Zmierzch Bogów
Wracać wciąż do domu Le Guin
Film :

Kim Ki Duk - Pusty Dom

Czasami przyjemnie zanurzyć się w atmosferze inności cudzego mieszkania lub domu.  Poczuć wręcz organicznie emocje ukryte w zakamarkach obcego wnętrza. Meble, ozdoby, elementy dekoracyjne, sącząca się z głośników muzyka  stanowią o tym, kim jest ich właściciel i składają się na jego rzeczywisty obraz. Wyrażają myśli, pragnienia i styl życia lub być może  skrywają jakąś tajemnicę.
O takim niekończącym się poszukiwaniu własnej tożsamości w przestrzeniach obcych domów traktuje film "Pusty Dom" Kim Ki Duka - koreańskiego reżysera czerpiącego pełnymi garściami z kultury dalekiego wschodu. Podobnie, jak w przypadku jego innych obrazów  treść filmu jest tylko tłem dla symboliki  stanowiącej siłę napędową historii, a większość scen pozostawia widzowi ogromną dowolność interpretacyjną i znaczeniową.

Trzon opowieści, to historia  młodego chłopaka, który pod nieobecność właścicieli włamuje się do kolejnych domów. Dokonując drobnych napraw przedmiotów codziennego użytku, pielęgnując kwiaty staje się prawdziwym gospodarzem, często lepszym od rzeczywistych mieszkańców.  Pewnego dnia trafia do domu bogatego biznesmena, który maltretuje swoją żonę. Nie trudno zgadnąć, że główny bohater od tej pory będzie miał nową towarzyszkę swojej niekończącej się podróży w osobie równie wyobcowanej i zamkniętej na świat kobiety.

Fabuła  filmu ma formę przypowieści. Nie jest to kino trzymające się sztywno realiów życia. Momentami ociera się o znany z książek latynoamerykańskich pisarzy realizm magiczny. Bohaterowie są umowni, tak jak i przestrzeń oraz akcja rozgrywająca się w bliżej nieokreślonym mieście.  Rzeczywistość jakby przenika do onirycznego świata snu i magii tworząc nierealną i zwiewną atmosferę ułudy, co podkreślają powolne ujęcia kamery kontemplującej każdy kadr filmu. Akcję napędza często wykorzystywany przez Kim Ki Duka  motyw  pary samotnych, doświadczonych i zagubionych ludzi tkwiących w trudnej lub zgoła bez wyjścia życiowej sytuacji. Przed spotkaniem  ich życie przypominało tytułowy pusty dom. Ona wegetuje w domu emocjonalnie pustym, pełnym złości, niespełnionych ambicji i kompleksów.  On życie traktuje jako swego rodzaju podróż, z której obrazki pieczołowicie przechowuje robiąc zdjęcia z każdego kolejnego mieszkania.

Uczucie rodzące się między głównymi bohaterami jest wypadkową romantycznych wizji i utylitaryzmu zakładającego, że ludzie muszą po prostu być sobie potrzebni. Drobne życiowe czynności zyskują wymiar mistyczny. Uświęcają wzajemne relacje bohaterów,  choć niewiele jest  między nimi słów ( co również jest znakiem rozpoznawczym filmów Kim Ki Duka).  Nie są potrzebne, bo niepotrzebnie ranią, a to, co najważniejsze, tak, jak u Sofii Coppoli dzieje się między słowami. To, co niewypowiedziane, kryje się w prostych gestach, co sprawia, że atmosfera jest gęsta od emocji. Oboje przemierzają miasto, jakby w oderwaniu od codzienności i realiów życia. Liczą się ulotne wspólnie spędzone chwile. Jest też coś więcej, co odróżnia ich od właścicieli kolejnych domów. Posiadają naturalną umiejętność komunikacji na wyższym poziomie, co w ostateczny rozrachunku prowadzi do pełnego duchowego zjednoczenia i osiągnięcia wiecznej nirwany. Ich podróż ma jednak  bardziej charakter intuicyjny, nie ideowy, bo i cały film głęboko osadzony jest w estetyce  filozofii wschodu. Mądrość i harmonię można osiągnąć poprzez kultywowanie tradycji i oddawanie się prostym czynnościom dnia codziennego. Jedna z piękniejszych scen filmu przedstawia główną bohaterkę odwiedzającą dom pełen wewnętrznej równowagi i spójności, gdzie jego właściciel uprawia wodny ogród w tradycyjnej koreańskiej chacie zgodnie z prastarą tradycją. Pielęgnując ogród pielęgnuje się uczucia , zdaje się mówić reżyser.

Tu pojawia się kolejny motyw łączności z naturą i ukrytą podświadomością. Kontakt z pierwotną jaźnią symbolizowaną przez elementy przyrodnicze  składa się na pełny obraz człowieka i jest niezbędny do jego prawidłowego funkcjonowania. Pozwala zachować nieosiągalną wewnętrzną harmonię z otaczającym światem i z samym sobą. Zresztą natura odgrywa bardzo ważną rolę u Kim Ki Duka, a jego filmy znane są z wyjątkowych zdjęć koreańskiej przyrody i jej zmienności w kolejnych cyklach życia.

Znamienita dla reżysera jest również lekkość z jaką podnosi tematy trudne, niemal ostateczne. Delikatnie nakreśla drogę duchowego rozwoju z perspektywy człowieka wschodu w zderzeniu z wszechobecną nowoczesną europejską kulturą. Kim Ki Duk, artysta z zawodu, robi, to, co umie najlepiej. Na taśmie filmowej maluje kolejne obrazy, które klatka po klatce składają się na  galerią ulotnych chwil z życia jego bohaterów i rejestrują ich wewnętrzny rozwój duchowy.

Być może refleksje dotyczące filmu momentami  trącą banałem.  Może są i proste w swej wymowie, ale w gruncie rzeczy całość  świetnie się ogląda i słucha. To jeden z tych filmów, który trudno opisać słowami. Tak, jak w galerii sztuki, przed oczami widza pojawiają się  kolejne  obrazy przywodzące na myśl impresje Claude Moneta, czy Gauguina. W tle pobrzmiewa nierzeczywista, efemeryczna muzyka Natashy Atlas. Lepiej włamać się więc do  wnętrza tego świata i w przejmującej ciszy chłoną wszystkimi zmysłami atmosferę "Pustego domu".

Dystrybucja: Gutek Film (2005)
Komentarze
Kruulik : Moim zdaniem, to najlepszy film Ki Duka zaraz po "Wiosna, lato...". Taka trochę...
freya_blathin : Kruulik, gratuluję świetnie napisanej recenzji, aż miło się czyta. Film...
Średnia ocena: 0
Oceny: 0
starstarstarstarstar

Podobne artykuły