Zmierzch Bogów
Wracać wciąż do domu Le Guin
Recenzje :

Godflesh - Streetcleaner

W dobie królowania Nine Inch Nails na scenie industrial mało kto pamięta o takim zespole jak Godflesh. Zespół stworzony przez byłych muzyków Napalm Death był jednym z prekursorów tego nurtu. Jakże on inaczej wyglądał ponad piętnaście lat temu.
"Streetcleaner" jest krążkiem ze wczesnego etapu działalności formacji, gdzie elektronika była w zasadzie obca dla tego zespołu. W czym więc objawia się industrialny charakter tego krążka, skoro mamy do czynienia ze standardowym instrumentarium tj. gitarą, basem i perkusją? Godflesh porusza się w bardzo wolnych tempach – w przeciwieństwie jednak do doom metalu mamy pulsujące tempo, a rytm jest mocno akcentowany. Prominentną rolę stanowi nisko strojony bas, dający efekt brudu i rzężenia, na tle którego miarowo rozbrzmiewają riffy, a perkusja bije do rytmu. Do tego należy dodać brudny, odrobinę deathmetalowy wokal z mocnym pogłosem - przypomina on ten znany z Tiamat "Clouds" . Wszelkie inne "industrialne" efekty opierają się na bardzo przestrzennie brzmiących sprzężeniach gitar – to są te momenty, w których zespół brzmi najciekawiej. Muzyka niestety jest kompletnie pozbawiona melodii, a czternaście utworów od długości od trzech i pół do siedmiu minut mogą jednak zmęczyć słuchacza. Należy także zwrócić uwagę na brzmienie – bardzo garażowe, brudne, a mimo to bardzo przestrzenne i selektywne.

"Streetcleaner" nie jest moim zdaniem dziełem porywającym. Ciężko mi powiedzieć nawet, że jest ono dobre, gdyż męczy słuchacza niemiłosiernie. Z drugiej jednak strony można mówić o podwalinach dla zespołów nie tylko ze współczesnego nurtu industrialnego, ale także dla zespołów pokroju Neurosis, Isis, czy Pelican. Jest to muzyka bardzo trudna, którą można odbierać na wiele sposobów – na pewno jest nowatorska, a to jest jedynie kwestia gustu czy ktoś ją doceni.

Wydawca: Earache Records (1990)
Komentarz
Średnia ocena: 0
Oceny: 0
starstarstarstarstar

Podobne artykuły