"Gorączka sobotniej nocy", a raczej "sobotniego wieczoru" - tak można określić to co wydarzyło się w poznańskim klubie Reset 8 grudnia 2012 roku pańskiego. Co prawda białostocki The Dead Goats nieźle namieszał na deathmetalowym rynku, ale gdyby przed koncertem ktoś mi powiedział, że będzie taka rozpierducha to chyba popatrzyłbym krzywo i się zaśmiał. Tymczasem trzeba szczerze powiedzieć, że ów sobotni wieczór zaowocował najlepszym koncertem jaki widziałem na deskach Resetu.
Oczywiście niemal oczywistym było, że jakaś obsuwa będzie. To było do przewidzenia. Około 20.30 swój krótki występ rozpoczął grindcorowy Hounds Of Order. Damsko-męski duet wokalny przypominał solidną awanturę małżeńską i przy całej swojej żartobliwości brzmiał całkiem przyzwoicie. Zaskoczył też fakt, że zespół zebrał całkiem przyzwoitą publikę, co dobrze rokowało na późniejsza frekwencje.Jako drudzy na deskach Resetu pojawili się muzycy In Twilight's Embrace. Muzyka to totalnie nie z mojej parafii (nadal uważam, że więcej w tym metalcore'a niż death metalu), ale w ogólnym, rozrachunku cały gig trzeba uznać za udany. Grupa zrobiła swoje i wyraźnie rozruszała dość dużą publikę.
No i na koniec wisienka na torcie - białostocki The Dead Goats. Grupa zaprezentowała materiał ze swojej debiutanckiej płyty "Path Of The Goat" i trzeba przyznać, że materiał na żywca wypada wybornie. "Lullabies For The Damned", "I Am The Gangrene", "Maggot's March" czy mocarny "Goat Is Dead Long Live The Goat" zaowocowały totalnym rozpierdolem pod sceną. Dawno nie widziałem w resecie tak żywiołowo reagującej publiki. czy więc dziwnym jest, że na bis poleciały raz jeszcze "Maggot's March" i "Goat Is Dead Long Live The Goat"?
Co tu dużo mówić. Bardzo udany wieczór, bardzo udany koncert, wysoka frekwencja, a przede wszystkim świetna zabawa. Myślę, że muzycy Martwych Kozłów sami nie przypuszczali, że cały ów projekt okaże się być tak wielkim sukcesem. Oby nie zmarnowali tego, co udało im się tak zaskakująco łatwo wypracować.
travis_bickle : i no sympatyczne covery też były...