Katowicka horda świetnymi płytami "Let the World Burn" (2007) i "The
Whore of Hate" (2008) przyzwyczaiła do bezczelnej naddźwiękowej black
metalowej chłosty. Obie płyty kipiały wręcz blastbeatami i nieustępliwie
waliły po głowie, jak młot pneumatyczny. Tym bardziej zaskakuje
najnowsze wydawnictwo MasseMord, na które składa się jeden, 35-minutowy
potwór, w którym nie pojawia się choćby jeden blastbeat. Kompozycja
utrzymana jest w niezmiennym, średnim tempie, które wprowadza w
niesamowity metalowy hipnotyczny trans. Narkotyczny nastrój płyty dobrze
oddaje nihilistyczny charakter zespołu i jego tekstów.
Taka forma płyty z góry zakładać musi wąskie grono odbiorców, w których gusta trafi. Słuchanie takiego materiału we fragmentach nie ma sensu. Trzeba znaleźć te pół godziny i oddać się szaleństwu, wpaść w otchłań, zanurzyć się w brudzie tych dźwięków. Tylko w ten sposób należycie doceni się jej wartość, która jest niewątpliwa. Stwierdzić, że ta płyta wpada w ucho, to zupełna pomyłka, ponieważ o nagraniu MasseMord nie można mówić w tych kategoriach. Takie nagrania wymykają się klasyfikacjom i prostym ocenom."The Madness Tongue Devouring Juices of Livid Hope" to jazda po bandzie, to antyteza konformizmu, to wielkie, nabrzmiałe "fuck off" dla sztampy i przewidywalności. To kolosalny, świadomy i zamierzony marsz ku przepaści i autodestrukcji, który udowadnia, że MasseMord to jedna z najbardziej odważnych i twórczych grup polskiej sceny ekstremalnej.
Tracklista:
The Madness Tongue Devouring Juices of Livid Hope
Wydawca: Pagan Records (2010)
DEMONEMOON : Czaiłem się i czaiłem,aż w koncu odpaliłem,od razu mam przed ocz...
travis_bickle : Rochu, masz racje, robienie tylu zespołów w ramach wąskiej grupy...
Rochu : A ja tak lubiłem Massemorda w którym była tylko pieprzona rzeźnia i...