- Mogę się dosiąść?
„Mmm... złotko z takim głosem to mógłbyś nawet mnie dosiąść.” przeszło mi przez myśl. Podnoszę wzrok znad książki i odpowiadam tylko:
- Proszę.
Mężczyzna zdejmuje czapkę i kurtkę. Szeroka klatka piersiowa. Było by się do czego przytulić. W powietrzu rozchodzi się ciepły zapach jego ciała, ubrań i perfum. Jakiś męski klasyk: rozmaryn, cedr, drzewo sandałowe... Mmm.... Kładzie bagaż na półkę. Świerzbi mnie ręka, żeby sprawdzić czy te pośladki są tak „konkretne” w dotyku, jak zgrabnie wyglądają.
- Przepraszam, czy mógłbyś wrzucić i moją torbę na górę?
Ściema kompletna ale za to przez chwilę mam przed twarzą jego odkryty brzuch, gdy wyciąga ręce i sweter podjeżdża mu powyżej pępka. Pachnie też żelem pod prysznic. Szkoda, że pociąg akurat nie zahamował. Siada i zaczyna czytać przyniesiona gazetę, teraz mogę przyglądać się do woli. Krótkie ciemne włosy, błękitne oczy, długie rzęsy, mocno zarysowana szczęka, krótki zarost, gładkie, ładnie wykrojone usta. Apetyczne, w sam raz do obrysowania koniuszkiem języka i przygryzienia. Uszy nie za małe, porusza nimi gdy ziewa. Rewelacja! Zapuściłabym w nie mokry język i naszeptała świństewek. Zadbane dłonie o mocnych palcach przewracają strony. Pasowałyby mi czy by nie pasowały? Poprawia spodnie na udach. Cmokam w myślach: „Przeszkadzają? Zdejmiemy i przestaną”. A może by tak...
Bezceremonialnie odkładam jego gazetę, siadam mu na kolanach i sięgam klamry paska:
- Pokaż potworku co masz w rozporku. - mruczę.
- Kociak, daj spokój! - dostaję po łapach – Za dziesięć minut będziemy w domu, to Cię wymisiam porządnie. Fukającą, sadza mnie obok siebie, całując na pocieszenie.
Jakaś taka „nienażarta” jestem ostatnio, fantazjuję nawet na temat swojego faceta. ;P