Na przestrzeni ostatnich czterech lat miałem okazję śledzić karierę poznańskiego Morion. Liczne koncerty w "mieście koziołków" sprawiły, że kwintet zebrał spore grono fanów. Przez te lata formacja systematycznie odchodziła od doom metalu, wplatając w swoją muzykę elementy innych stylów, sięgając nawet do dokonań Metallicy z czasów "Load". W końcu jednak dane było muzykom zrealizować marzenie i udało im się z pomocą Migdała (Artrosis) zarejestrować materiał na debiutancki krążek.
Po przesłuchaniu "Insomnii" muszę przyznać, że nie byłem zaskoczony tym co zespół zaprezentował. Poznaniacy odważnie połączyli wszystkie elementy, które dotychczas towarzyszyły ich muzyce. Znajdziemy więc tu i wolne doomowe granie, jak i całkiem sporą dawkę energicznego, soczystego metalu. Fakt, że Morion czerpie także z dokonań skandynawskiej szkoły melodyjnego grania (In Flames, Children Of Bodom) tylko utrudnia jednoznaczne zaklasyfikowanie tej muzyki. Vasyl udowadnia, że jest bardzo dobrym wokalistą, jego growling jest strawny dla uszu, ale to czyste partie wokalne są okrasą tego albumu w wielu momentach brzmiąc jak żywcem wyjęte z ostatnich dokonań Borknagar czy Emperor. Nie można jednak umniejszać talentu pozostałym muzykom, bo choć nie jest to granie nastawione na technikę, to jednak podkreślić trzeba, że muzycy się świetnie rozumieją i całość brzmi jak dobrze funkcjonująca maszyna. Bardzo podoba mi się umiejętne połączenie nowoczesnego brzmienia z oldschoolową konstrukcją utworów - pomimo, że sporo tu nawiązań do twórczości reprezentantów melodyjnego grania, to wyraźnie wyczuwa się też pewne schematy charakterystyczne dla zespołów pokroju Unleashed czy Entombed. Mocnym punktem tego wydawnictwa są także okazjonalne, ale bardzo dobre solówki.Rzadko się jednak zdarza, aby debiutanckie krążki pozbawione były błędów. Nie uniknął ich niestety Morion. Przede wszystkim utwory prezentują duży rozstrzał stylistyczny - są utwory bardziej doomowe "Spiritual Reality" jak i stricte melodyjne "Between Love And Hate" i "Insomnia". Warto jednak zauważyć, że formacja zdecydowanie lepiej wypada w starszych utworach, gdzie dominowało depresyjne granie. O ile wspomniane, bardziej melodyjne utwory brzmią dosyć przeciętnie, o tyle te wolniejsze brzmią naprawdę dobrze. Znalazło się jednak miejsce dla gniota jakim jest utwór "Never Again", który w ogóle nie trzyma się kupy, w którym wszystkie atuty zespołu poszły w niepamięć. Ostatnim mankamentem jaki dostrzegam na tym krążku są partie klawiszy. W pierwszych utworach podobało mi się połączenie klasycznego stylu gry i klasycznego brzmienia klawiszy z nieco bardziej nonszalanckim stylem Janne Warman'a (Children Of Bodom). Prawda jest jednak taka, że wszystko powinno być w granicach rozsądku, a w kolejnych utworach Misterious nie dość, że powiela wcześniej grane motywy, to zdecydowanie zbyt często zmienia ustawienia keyboardu zupełnie nie trafiając w klimat utworu.
Debiut Morion można uznać za udany choć niedoskonały. Wiem, że zespół stać na więcej, ale trzeba podkreślić, że Morion potrafi pisać melodie, potrafi grać czadowo i potrafi zaintrygować. Mam nadzieję, że na kolejnym krążku utwory będą miały mniejszy rozstrzał jeśli chodzi o stylistykę i wszystkie, jak jeden brat, będą łączyć to co w zespole najlepsze.
Tracklista:
1. Alone
2. Not The Same
3. If I Swear
4. Spiritual Reality
5. Insomnia
6. Between Love And Hate
7. Fall Into Oblivion
8. Never Again
9. Symbol Of Time
Wydawca: płyta wydana przez zespół (2007)