Zmierzch Bogów
Wracać wciąż do domu Le Guin
Blog :

Mania

Po czym poznać udany koncert? Po tym, że następnego dnia nie możesz mówić, bo ochrypłaś od śpiewania i krzyku, bolą cię dłonie od oklasków i „przykleił” ci się na dobre utwór zagrany na bis.


Sobotni koncert Marysi Peszek wybujał mnie ze wszystkich trosk. Świetna atmosfera, rewelacyjne utwory i przede wszystkim osoba samej artystki złożyły się na niezapomnianą całość.

Uwielbiana przez poznańską publiczność (i ze wzajemnością) Mania zaskoczyła mnie żywiołowością. Słuchając jej piosenek i czytając wywiady spodziewałam się artystki refleksyjnej, może lekko agresywnej. A tymczasem w świetle reflektorów oglądałam… chochlika. Ta malutka kobietka to na scenie istny wulkan energii. Nie dziwię się wcale jej wypowiedziom, że nie potrafi zagrać dwóch koncertów pod rząd, bo pada z nóg. Żywotna jak kuleczka rtęci, nawet wykonując spokojne utwory nie pozostawała w bezruchu. Skacząc i tańcząc ze świecącymi gadżetami podrywała publiczność do wspólnej zabawy. Podczas tego występu pozytywnym nastawieniem i doskonałym kontaktem z ludźmi pokrywała problemy techniczne (a psuło się po kolei dosłownie wszystko). Jej optymizm udzielał się sali. Bez sztuczności, bez rezerwy, spontaniczna i szczera, sama dobrze się bawiła podczas koncertu. To się czuło.

Po powrocie do domu długo rozbrzmiewały mi w głowie dźwięki i słowa tego wieczoru:


Ja i ty nocne miasta ćmy,

Ty i ja dziwne miasta dwa…


Mam nadzieję, że nie zmieni się w zblazowaną gwiazdkę.

Mam nadzieję, że jedyna zmiana jaka będzie jej dotyczyć to rozwój.

Komentarz
Średnia ocena: 0
Oceny: 0
starstarstarstarstar

Podobne artykuły