Mimo wszystko, dopóki chęć ta będzie we mnie żywa bedę płodzić pseudoliryki i je tu zamieszczać.
No cóz - oto pierwsza wysmażona przeze mnie chała:
"Stworzenie"
Gdy ponad czasem i otchłanią śmierci
Dłoń rozpostarłem i wyrzekłem „Powstań!”,
Zaczął się tworzyć z niebytu i rosnąć
Świat zła, miłości, nieszczęśliwych rozstań,
Rozpaczy, kłótni, zdrady, skarg, cierpienia,
Rozkoszy, lęku, sennego widziadła
Wlałem je w serce mojego stworzenia
Gdy noc nad wody oceanu padła (uuu - kiepski wers, do przeróbki)
Mówią – tyś szatan Bogiem się mieniący
Co chłoszcze lud swój cierpieniem i bólem
My ci uwijem z ciernia twą koronę
Na krzyżu zginie ten, co chciał być królem
miłości. Wybór dałeś nam w swej łasce
Wyborem naszym jest cierpienie twoje
Lecz wspomnij na nas, Panie rzeczy śmiesznych,
Gdy już w królestwo raczysz wrócić swoje.
Nie chcesz powracać? Idź już, idź już sobie!,
Tyś niepotrzebny, bo uczysz że trzeba
Dobrym być dla tych, w których brak uczucia,
Aby się dostać do twojego nieba
Na cóż nam niebo, niebo już w nas mieszka
W zetknieciu dłoni, w pocałunku, w kwiecie
Odejdź! Bo wąż w nas zasiał ziarno swoje
Odejdź! niech nie ma juz Boga na świecie!