Przy „Start Human Slaughter” Dead Infection czasowo opuścił Kelner i w związku z tym wokale przejął Gołąb. Dodatkowo skład wzmocnił drugi gitarzysta Tocha. Nie wiem jakie miało to przełożenie na grę zespołu, bowiem debiutanckie demo „World Full Of Remains” niestety jest mi nieznane. Wiem natomiast, że „Start Human Slaughter” to z pewnością jedna z najlepszych demówek jakie znam, a właściwie to nie rozumiem czemu jest to w ogóle demo. Dziewięć bardzo długich, jak na tą stylistykę, utworów przekracza czterdzieści minut, wydanie całkiem porządne ze zdjęciami i tekstami, więc spełniające kryteria pełnometrażowej płyty. No fakt, że to tylko kaseta, ale rok mamy przecież 1992.
Zdążyłem już na wstępie wtrącić co sądzę o tym materiale, należy się jednak parę słów uzasadnienia. Kiedy kupiłem tę kasetę była to nowość i pamiętam, że to granie zrobiło na mnie duże wrażenie. Możliwe, że to właśnie wtedy po raz pierwszy zetknąłem się z goregrindem, uważam jednak, że sporo jest tu death metalu. Jak już wspomniałem utwory są długie. Rozbudowane i przepełnione ciężkim, druzgoczącym graniem. Miażdżące riffy gniotą atmosferę wraz ze zalewającą ścianami dźwięków perkusją, ale tu jest całe mnóstwo muzyki. Ta brutalna, rzeźnicka młócka jest swoistym dziełem sztuki, gdzie instrumenty w wyrachowany i konsekwentny sposób czynią swoje obrzydliwości, tak, że naprawdę można się nimi rozkoszować. Bardzo niskie brzmienie i gardłowy, bulgoczący wokal są znakiem rozpoznawczym wielu kapel, jednak nie każdy potrafi dopełnić to taką porcją solidnych gitar. Ostateczne efekt ekstremalności jak najbardziej został zachowany, a podrasowany jest dawką ekspresji co czyni go dziełem najwyższych lotów.
Trudno by było jakoś bardziej się wgłębiać w poszczególne kawałki, choć jak tak człowiek posłucha uważnie kilka razy to zauważy, że są tu charakterystyczne dla poszczególnych pozycji momenty. Jednak poza tym jest tu jedna perełka i szanowni państwo mamy tutaj wręcz jednego hiciora. Otwierający drugą stronę „Rip It” Tomasz Ryłko anonsował w swoim „Radio Overground” i nic dziwnego, że do radia został wybrany właśnie ten numer. Najdłuższy z całej stawki, czas jakiś się rozkręca, ale potem chwytający riff i układające się w melodyjne linie porykiwania dają wyśmienity efekt. Nie umniejszając nic innym świetnym utworom, na pewno wyróżniająca się pozycja.
Niestety „Start Human Slaughter” ma i swoje wady. Przytłumione brzmienie jest efektem nie tylko bardzo starej taśmy, ale i ówczesnych możliwości nagraniowych. Szczególnie bas powinien mocniej dewastować otoczenie, ale dotyczy to wszystkich instrumentów i także wokalu. Gdyby to tak było nagrane ze dwie dekady później to skala mocy byłaby nieporównywalnie większa. Druga sprawa to solówki. To, że w ogóle są to super, ale nie jest to element nadający jakości tej muzyce. Wszystkie są maksymalnie szybkie, ale niezbyt wyraziste i ostatecznie stają się do siebie bardzo podobne. Uważam, że w tym elemencie zabrakło po prostu umiejętności. Przynajmniej na tyle, żeby dostroić się do wysokiego poziomu całości.
Nie trzeba zbytnio wytężać skołatanej głowy, żeby zorientować się, że „Start Human Slaughter” to świat ropy, żółci, zgnilizny i smrodu. Już tytuł i okładka nie pozostawiają wątpliwości, a jak ktoś ma ochotę to może zagłębić się w teksty o umęczonych, umierających ludziach i ich rozkładających się zwłokach. Tak więc tym miłym akcentem kończę życząc przyjemnych wrażeń. „Look at yourself, you’re in vomits, it’s a beautiful view.”
Tracklista:
01. Start Human Slaughter
02. In The Grey Memory
03. Dead Again
04. Tribe Of The Glutinous Tissue
05. World Full Of Remains
06. Rip It
07. In The Name Of Gore
08. Torsions
09. Peritonitis
Wydawca: Rock ‘n’ Roll Records (1992)
Ocena szkolna: 5-