Zmierzch Bogów
Wracać wciąż do domu Le Guin
Recenzje :

Mordor - Prayer Too...

Nothing…, Mordor, Prayer To..., doom metal, Ania Orthodox, Paradise Lost

Po bardzo obiecującym demie „Nothing…” Mordor poszedł za ciosem i już rok później zabłysnął nowym materiałem „Prayer To...”. Zespół pozostał w klimacie atmosferycznego doom metalu i pod wieloma względami pokazał się z bardzo dobrej strony. Atuty Mordor to przede wszystkim ciekawe kompozycje. Potrafili sklecić fajne kawałki, co udowodnili już wcześniej, a teraz tylko potwierdzili. Są zmiany temp, zmiany wokali, utwory są rozbudowane i nawet w tych wolniejszych fragmentach nie nudzą, tylko starają się zaskakiwać swoją kreatywnością. 

Dlatego choć jest to proste, to układa się melodyjnie i kojąco. Dźwięki są surowe i mimo łagodzących je klawiszy i momentami także skrzypiec, czuć tu doom metalowy brud i ciężar. Wszystko jest bardzo tęskne i smutne. To jest ponura muzyka, która oddaje uczucia samotności, opuszczenia i niewiary w życie i boga. O tym też są teksty. O przemijaniu, niemocy, braku wpływu na własne życie. „Dlaczego ja?” - pyta niewidomy. Dlaczego biedni mają wiatr w oczy, a bogatym wszystko sprzyja? Nic nie ma sensu, wszystko zniknie, łącznie z pamięcią. Zostanie tylko pustka.

Dużym plusem jest gościnny udział wokalny Ani Orthodox. Tła wzbogaca kilka razy, ale najlepiej wypada to w „The First One Will Be The Last One”, gdzie ma więcej kwestii. Refren, śpiewany wraz z nisko growlującym wokalistą, jest jednym z najlepszych momentów na płycie. Z kolei „Two Real Stories” jest najszybszy i mocno przypomina „Paradise Lost” z aktualnych czasów.

Żeby jednak nie było tak idealnie to należy zwrócić uwagę, że jest tu też sporo niedociągnięć. „Prayer Too…” to w dalszym ciągu nagranie amatorskie z nieco garażowym brzmieniem. Szczególnie bas jest suchy i tak klekocze jakby w oderwaniu od reszty instrumentów, co, jak się człowiek wsłucha, staje się wręcz wkurwiające. Do tego wokalista, który nie umie śpiewać. Naprawdę czasem, aż się można uśmiać. Growlingi są spoko, ale czyste partie już nie za bardzo.

Mimo to lubię ten album i uważam, że jest bardzo fajny. Po prostu ma coś w sobie. Coś co powoduje, że przyjemnie się tego słucha i podobają się te kawałki. A to, że jakość nagrania nie jest wzorowa i brzmienie nie najlepsze, tak naprawdę, po latach, dodaje tylko kolorytu, bo takie czasy i takie rodzynki można wspominać z sentymentem. Mordor ze swoim „Prayer Too…” na pewno na to zasługuje.

Tracklista:

1. False Prayer

2. Why Me?

3. There's Nothing Left

4. Ice Bound

5. Nothing Makes Any Sense

6. Wind - Storm Song

7. The First One Will Be The Last One

8. Two Real Stories

Wydawca: Promus (1993)

Ocena szkolna: 4+

Komentarze
zsamot : Totalna podróż w czasie, mam CD z Barona, to były rewelacyjne czasy,...
Średnia ocena: 0
Oceny: 0
starstarstarstarstar

Podobne artykuły