Nie każ mi już zamknąć oczy,
Mimo sen słodki jest.
Tak bardzo bym chciał twarz Twą wciąż oglądać,
Ona wciąż nie zmienia się,
Ona wciąż piękna jest.
Czuję jak w moich nogach lekko już jest.
Może już mam odlot,
Może i Ty polecisz ze mną też?
Chciałbym na wieczność czuć czym miłość jest,
I czuć ta słodycz i gorycz nie ustanie też.
Głowa ma, opada lekko na poduszkę,
Niczym listek frunący i równie lekko ląduje na ziemi.
Sen lepkim zmęczeniem zakleił dzień,
A noc przytuliła niczym ciepły koc.
Chciałbym żyć tak w nie ustaną moc.
Dotykam Twej dłoni, potem twarzy,
Czuję delikatność, cudniejszą niż aksamit.
Dotykam siebie na ustach i na twarzy,
Lecz jedwab mi się z nią nie kojarzy.
Mimo sen słodki jest.
Tak bardzo bym chciał twarz Twą wciąż oglądać,
Ona wciąż nie zmienia się,
Ona wciąż piękna jest.
Czuję jak w moich nogach lekko już jest.
Może już mam odlot,
Może i Ty polecisz ze mną też?
Chciałbym na wieczność czuć czym miłość jest,
I czuć ta słodycz i gorycz nie ustanie też.
Głowa ma, opada lekko na poduszkę,
Niczym listek frunący i równie lekko ląduje na ziemi.
Sen lepkim zmęczeniem zakleił dzień,
A noc przytuliła niczym ciepły koc.
Chciałbym żyć tak w nie ustaną moc.
Dotykam Twej dłoni, potem twarzy,
Czuję delikatność, cudniejszą niż aksamit.
Dotykam siebie na ustach i na twarzy,
Lecz jedwab mi się z nią nie kojarzy.