Tia… wywierćmy kolejną dziurę, zbombardujmy powierzchnię, rozwalmy kolejną planetę – przecież zdegradowanie jednej to za mało. Zróbmy badania, wyślijmy ekipę, zbudujmy bazę. No przecież przeprowadzkę czas zacząć! Ciekawe kogo najpierw wywiozą? Najmądrzejszych? Wojskowych? Tylko tych zdrowych? Bogatych? Dobieranych pod katem odpowiedniej puli genetycznej? Młodych? Wartościowych wywiozą, resztę wytrują. A za kolejne 50 lat stwierdzą, że kolonizacja to „konieczność dziejowa” i „że już się nauczyliśmy i możemy ruszać na Marsa”.
Twórcy science-fiction snują barwne wizje obcych form życia kolonizujących kolejne układy, tymczasem my sami mamy zadatki na szarańczę. Jesteśmy niczym plaga.
Już nigdy nie spojrzę na Księżyc tak jak kiedyś. Mój kryształowy smok, niewypowiedziane życzenia i spokój muszą znaleźć nowe miejsce, bo choć ciemnej nocy Ty i ja wypatrujemy oczy, to nie ten sam srebrny glob widzimy. Już nie…
” Rzeczywiście tak jak Księżyc,
Ludzie znają mnie tylko z jednej
Jesiennej strony…”
amorphous : Ja sobie tak mysle, ze indianie to tacy fajni goscie co pielegnuja uczucia miedzyl...
Celebriwen : i bardzo spodobało mi się zdanie "świat traci ducha w imię bliżej ni...
Celebriwen : wiedza daje władze- nie odwrotnie; ale chyba rozumiem co masz na mysli i m...