Nieżyczliwa istota po raz ósmy zaatakowała. Do tej pory zespół wrzucano do jednego wora z Cannibal Corpse, tyle, że popularności Kanibali nigdy nie zdobyli. Panowała nawet powszechna opinia, że formacja raz po raz wydaje podobne albumy - jedne lepsze, jedne gorsze - ale generalnie oparte na podobnym schemacie.
Tytuł "The Will To Kill" pomimo, że niezbyt wyszukany, to doskonale odzwierciedla zawartość muzyczną krążka - i nie chodzi mi tu raczej o zabójczy poziom czy technikę muzyków, a raczej o intensywność tego wydanictwa. Pozytywne jest to, że muzyka jakoś nie bardzo kojarzy mi się tym razem z Cannibal Corpse. Choć struktury utworów nie są wyszukane, to da się zauważyc, że utwory różnia się od siebie - jedne są szybsze, inne wolniejsze, są zmiany tempa. Zabija jednak przede wszystkim brzmienie - potężne i czyste. Nic więc dziwnego, że riffy brzmią wyraziście, solówki czysto, co przy szybkich tempach, podwójnej stopie i częstych przejściach powoduje, ze słuchacz czuje sie osaczony. Kolejnym pozytywnym faktem jest wokal - growling jest zdecydowanie bliższy Peterowi z Vadera niż Chrisowi Barnesowi czy Corpsegringerowi Fisherowi - można więc zrozumieć, o czym zespół śpiewa. Niewątpliwie smaczku temu wydawnictwu dodają solówki Jamesa Murphy'ego i Shawna Ohtani w dwóch utworach, choć i tak trzeba przyznać, że w tej materii zespół nieźle sobie radzi."The Will To Kill" to kawał intensywnego, amerykańskiego death metalu - generalnie jest szybko i cholernie ciężko, a mimo to jestem pełen szacunku dla tego wydawnictwa. Pokuszę się nawet o stwierdzenie, że jest to najlepszy i najsolidniejszy krążek Amerykanów. Nie jest to odkrywcze granie, ale fanom Cannibal Corpse i innych kapel grających brutalnie mogę ten album szczerze polecić - tym bardziej, że nie jest to typowa zżynka.
Wydawca: Nuclear Blast Records (2002)