Budząc się w środku nocy, czując strach, że dom to był tylko sen. Zaczynam dotykać łóżko. Podłogę. Tak... ze spokojem stwierdzam, że jestem u siebie w pokoju. W moim domu. W moim łózku. W mojej pościeli. Przekręcam się już spokojna na drugi bok. Po czym usypiam. I znów się budzę ktoryś już raz z kolei powtarzając czynności z wcześniej. Mam już dość szpitala. Leżenia ciągle w jednym pokoju. W samotności. Z wizją dłuższego pobytu w owym miejscu zaczynam mieć już tego wszystkiego dość. Wkurzam wszystkich po kolei w internecie. Przepraszam.