Nie ma nic bardziej idiotycznego i naiwnego niż pójść do konfesjonału, odklepać formułki i myśleć, że wszystko jest OK. Tę oczywistą prawdę holenderski Phlebotomized wygłosił już w 1993 roku na swojej EPce „Preach Eternal Gospels”, a ludzie wciąż wydają się jej nie dostrzegać. Cóż, może nie każdy słyszał? Spieszę więc przypomnieć, że płyta ukazała się nakładem Malodorous Mangled Innards Records, ale w 1994, dzięki Carrion Records, mieliśmy ją w Polsce na kasecie, a wersję winylową można było nabywać od 2015 w Hammerheart Records.
Holenderski Phlebotomized powstał na początku lat dziewięćdziesiątych i od kiedy tylko wypłynął na szersze wody, uważany był za jeden z najbardziej nietypowych i oryginalnych zespołów parających się death metalową sztuką. Już sama liczba, występujących w nim, zawodników, mogłaby niemalże wystarczyć do wystawienia drużyny piłkarskiej, a przecież ani keyboard, ani tym bardziej skrzypce nie były w owym czasie często spotykanym instrumentarium w muzyce śmierci. Wydana w 1994 roku płyta „Immense Intense Suspense” była więc nie lada ciekawostką przyrodniczą.
"I am the Void", pierwsza część nowej trylogii Rosjan z Cage of Creation, ukaże się już w kwietniu na winylu nakładem Devoted Art Propaganda. A to dopiero początek. Jeśli istniała kiedyś nowa fala, to Cage of Creation ją przegapili. Zapuszczając korzenie w dysocjacjach, zajęci byli przegapianiem. "I am the void" to relacja z obserwacji nieobecnym wzrokiem. Wglądów, których przedmiotem nie są obrazy, same kolory, czy nawet czerń / cień. Jest Nic, a jego miarą jest czas
Phlebotomized to stary i ciekawy holenderski zespół, który znalazł własną ścieżkę w muzyce ekstremalnej i od początku swojego istnienia odznaczał się oryginalnością. Ten początek miał miejsce w 1990 roku, a już w 1991 pojawiła się pierwsza demówka. Była to wydana własnymi siłami kaseta. Podejrzewam, że o ograniczonym zasięgu. Natomiast drugie demo „Devoted To God” zostało wydane w Polsce przez Carnage Records co przysporzyło zespołowi popularności. Właściwie można powiedzieć, że jest to rozszerzona wersja debiutu, bo trzy z czterech utworów się powtarzają. Ja również załapałem się wtedy na swoją kopię tego wydawnictwa i z miejsca stałem się fanem tej formacji.