Wracać wciąż do domu Le Guin
Zmierzch Bogów
Recenzje :

Totentanz - Inni

Totentanz, Rafał Huszno, Sebastian Mnich, Inni, Nieból, Zimny Dom, Mystic ProductionW kwietniu odbyła się premiera najnowszego wydawnictwa tarnowskiego zespołu rockowego Totentanz. Nakładem Mystic Productions ukazał się album zatytułowany „Inni”, na którym znalazło się 13 utworów. zupełnie innych niż na poprzednich płytach. Po sukcesach „Niebólu” i „Zimnego domu” spodziewałam się czegoś równie dobrego, jak nie lepszego. I jak bardzo lubię chłopaków z Totentanz, jak bardzo mi imponują, tak teraz muszę przyznać z bólem serca, że czuję niepewność, co do tego, jak odebrać najnowsze wydawnictwo.
Nie wiem, czy jest to kwestia zmian personalnych (z zespołu odszedł Adik), czy być może rosnącej presji, że należałoby już wydać kolejną płytę (ostatnia była wydana w 2009 roku), ale, osobiście uważam, że poprzednie albumy były mimo wszystko lepsze. Pod kilkoma względami, zarówno jeśli chodzi o warstwę muzyczną, stylistyczną, wokalną i tekstową. Pokusiłabym się nawet o stwierdzenie, że gdyby nie głos Rafała Huszno, nie wiedziałabym, że jest to Totentanz.

I również z bólem serca muszę napisać, że wraz z płytą „Inni”, Totentanz przestał się różnić od zespołów, których na pęczki w naszym krajowym muzycznym koszyczku. O ile w „Niebólu” i „Zimnym domu” czuć było ich własną stylistykę – coś, co odróżniało ich od pozostałych zespołów, które robią mniejsze lub większe kariery w Polsce, teraz dołączyli do nich.

Totentanz zawsze stawiał na symbolikę. Kiedyś w rozmowie Rafał zdradził mi, że właściwie każdy utwór ma w sobie ukryte znaczenia, jest o czymś. Dbał o to zawsze Adik, były gitarzysta zespołu. Być może będzie to nadinterpretacją, ale już tytułem płyty, wydaje mi się, zespół chciał pokazać, że będzie to zupełnie inny projekt od poprzednich. Z kolei w jednym z wywiadów Rafał i Sebastian Mnich (perkusista), powiedzieli, że tym razem utwory nie mają ukrytych znaczeń i należy je odczytywać dosłownie.

Muszę przyznać, że zauroczył mnie pierwszy utwór „Może warto”. Być może właśnie dlatego, że najbardziej ze wszystkich przypominał mi znane, stare już utwory. Pierwszy raz słyszymy u Totentanz przestrzenne brzmienie gitary, które później tak często się powtarza, że można odczuć jego przesyt. A przecież jest to jeden z ciekawszych brzmień gitarowych, moim zdaniem.

Coś dziwnego stało się również z wokalem Rafała. Jest niedopracowany. Na płycie słychać znaczące niedociągnięcia. Ponadto, znów słychać modelowanie głosem i to na niekorzyść. Zbyt duża ilość podwójnych głosów, o chórkach już nie wspomnę, nie brzmi naturalnie, mając na uwadze wcześniejsze efekty wokalne.

Słuchając płyty, po kilku wolnych utworach, w ucho wpada utwór „Galerianka”. Z kawałkiem wiąże się pewna przygoda – niemiła dla samego zespołu, który właśnie ten utwór wybrał do stworzenia teledysku. Po nakręceniu klipu, galeria handlowa, w której został stworzony, nie wyraziła zgody na upublicznienie i wykorzystanie go w mediach. Zatem teledysk nie ujrzy już światła dziennego.

W zasadzie, ciężko jest mi opisywać pozostałe utwory. Nie zaskoczyły mnie. Dostrzegam w nich kopię z polskich zespołów pop, których kawałki puszczane są w komercyjnych stacjach radiowych. Nie mogę tego po prostu przeboleć. Ale może właśnie tą drogą chce iść teraz Totentanz. Ja,w każdym razie, czekam na kolejny album i to z jeszcze większą ciekawością niż na ten, który nie tak dawno miał swoją premierę.

Ocena: 4/10

Tracklista:

01.Może warto
02.Ona
03.Zobaczyć siebie
04.Za wszelką cenę
05.Lawendowe pola
06.Dzień na sprzedaż
07.Galerianka
08.Pierwsza Stacja Koniec
09.Ferajna
10.J. & Q.
11.Normalnie zwariować
12.Inni
13.Wiem

Wydawca: Mystic Productions (2011)
Komentarz
Średnia ocena: 0
Oceny: 0
starstarstarstarstar

Podobne artykuły