Sui Generis Umbra oznacza, w języku łacińskim, zjawisko odmienne od wszystkiego, co znane dotychczas - istniejące, lecz nierealne. Sama nazwa najlepiej oddaje to co znajduje się na "Ater", wydanym za czasów, gdy zespół nosił jeszcze nazwę Umbra. Muzyka Sui Genesis Umbry potrafi w sposób wręcz brutalny grać na emocjach słuchacza. Dołączając do tego głos eLL możemy czuć się zagubieni w otaczających nas dźwiękach niczym w lesie pełnym czarnej magii.
Sama okładka potrafi nam ujawnić czego możemy się spodziewać po płycie. Zdjęcie w sepii starego, opuszczonego dworu, bezlistne drzewa, uczucie spokoju i ciszy, jednocześnie niepokoju i strachu przed nadchodzącym. Niczym nawiedzone miejsce o zmierzchu i strach przed nadchodzącą nocą.Chyba żadna płyta nie wzbudziła we mnie takich emocji po odsłuchaniu. Po raz pierwszy odczułam, że muzyka potrafi wpływać na słuchacza nie tylko na żywo. Powolne wręcz hipnotyzujące tępo muzyki, mistrzowskie operowanie wokalem przeradzające się nieraz w jęki potrafi wywołać uczucie strachu i lęku o jakim marzy zapewne niejeden reżyser horrorów. Muzyka zespołu potrafi przywołać na myśl odgłosy przypominające rytuały czarnej magii, sabatu czarownic, spotkań niedostępnych dla zwykłego śmiertelnika. Sama eLL twierdzi, że jest w połowie czarownicą, w połowie kobietą.
Nie mamy do czynienia z muzyką, która może być podkładem dla zwykłych codziennych czynności takich jak sprzątanie, czy nauka. Wtedy zatraca się cały jej sens i przekaz. Trzeba jej poświęcić jak najwięcej uwagi, aby odkryć prawdziwą magię "Ater".
Parę utworów zwraca szczególną uwagę. "Evil Rules" otwiera płytę. Słyszymy tutaj spokojny głos, muzyki praktycznie nie doznajemy, najczęściej odgłos kojarzy się z zakłóceniami urządzeń elektrycznych. W "No Sun" możemy usłyszeć skrzypce i pianino. Jest to utwór spokojny i tajemniczy, ale jeden z najbardziej przepełnionych emocjami. Przywołujący uczucie smutku i tęsknoty. W "Fobii" jako jedynej na płycie możemy usłyszeć język ojczysty, chociaż wiele słów tutaj nie zaznamy, z resztą jak w większości utworów na "Ater". Tekst jest wciąż powtarzany niczym inkantacja. "The Realm" zdaje się być nawoływaniem czarownicy, przepełnionym mrocznymi zamiarami.
"Ater" jest jednym z lepszych debiutów na polskiej scenie niezależnej. Od razu zespół ukazał, że potrafi tworzyć muzykę, która pozostanie na długo w pamięci. Może nie jest to najlepsza płyta w dorobku zespołu, ale na pewno warto na nią zwrócić uwagę ze względu na niepowtarzalne doświadczenia muzyczne, retrospekcję własnych najgłębiej ukrytych uczuć, których staramy się do siebie na co dzień nie dopuszczać.
Wydawca: Fluttering Dragon Records (1999)