szalone dni beztroskiej młodości
nie były ci przeznaczone
nie znasz radości, ufności, miłości
życie twe łzami znaczone
pot spływa z czoła
jak strumyk cierpienia
choć twarz masz anioła
nie zaznasz zbawienia
czy ktoś zauważy
że brak już twej twarzy
wątpię - z ślepcami wszak żyjesz
widzę krew wszędzie
co będzie? co będzie?
czy sens ma to ziemskie istnienie?
świat to bestyj gromada
z dłoni żyletka wypada
jak niespełnione marzenie