Satysfakcja za każdą cenę, potem pustka...
Siedzę na tronie, mój głos odbija się od ścian,a blask ksieżyca odbija się w niej.
Dumnie podnoszę miecz, w strachu komnata posągów drży
Wydaje pierwszy rozkaz, sam go wykonując,
me piękne szaty w barwach cienia lśnią.
Unoszę się w boskości, w podziwie własnych myśli.
Nieświadomość byłaby mi błogosławieństwem,
a cisza wyrazem uznania tłumów.
Zostałem królem nicości, władcą własnych pragnień.
Me myśli wyrazem przeszłości, dawnych lat.
Cel osiągnięty, zaszedłem na koniec świata
Zostałem władcą pustkowia, wspomnieniem gdzie nie ma nikogo.