Trzecie demo Saltus „Symbole Przodków” składa się wprawdzie tylko z dwóch autorskich numerów, ale jest to jednocześnie już wyższa muzyczna półka. Pomogli w tym Aldaron na basie, Sokaris na drugiej gitarze oraz Cukier jako nowy wokalista i w ogóle słychać, że zespół zwarł szyki, a jego kawałki są silne, uderzające i tryskające pogaństwem.
Ducha gór każdy może sobie wyobrażać w inny sposób. No i zależy oczywiście jakich gór. Każde góry mają pewnie swojego ducha. Ten z płyty Vaget, zatytułowanej właśnie „Duch Gór”, to siwy pan ze śnieżnymi wąsami, który lubuje w mrocznych, ludowych dźwiękach, wspartych elektronicznym poszyciem. Jego muzyka jest przestrzenna, krystaliczna i spływająca ze szczytów daleko ku halom i dolinom.
Bardzo pozytywne wrażenie zrobiła na mnie poprzednia płyta Chaos Over Cosmos „The Ultimate Multiverse”, więc z ciekawością przystąpiłem do odkrywania kolejnej odsłony tego projektu zatytułowanej „The Silver Lining Between The Stars”. To oczywiście również jest kosmiczna podróż, ale w duecie zaszła jedna zmiana. Wokalistą został Amerykanin KC Lyon, co nie zmieniło faktu, że muzyka jest nagrywana on line, a za linię perkusji odpowiedzialne są syntezatory.
Po 30 latach stania na czele black/death metalowego Acheron, lider zespołu Vincent Crowley zakończył działalność tej kultowej grupy i rozpoczął solową karierę pod szyldem
Vincent Crowley. Powracając z otchłani, nowy muzyczny twór obiera nieco odmienna drogę niż Acheron. Debiutancki album jest mieszanką wszystkich ekstremalnych styli i ciężko go
jednoznacznie zakwalifikować. Planowane są koncerty na których makabrycznej muzyce będzie towarzyszyła oprawa wizualna rodem z horrorów.
Anthrax jest dla mnie jedynym z tych wielkich, znanych zespołów, którego współczesna twórczość jest lepsza od tej z dawnych czasów, kiedy zaczynali i podbijali świat. Dodając do tego, że Joey Belladonna, tak samo, jest im starszy tym lepszy, trzeba przyznać, że Anthrax przeżywa swoją drugą młodość. Może nie przychodzi to machinalnie, bo od „Worship Music” upłynęło pięć lat, ale nie zmienia to faktu, że wydając „For All Kings”, zabłysnęli kolejną bardzo udaną płytą.
zsamot : Mocny album. Właściwie ja zawsze wolałem etap Wąglika w okresie...
CrommCruaich : Album pozytywnie mnie zaskoczył. Nigdy nie byłem fanem Anthrax, a ta p...
„Like A Thorn” elbląskiego Demise to taka płyta z przygodami. Została nagrana w 1997 roku, ale jej dwa pierwsze wydania kasetowe małych wytwórni Immortal Records i Demonic Records nie umywały się do możliwości muzycznych. Dopiero w 1999 roku Metal Mind Productions dał temu materiałowi drugie życie, wydając go wraz z demem „Outcome Of…” na płycie i kasecie.
Inside Again to warszawski zespół grający atmosferycznego rocka. W 2020 roku nagrali swój trzeci album „Nightmode”, który poprzedzony był długą przerwą wydawniczą. Na płycie możemy poczuć nocny klimat miasta, które zaczynamy zwiedzać idąc Chmielną w stronę Marszałkowskiej około czwartej rano, gdzieś w drugiej połowie października.
Nie będę się doliczał, którą płytą z ogromnych zasobów Ataraxia jest „Historiae”, dość powiedzieć, że została wydana w 1998 roku przez spółkę-córkę Cold Meat Industry – Cruel Moon International. Dodatkowo w Polsce wydał ją na kasecie Mystic Production umieszczając drobne pomarańczowe literki na żółto pomarańczowym tle, co skutecznie uniemożliwia choćby rozszyfrowanie tytułów piosenek.
„The Mind’s I” to trzecia płyta Dark Tranqulity, przez jednych doceniana bardziej, przez innych trochę zapomniana. Zarzuca się jej, że nie ma przebojów, za to zwraca uwagę swoim ciężarem, który wyziera z większości kawałków, oczywiście w ramach melodyjnej death metalowej tonacji. Wprawdzie są od tego wyjątki, ale jest to zwarty i raczej jednolity album.
Sumo666 : Ten zespół szczerze mówiąc nie wydał złej płyty. Stare czy...
zsamot : Trochę pobieżna to recka. I trochę niesprawiedliwa. Bo jednak wszystkie...
