Wracać wciąż do domu Le Guin
Zmierzch Bogów
Poezja :

Nocna Polana

Pełnia księżyca rozświetla polanę,
Mrok nas otacza,
Ale nie jest on straszny,
Tuli nas, uspokaja.
Na tej polanie my...
Ja i Ona...
Leży wtulona we mnie.
Tarcza naszego uczucia odpędza złe demony.
Czuje ciepło Jej ciała.
Miękkkość Jej włosów.
Widzę Jej głębokie spojrzenie,
Jej piękne oczy wpatrzone w moje.
Nagle czuje ruch.
W Jej dłoni widzę sztylet,
Piękny kawałek stali połyskujący w łunie Księżyca.
Błądzi zimnym ostrzem po mojej szyi.
Nagle jedno szybkie cięcie,
czuję ból gwałtowny, ale krótki,
Na szyi czuje spływającą delikatnie krew.
Jej usta zbliżają się do rany,
Czuję na tej ranie cieplutki języczek.
Jest tak miło.
Na ciele czuję Jej błądzące ostre pazurki.
Przepełnia mnie rozkosz.
Nagle podrywa się od szyi.
Patrzy swoimi pięknymi oczami w moje,
W głąb mej duszy.
Z kącików ust ciekną kropelki krwi,
Jej długie ciemne włosy spływają na ramiona.
Całuje.
Gorąco...
Namiętnie...
Na moim policzku,
Czuję,
Spływającą z Jej ust,
Kropelkę mojej krwi.
Leżymy splecieni w tej,
Wampirycznej ekstazie,
Otoczeni przez życzliwą nam noc.
Ta chwila mogłaby trwać wiecznie...
Więcej Komentarz