Ten francuski
debiutant zrobił na mnie bardzo mocne wrażenie. Właściwie od
pierwszego zetknięcia stałem się ich fanem. Porwał mnie ładunek
emocji, który obecny jest na płycie. Przede wszystkim jest tu
melancholia, chłód, depresja. Myślę, że można przylepić łatkę
atmosferycznego metalu, choć to niewiele mówiący slogan.
Utwory człapią powoli do przodu, aranżacje są długie, a kawałki potrzebują czasu, aby się rozkręcić. Dla mało cierpliwego słuchacza taka muzyka wyda się pewnie nudna. Nie ma tutaj specjalnie chwytliwych fragmentów czy melodii, które łatwo wpadają w ucho. Jest za to mroczny i zimny klimat. Nie bez powodu przecież zespół zatytułował album "Nord" czyli północ.Jest to godzinna podróż przez samotność, ból, pustkę i desperację - z tym kojarzy mi się ta piękna muzyka. Są momenty bardziej ciche, jest wtedy wiele przestrzeni. To chwile, aby nabrać powietrza do płuc. Zaraz potem zespół atakuje brudną ścianą duszącego dźwięku. Nasuwają mi się skojarzenia z Explosions In The Sky. Dość skąpa perkusja wybija monumentalne wręcz tempo, wokal pojawia się rzadko, nie odgrywa tym samym roli. Kiedy już to się jednak dzieje, jest to głos przeszywający, rozrywający swoje chore wnętrze, wypluwający z siebie całe życie. Smutny - może właśnie ten przymiotnik najlepiej opisuje tę muzykę. Smutek jest tu namacalny, obecny od pierwszej, do ostatniej nuty. Nie jest to płyta, która stawia na nogi, czy daje pozytywnego kopa. Jest to orkiestra grająca samobójcze hymny przygnębienia, żalu i poczucia straty.
Tracklista:
01. Sélénite
02. L'angoisse du Veilleur de Nuit d'autoroute Les Soirs d'alarme à Accident
03. Traversée
04. Librium
05. Les Mains de L'empereur
06. Tu As Fait de Moi Un Homme Meilleur
07. Somnambule
08. Prosodia
09. Par Economie Pendant La Crise On Eteint La Lumière Au Bout du Tunnel
10. La Bouche de Vitus Bering
Wydawca: Radar Swarm (2006)
oki : tej płytce trzeba dać szansę bo jest naprawdę dobra