Eternal Dirge to niemiecki zespół istniejący w latach dziewięćdziesiątych. Grali muzykę, którą sami określali jako neo-pagan psycho metal, pod czym kryje się zupełnie nie psychodeliczny death metal z klawiszami. W 1996 roku popełnili swój drugi album „Khaos Magick”, który miał się okazać ich ostatnim. Wydany został przez Morbid Records, a rok później ukazał się w Polsce na kasecie za sprawą Mad Lion Records.
Morta Skuld to przedstawiciel drugiej fali amerykańskiego death metalu. Pochodzą z Milwaukee w stanie Wisconsin i wprawdzie istnieją od 1990 roku, ale swój pierwszy album „Dying Remains” wydali, za sprawą Deaf Records dopiero w 1993. To wystarczyło, aby przypisano im łatkę uczniów Obituary. No cóż, słuchając tej płyty trudno nie odnieść wrażenia, że to porównanie jest trafione.
Monstrosity jest jednym z florydzkich prekursorów death metalu. Może nie dorobili się roli wielkiej gwiazdy, ale na pewno stanowią mocny fundament i filar tej sceny. Zespół powstał w 1990 kiedy to opublikowali demo „Horror Infinity”. Te swoje pierwsze kawałki szlifowali jeszcze wydając je jako single, najpierw w Relapse Records, a później już w Nuclear Blast. I właśnie ten wydawca odpowiedzialny jest za ich pierwszą płytę „Imperial Doom”.
W bardzo tajemniczy sposób dotarła do mnie płyta „Absence” zespołu One With The Riverbed. Z nikim się nie umawiałem, a jednak znalazła się w skrzynce. Znaczki na kopercie z napisem Suomi, ale bez żadnych stempli pocztowych. Pomyślałem, że ktoś mieszka blisko i zamiast iść na pocztę to przyniósł bezpośrednio, tyle że zarówno zespół, jak i wydawca naprawdę są z Finlandii. Nie wiem, może Święty Mikołaj?
Płyta będzie miała tytuł "Save Our Souls" i jest skrętem w kierunku klasycznego doomu i solidnego stonera. Została wzbogacona drugą linią basową oraz wokalami, w niektórych utworach, a także samplami z filmu Pani Twardowska z 1955 roku. Nagrania w Monochrom Studio pod okiem Satanic Audio pozwoliły uzyskać świetne efekty brzmieniowe.
I gdy lato rozkwitło już pełną krasą, za oknem piękne słońce, żar leje się z nieba, a ja właśnie wybierałem się z rodziną na wakacje, zapukała do mnie nowa Paranoia Inducta, aby zabrać mnie w wieczną ciemność. Cóż było robić? Gość w dom, trzeba się postawić. Zaprosiłem, pościeliłem, poczekałem do zmroku i przez kilka dni z rzędu oddałem się zupełnie innej, samotnej podróży poprzez drętwe i nieprzyjazne zakamarki ludzkich lęków i koszmarów. Powoli odkrywałem więc całą tragedię jaką niesie ze sobą „Into Eternal Darkness”.
Wicih : Grafika z okładki miażdży. Co do albumu słuchałem na razie wyryw...
Jest taka bajka „Małe królestwo Bena i Holly”. Wprawdzie jej odcinki zaczęły powstawać w roku 2009, czyli długo po wydaniu drugiej płyty Cathedral „The Ethereal Mirror”, ale gdy patrzę na okładkę tego albumu i zanurzam się w jego dźwiękach, wydaje mi się jakbym właśnie znalazł się w tym małym świecie elfów i wróżek. Oczywiście pod postacią Starego Mądrego Elfa.
Już 23 czerwca 2021 roku nakładem Wydawnictwa Literackiego ukaże się prawdziwa uczta dla ducha i radość dla oczu! Wizjonerska fabuła i ponadczasowy, pełen humoru język Stanisława Lema, przefiltrowane przez wrażliwość uznanego amerykańskiego ilustratora, Jona J Mutha. "Podróż siódma" to komiks, picture book i kawał dobrej literatury w jednym. Kolekcjonerski rarytas dla miłośników twórczości autora "Dzienników gwiazdowych" i jednocześnie doskonały wstęp dla młodych czytelników do flirtu z pisarstwem Lema, który bez wątpienia przerodzi się w wieczną miłość.
Ginące w krwawej poświacie słońce zwiastuje nadejście nocy, która rozleje się nad północnym krajobrazem i zasnuje go falą wściekłego black metalu. W tej scenerii swoje długie i melodyjne utwory rozwija szwedzki Dawn, dbając o to aby wykorzystać czas do wschodu i zawładnąć nieboskłonem, nadając mu mrocznej epickości i natchnionej siły. A dzieje się to na ich drugiej płycie „Slaughtersun (Crown Of The Triarchy)”.
Death metalowa maszyna Obscenity w 1999 roku świętowała swoje dziesięciolecie, co uwiecznili materiałem wspominkowym z nagraniami z demówek. Nie trzeba jednak było długo czekać, aby ukazał się nowy materiał i już w roku następnym pojawiła się znakomita płyta „Intense”. Piąta w dorobku zespołu z Oldenburga.