I gdy lato rozkwitło już pełną krasą, za oknem piękne słońce, żar leje się z nieba, a ja właśnie wybierałem się z rodziną na wakacje, zapukała do mnie nowa Paranoia Inducta, aby zabrać mnie w wieczną ciemność. Cóż było robić? Gość w dom, trzeba się postawić. Zaprosiłem, pościeliłem, poczekałem do zmroku i przez kilka dni z rzędu oddałem się zupełnie innej, samotnej podróży poprzez drętwe i nieprzyjazne zakamarki ludzkich lęków i koszmarów. Powoli odkrywałem więc całą tragedię jaką niesie ze sobą „Into Eternal Darkness”.
Powoli, bo płyta w większości jest bardzo spokojna. Anthony Armageddon Destroyer wcale nie zalewa słuchacza gęstą siatką nieznośnych hałasów, a wręcz przeciwnie. Swój spektakl rozciąga w czasie, dawkując napięcie i pozwalając na to aby kolejne wątki mogły swobodnie się zaprezentować. Głównie są to chrzęszczące, stukające i szemrzące dźwięki, ale nie raz wyłania się z tego i syntezatorowa muzyka. Dzieje się tak kiedy tło zaczyna falować i przejmować dominującą rolę, jak na przykład w „Happy Death Day”. Nie trzeba chyba dodawać, że wszystko jest bardzo mroczne, wywołujące strach i prowadzące przez najciemniejsze zaułki świadomości. Atmosfera grozy jest obecna przez cały czas i nie sposób się od niej uwolnić. Pojawiają się też, dodające klimatu, głosy, choć nie jest tego dużo. W jednym numerze jest to mowa dziecka, w „No-Return Place” i „Missing Paths” pojawia się anielski głos kobiety, pojedyncze zdania kończą numer tytułowy. Większość kawałków ma jakiś swój charakterystyczny motyw, wokół którego kręci się jego akcja, ale nie są one zbyt nachalne. Jak już wspomniałem Paranoia Inducta emanuje spokojem i wszelkie zło jakie w niej drzemie wstrzykuje w sposób beznamiętny i opanowany, wprowadzając w zimny i pozbawiony uczuć błogostan. A drętwiejącego człowieka ogarnia coraz większy chłód, mrowiejący aż do wybudzenia z letargu.
Ta godzinna podróż w kierunku dokładnie odwrotnym od wakacyjnego, ujęta jest w powiększoną digi okładkę A5 i została wydana przez Heerwegen Tod Production. Mając pod ręką taką okładkę łatwiej wczuć się w klimat dzięki grafikom i tytułom utworów, które zawsze jakoś nakierowują na ogólny zarys tematyczny, który generalnie i tak sprowadza się do tego, że „the universe was plunged into eternal darkness”.
Tracklista:
01. Follow The Voids
02. No-Return Place
03. Kid Memories
04. Wounded Souls
05. Where Angels Fall
06. Happy Death Day
07. And Then There…
08. Into Eternal Darkness
09. Missing Paths
10. Soundless Echo
11. Forty
Wydawca: Herwegen Tod Production (2021)
Ocena szkolna: 4+
Wicih : Grafika z okładki miażdży. Co do albumu słuchałem na razie wyryw...