Aphyxion to znany mi zespół i recenzowałem już ich pierwszą płytę „Earth Entangled”. Doceniłem wtedy warsztat muzyczny, ale narzekałem na kompozycyjność, która wypadła mało przekonywująco. Nie chciałbym sądzić, że to za sprawą moich uwag, które niekoniecznie musiały dotrzeć do Kopenhagi i wywołać konsternację, ale minęły dwa lata i Aphyxion wydał album znacznie dojrzalszy muzycznie i po prostu lepszy.