Nie wiem co oznaczają początkowe słowa utworu „Hvite Krists Dod”, rozpoczynającego płytę „The Shadowthrone” Satyricon, ale brzmią niesamowicie. Bije z nich jakieś takie straszne zło, które zaprasza do swojego odludnego świata. A to co następuje później to jest poezja. Zakuta w czerni, zimowa opowieść o królu ciemności, która zniewala i zabiera daleko „in the mist of the shadows by the river of the fogpalace…”
„As the Darkness creeps over the Northern mountains of Norway and the silence reach the woods, I awake and rise…” Już sam początek epokowego debiutu Emperor „In The Nightside Eclipse” zwiastuje nie byle jakie przebudzenie i niebanalne urośnięcie. Zło, które się na nim objawiło kiełkowało już wcześniej, ale to wraz z tą płytą przybrało swoje cieniste kształty i plastyczną formę, rozprzestrzeniając się black metalową symfonią daleko poza szczyty skandynawskich gór.
Emperor powstał wiosną 1991 roku w norweskim mieście Notodden, szybko stając się ikoną i jednym z najważniejszych zespołów tak zwanej drugiej fali black metalu. W początkowym okresie występowali jako trio z Samothem jako perkusistą. Na basie grał Mortiis, a gitara i wokal od początku były domeną Ihsahna. W tym składzie wydali swoje pierwsze demo „Wrath Of The Tyrant” w 1992 roku. Po sukcesie jaki odnieśli demo to było wielokrotnie wznawiane, głównie na kasetach, przez Head Not Found, Wild Rags Records i Eastclan, więc nie jest towarem super unikatowym.
„Keiser Av En Dimensjon Ukjent” to trzecia płyta Mortiis, w tym druga wydana w 1995 roku i druga przez ambientową Cold Meat Industry. Zawiera dwa długie syntezatorowe utwory zatytułowane po norwesku, lecz w kasetowej wersji Mystic Productions jest dodatkowa wkładka z angielskimi tłumaczeniami i opisami czego dotyczy muzyka. Zapomniano natomiast umieścić oryginalnych tytułów, a w dodatku cały tytuł płyty jakoś się nie zmieścił i nie dość, że jest skrócony do „Keisern Av En…” to jeszcze zdołano w nim popełnić błąd.
Mortiis wystąpi 27 października w krakowskim klubie Zaścianek. Ten popularny projekt już od wielu lat balansuje pomiędzy gatunkami. Od ponad trzydziestu lat przechodzi przez ewolucję, poruszając się między industrialnym metalem, ambientem, synthem i dark wavem. Trzynaście autorskich albumów studyjnych opowiada historię muzyczną podzieloną na "Ery", z których pierwsza rozpoczęła się albumem "The Song of a Long Forgotten Ghost". Obecnie Mortiis przygotowuje się do kolejnej płyty "Spirit of Rebellion".
December Moon został założony przez Robina Gravesa i Williama Sarginsona w 1992 roku, czyli w tym samym czasie, kiedy ten pierwszy dołączył do Cradle Of Filth. Zespół zawsze był duetem, a jego krótkie istnienie datuje się na środek lat dziewięćdziesiątych. W tym czasie wydali dwie demówki i album „Source Of Origin”, za sprawą fińskiej Spinefarm Records. W Polsce tematem zajął się Morbid Noizz Productions, wypuszczając materiał na kasecie.
Z podziemnych czeluści, z zatęchłych korytarzy, z zamkowych lochów i zamglonych lasów, Mortiis wynurzył się ponad powierzchnię ziemi. Rozwinął skrzydła i wniósł się wysoko, aż do gwiazd, a jego muzyka zamigotała tysiącem barw, ukazując nieznany dotąd majestat. I choć w swoim gwiezdnym skafandrze wygląda nieco śmiesznie, to „The Stargate” jest bardzo poważną i sentymentalną podróżą po świecie i zaświatach.
Z podziemnych czeluści, z zatęchłych korytarzy, z zamkowych lochów i zamglonych lasów, Mortiis wynurzył się ponad powierzchnię ziemi. Rozwinął skrzydła i wniósł się wysoko, aż do gwiazd, a jego muzyka zamigotała tysiącem barw, ukazując nieznany dotąd majestat. I choć w swoim gwiezdnym skafandrze wygląda nieco śmiesznie, to „The Stargate” jest bardzo poważną i sentymentalną podróżą po świecie i zaświatach.
