Oj, dostało mi się przy okazji recenzji debiutanckiej EPki Cursed Dream. Poszło o interpretację jednego tekstu, gdzie okazało się, że pomyliłem żołnierzy polskich z amerykańskimi. Ponieważ reprymenda autora była publiczna, pod tekstem na facebooku, to nie odpisywałem, bo uznałem temat za zamknięty. Minęły trzy lata i dotarła do mnie pełna płyta „The Ghost Of Times”. Do słuchania zabrałem się więc ze szczególną uwagą, żeby tym razem czegoś nie przekręcić.