Incinerate Infection młody zespół, który powstał w 2006 roku w Katowicach z inicjatywy Sinnera. Jak to zwykłe bywa na początku działalności zespół przeszedł kilka perturbacji personalnych, ale mimo to grupa nie poddawała się i pasja wzięła górę. Formacja wystąpiła na katowickim festiwalu Death To Come III u boku takich zespołów jak: The No-Mads czy Iperyt. W niespełna rok po rozpoczęciu działalności Sinner (wokal, gitara elektryczna), Buła (perkusja) i wtedy swieżo zwerbowany basista Szopen, zarejestrowali efekty swojej rocznej działalności.
Debiutancka demówka zespołu to 6 utworów (5 + intro) utrzymanych w konwencji deathmetalowej, podanej - to trzeba zaznaczyć - w ciekawy sposób. Jako źródło inspiracji muzycy podają m.in Chucka Schuldinera, Steve'a DiGiorgio, Dereka Roddy'ego czy Dimebaga Darrela. Słuchając jednak tego wydawnictwa moje skojarzenia biegły jednak w zupełnie inna stronę - brutalność i bezpośredniość starego Deicide, rytmiczność nowszych dokonań Arch Enemy i rock'n'rollowy drive Unleashed. O dziwo te elementy sprawiają, że poszczególne utwory różnią się od siebie, a wiele motywów zapada w pamięć. Na szczególną uwagę zasługują dobre, techniczne solówki Sinnera, których mogłoby być trochę więcej na tym wydawnictwie. Jeśli chodzi o pozostałych muzyków, to mieszczą się w death metalowych standardach i nie można im niczego zarzucić. W zasadzie jedynym mankamentem są dosyć monotonne i jednostajne wokalizy, ale to jest kwesta dopracowania. Brzmienie jak na debiutanckie demo, choć nie perfekcyjne, to jest całkiem przyzwoite.Incinerate Infection jest obiecującym zespołem, który gdyby jeszcze podszlifował warsztat i w bardziej widoczny sposób skrystalizował swój styl, to mielibyśmy kolejnego dobrego reprezentanta gatunku. Zespół jest jeszcze młody i pewno długa droga przed nim, ale podoba mi się to, że juz teraz potrafią łączyć elementy, które trochę siebie wykluczają, a mimo to brzmi to dobrze. Zobaczymy jaką drogą podąży zespół na kolejnych wydawnictwach i jak potoczy się jego kariera.