Po odejściu z Judas Priest, w szczytowym momencie sławy, o Robie Halfordzie zrobiło się cicho. Wprawdzie powołał do życia thrashowy Fight, który potem przekształcił się w 2wo, ale nie były to zespoły, które porwały tłumy. Wielkie zmartwychwstanie przyszło dopiero w roku 2000, czyli dekadę po epokowym „Painkiller”. Rob wrócił z zespołem działającym pod jego nazwiskiem i płytą „Resurrection”, zapowiadającą nowe otwarcie.
Siedem lat jakie minęły od „Painkiller” to najdłuższa przerwa między albumami Judas Priest, ale i okoliczności ku temu były wyjątkowe. Oto, po prawie dwudziestu latach i dwunastu płytach, odszedł z zespołu jego wokalista i ikona metalu - Rob Halford. To musiało zrodzić przestój, a zastępca miał przed sobą nie lada wyzwanie. Ostatecznie został nim Tim Owens, który zaśpiewał na płycie „Jugulator” i w powszechnej opinii sprostał zadaniu.
Gdy Rob Halford opuścił Judas Priest, wielu marzyło o tym żeby zająć jego miejsce. Jednym z nich był Ralf Scheepers z Gamma Ray, który tak zaangażował się w ten pomysł, że odszedł ze swojego zespołu. Jak wiadomo z tych planów nic nie wyszło, więc został bez przydziału. Dlatego postanowił stworzyć własną formację, co zrealizował z muzykami Sinner. W ten sposób powstał Primal Fear, który szybko stał się pełnowartościowym i pełnoetatowym zespołem. Ich pierwsza płyta ukazała się w 1997 roku i nosi tytuł „Primal Fear”. Od razu też można było zapoznać się z żelaznymi ptaszyskami, które opanowały ciemne niebo i miały już pozostać znakiem rozpoznawczym zespołu.
Dopiero co recenzowałem „Tears Of The Ages”, a już mam nową płytę Divine Weep „The Omega Man”. I jak tak sobie patrzę to aż nie jestem w stanie uwierzyć, że tak naprawdę minęło już pięć lat. W tym czasie zmienił się wokalista, którym został Mateusz Drzewicz z Hellhaim. Wzmocniło to jeszcze oblicze zespołu, który para się power/heavy metalem, ale momentami potrafi przyłożyć znacznie mocniej.
Nie zwolnił tempa Rob Halford po swoim solowym debiucie, podkreślonym podwójnym albumem koncertowym. Zespół utrzymał się bez zmian i szybko zabrał się do pracy, czego efektem był drugi album „Crucible”. Płyta przez fanów heavy metalu została ponownie dobrze przyjęta i stawiana wyżej niż ówczesne dokonania jego macierzystego Judas Priest.
Toruński zespół electro- rockowy Half Light obchodzi w tym roku 10-lecie swojego istnienia. W związku z tym przez cały 2019 rok grupa będzie celebrować to ważne dla niej i słuchaczy wydarzenie. Na jesieni br. ukaże się nowa płyta Half Light zatytułowana "(Nie)pokój Wolności", wcześniej natomiast muzycy będą publikować w sieci ambientowe wersje swoich wcześniejszych kompozycji. Zespół planuje także serię urodzinowych koncertów.
Dziwne są koleje płyty „Killing Machine”, gdyż w Stanach Zjednoczonych ukazała się ona kilka miesięcy później niż w Europie i to w dodatku pod tytułem „Hell Bent For Leather”. Z jednej strony wprowadza to małe zamieszanie w dyskografii Judas Priest, z drugiej jest mobilizujące dla kolekcjonerów, tym bardziej, że wersja amerykańska jest bogatsza o cover zespołu Fleetwood Mac. Przyznam też, że mimo tytułu, który widnieje w recenzji, tak naprawdę piszę właśnie o tym wydaniu, które kupiłem będąc w USA. Muzyka jednak tu i tu jest taka sama, podobnie jak okładka.
„Darkside” to druga płyta Necrophobic, wydana cztery lata po debiutanckiej „The Nocturnal Silence”. W tym czasie zespół jednak nie próżnował wydając mniejsze wydawnictwa oraz zmieniając skład. Do nowego dzieła zniszczenia przystąpili więc z nowymi gitarzystami, którymi zostali Martin Halfdan i Sebastian Ramstedt.
Zespół Half Light wyda 21 kwietnia swój czarny krążek – winyl zatytułowany "Septem". Zawarte na nim utwory zostały zarejestrowane w ciągu siedmiu lat istnienia grupy w latach 2010-2016. Na płycie znajdują się najbardziej intrygujące kompozycje toruńskiej formacji, które wielokrotnie gościły w ogólnopolskich stacjach radiowych i telewizyjnych. Muzyka zawarta na albumie "Septem" może przypaść do gustu nie tylko miłośnikom elektronicznych brzmień, ale także sympatykom rocka progresywnego.
Po dwóch black metalowych klasykach Emperor dalej nie próżnował i po dwóch latach od „Athems To The Welkin At Dusk” wydał swoją trzecią płytę "IX Equilibrium". Ta jednak okazała się sporych rozmiarów niespodzianką, bowiem znacznie różni się od poprzednich dokonań zespołu. Dalej jest szybko, intensywnie i zajadle, ale muzyka Emperor rozwinęła się i nabrała nowego brzmienia.
zsamot : Mistrzostwo, po genialnym Anthems Cesarz zdobył się na kolejny znakomi...
Na nowej, czwartej już płycie zespołu Half Light, zatytułowanej "Półmrok" znajdzie się trzynaście electro-rockowych kompozycji, które swoim nastrojem, melancholią, ale i dynamiką, stanowią oryginalny obraz współczesnego człowieka. Człowieka będącego w kryzysie związanym z przemijaniem. Bohater utworów rozlicza się ze swoim dotychczasowym życiem. Podsumowuje je dochodząc do wniosku, że wynik nie jest korzystny. Wielość strat i niepowodzeń, bezwolne uwikłanie w tryby maszyny współczesnego świata nie daje zadowolenia. Naturalna tęsknota za dzieciństwem i prawdziwą miłością przynosi jednak ukojenie i daje siłę do dalszego życiowego marszu.
CryLife to modyfikacja do Half-Life 2, która wprowadza mechanizmy walki znane z serii Crysis. Gordon Freeman zostaje ubrany w nanokombinezon, zapewniając mu nadludzką prędkość, wytrzymałość na obrażenia i siłę. Do dyspozycji Goedona Freemana oddano dwanaście dodatkowych typów uzbrojenia, które możemy w znacznym stopniu modyfikować.