Slayer to bogowie - koniec i kropka. Przez ponad dwie dekady, nikt nie
ustanowił w dziedzinie ekstremy tyle co Zabójcy z Los Angeles. Mimo
wszystko przez ponad 20 lat istnienia zespołu, nikt nie postanowił
przenieść ich historii na papier. O ile mamy w kopy biografii
Metallki, Iron Maiden i Dżemu to Slayer pozostał jakoś z boku. Lukę tą
dostrzegł nasz rodzimy dziennikarz Jarek Szubrycht, który wielbi tak
samo Slayera jak wielu innych maniaków ekstremalnej muzyki i dlatego
zakasał rękawy i postanowił sam zmierzyć się oko w oko z bestią.