„Heralds Of Fight” to płyta, która pokazała, że „Forgotten Songs” nie była jednorazowym wybrykiem i Rob Darken kontynuuje samotną, wojenną ścieżkę swojego ambientowo-folkowego projektu. Płyta została wydana przez niemiecką No Colours Records, a polska Old Legend Productions wypuściła ją na kasecie, w którą to wersję udało mi się gdzieś, kiedyś zaopatrzyć.
„Født Til Å Herske” to pierwsza oficjalna płyta Mortiis. Pierwotnie została wydana przez niemiecką Malicious Records, ale przez lata doczekała się wielu wznowień i reedycji. Niektóre ukazały się z zupełnie inną, znacznie lepszą, okładką, przedstawiającą zamglone zamczysko. Ewenementem natomiast jest kasetowa wersja Mystic Production, gdyż w różnych miejscach można napotkać na inną pisownię tytułu, a w dodatku obie są błędne. Tak więc polski fan, inaczej niż wszyscy na świecie, mógł zaopatrzyć się w „Hodt Til Herske” z zewnątrz i jednocześnie „Hodt Til A Herske” wewnątrz okładki.
Mortiis powstał jako solowy projekt, zaraz po odejściu Mortiisa z Emperor, w 1993 roku. Zamienił on bas na keyboard, a black metal na ambient. Szybko ujawnił też godzinną produkcję „The Song Of A Long Forgotten Ghost”, którą najpierw wydał na kasecie z ręcznie pisaną i kserowaną okładką, a jeszcze w tym samym roku, została reedeytowana w Polsce przez połączone siły Pagan Records i Witching Hour Productions.
„Crypt Of The Wizard” to kolejna płyta, na której Mortiis rozwija się kompozytorsko i artystycznie. Każda jego propozycja jest coraz ciekawsza i tak jest również w tym przypadku. Można powiedzieć, że na tym albumie doszedł już do szczytu możliwości w samotnym tworzeniu i wykonywaniu muzyki na syntezatorze.
Już w najbliższy piątek, 4 marca na rynku pojawi się dziewiąty album grupy Mortiis, zatytułowany "The Great Deciever”. Lider zespołu Mortiis to Håvard Ellefsen - muzyk znany również z wczesnego składu Emperor oraz ze słynnego nosa - maski. Mortiis zapewnia, że to, co będzie można usłyszeć na płycie, jest wynikiem bezustannej ewolucji, która poprowadziła zespół do najciemniejszych miejsc i z powrotem. Gniew, frustracja i odraza to elementy, które najlepiej definiują nowy krążek Mortiisa. Jeśli chodzi o stronę muzyczną, jest to jak najbardziej kontynuacja krętej ścieżki, jaką obrał Mortiis już 20 lat temu i nadal konsekwentnie nią podąża.
Norweski Fester powstał w 1989 roku, ale swoje pierwsze nagrania zaprezentowali już w latach dziewięćdziesiątych. Po dwóch demówkach, w roku 1992 ukazał się album „Winter Of Sin”, który wydaje się być jednym z pionierów norweskiego black metalu. Może nie jest to najczystsza forma tego gatunku i nurt, który się zaraz później rozwinął podążył znacznie dalej w stronę czarnej ekstremy, lecz słychać na tej płycie wiele charakterystycznych motywów dla tej sceny, których Fester nie miał od kogo naśladować. Był ich współtwórcą.
zsamot : Świetny pomysł na przypomnienie różnych kapel. ;-)
Każdą kolejną płytę Mortiis dzieliła przepaść od poprzedniej. Każda była inna, lepsza i doskonalsza. Rozwój muzyczny i kompozytorski Mortiisa z płyty na płytę był niesamowity. Z "The Smell Of Rain" jest trochę inaczej. Od "Stargate" nie dzieli jej bowiem przepaść tylko epokowy przełom.
amorphous : Od czasu "The Smell Of Rain", świetnej płyty nie słuchałem kapeli. P...
Alpha-Sco : Płyta dobra, ale ja i tak słucham z niej tylko dwóch moich ulubionych kaw...
skoggtroll : Wspaniała płyta, później The Grudge równie dobra (może nawet...
Tym razem na koncert w Gdyńskim uchu ściągnął mnie bardziej support, a raczej „special guest”, jak to było napisane na biletach, niż gwiazda główna. Ostatni koncert Combichrista widziałem także w Uchu jakieś dwa lata temu i mimo wydania przez zespół nowej płyty, a może właśnie dlatego, do słuchania ich muzyki jakoś mnie nie ciągnęło.
cross-bow : bardzo blisko, także luz ;)
amorphous : To miło - mam nadzieje, że to rzeczywiście blisko.