Niby bezpiecznie, ale wcale nie jest dobrze w moim śnie.
Ostatnio nie sypiam spokojnie. Kilkukrotne pobudki nocne zaburzają rytm mojej egzystencji. Martwię się i jednocześnie czuwam. Nie mogę ich zostawić przecież zupełnie samych, szczegołnie nocą, kiedy to cała przeszłość, wszystkie strachy i najbardziej skryte myśli dochodzą do głosu. Nie obiecuję, że pomogę i dobrze doradzę. Nie wymagam stosowania moich rad, ale chcę by wiedzieli, że jestem o każdej porze dnia i nocy.
Boję się, zamykać oczy. Mam złe przeczucia, że coś złego wisi w powietrzu, a może to tylko zmęczenie? W każdym bądź razie nie czuję się bezpiecznie. Do tej pory moim azylem były treningi, na których mogłam zapomnieć, wyżyć i nie bać się... Od dziś już ich nie ma. Czuję się jakbym stąpała po cienkim lodzie... Tylko obym nie okazała się zbyt ciężka.