Zapalasz papierosa i z nim gaśniesz.
Bierzesz łyk kawy i usychasz.
Idziesz drogą na której końcu stoi kat...,
twoja przeszłość...
Woła Cię...
Mijasz obrazy, ludzi
a na ostatnim zakręcie,
usiądę Ci na ramieniu i zliże twój pot
zrodzony w starchu.
Ja ożyję, ale nazbyt późno dla Ciebie
Twoja krew po omacku będzie go otulać..