Znowu dopadło mnie jakieś dziadostwo i trzyma już drugi tydzień. Gorączki nie mam (chyba), tylko kaszel dusi i katar trochę męczy. Przeżyję. Mam nadzieję, bo tu straszą, że 56 osób zmarło już w tym roku z powodu powikłań grypy. Cóż, w ciąży nie jestem, HIV-a też nie mam (a przynajmniej nic mi nie wiadomo), więc jakoś to będzie.
A zaczęło się wszystko od wyjazdu do teściów. Oczywiście nic nie powiedzieli, że są chorzy. A chorują chyba czwarty raz tej zimy, mimo, że się szczepili. Pamiętajcie - nie bierzcie szczepionki na grypę, bo gówno pomaga.
Po weekendzie pełnym zarazków, nie dało się nie zarazić. Ja już w niedzielę czułam się źle. Tak źle, że wyobraźcie sobie wzięłam tani szmatławiec do ręki i przeczytałam go od deski do deski. Mam na myśli gazetę. Rany, w ogóle kto to pisze?! Takie bzdury, że mózg się kurczy, a najgorsze, że egzemplarz kosztuje złotówkę czy dwie i może to kupić każdy. Oczywiście sfrustrowana pani domu, ale nie mam na myśli tutaj mojej teściowej, bo to naprawdę złota kobieta. W poważaniu głębokim raczej mam tych dziennikarzy pracujących w tej podłej gazecie, w tych pożal się Bast "redakcjach". Żenujące, naprawdę, żal mi tych ludzi, że zarabiają na takich oszczerstwach i debilizmach. Ale do rzeczy. Tytułu "gazety" nie pamiętam, zresztą może to i lepiej. Jeden artykuł lepszy od drugiego.
Zacznijmy o tym o Dodzie. Sensacja moi mili. Gazeta donosi, ze Doda ma kryzys! Jezusieńku, nie możliwe. A jednak, Doda ma kryzys, tylko nie wiadomo jaki. Wieku średniego? Ona nie ma trzydziestki jeszcze, więc chyba nie. Tożsamości? A może ogólnie? No tak, Adaś chory, a ona rozbija się po klubach i szuka pocieszenia u przyjaciół transwestytów. Może jednak nie powinna uczyć się od nich agresji, bo jak na razie to bucha większym testosteronem niż wszyscy razem wzięci jej trans-przyjaciele. To moja uwaga.
Inny artykuł: Marina Łuczenko wymyśla nowe słowa w polskim słownictwie. Cóż, całkiem ciekawe, dowiadujemy się np że Marina na swym blogu zaprzecza ortografii i zastępuje typowe w naszym języku słowa, swoimi, wymyślonymi przez samą siebie. Zgroza. Kiedyś nazywało się to dysleksją, czy analfabetyzmem wtórnym, a dziś nie pamiętanie prostych zasad pisowni stało się cool. Co za czasy?! Z artykułu niestety nie dowiedziałam się, czy ona jest Polką, Ukrainką, czy jednak kim? Nie wiem, bo napisałabym coś więcej. BTW Jak ona szkołę skończyła?
No i ciekawostka zza granicy, o światowej sławy celebrytach. No bo gazeta nie byłaby ciekawa, gdyby nie plotka o Brangelinie, czyli pani Jolie i panu Pitt. Otóż postanowili oni wziąść ślub "na niby". Tak, tak, właśnie na niby, jakoby na pokaz dzieciom, bo zamęczały, że mamusia i tatuś nie mają ślubu. Bystre dzieciaki, tylko i tak kiedyś by się dowiedziały prawdy. Dziwne to. Ale jeszcze dziwniejszy komentarz Brada do tej sytuacji : "Angelina i ja weźmiemy prawdziwy ślub, kiedy zostaną zalegalizowane śluby homoseksualne". WTF???!!!
Czyżby Angelina dorobiła sobie penisa?! Ja tam nie mam nic przeciwko homoseksualistom, skandalistom i ekscentrykom, ale takie coś przechodzi już ludzkie pojęcie. Angelina - symbol seksu, kobiecości i uwielbienia milionów facetów na całym świecie - transwestytą? Dobre, można zwijać boki. Chociaż bardziej wtajemniczeni wiedzą, że Angie od zawsze miała problem ze swoją kobiecością, seksualnością i ogólnie najchętniej byłaby kimś innym. To istota iście pełna kompleksów, o kanciastych, wąskich biodrach, z ranami na duszy i od skalpela. Jej twarz przeszła kilka operacji wyostrzających rysy twarzy, ale nie wiem czy bardziej chciała upodobnić się do własnego ojca, czy brata? Jej piersi, także zmieniały kształt na przestrzeni lat, chociaż nadal są ogromne. Jest wychudła, wysoka, o przydługich kończynach i jest cieniem własnej matki, bo tak naprawdę to ona była prawdziwie piękna i kobieca. I jedyna rzecz jaka tak naprawdę wyróżnia Angelinę i sprawia, iż wydaje się atrakcyjna, to jej rozbrajający, przepiękny uśmiech. To chyba jedyna rzecz, dzięki której zaszła tak wysoko i osiągnęła to, co osiągnęła. Ale paradoksalnie została do tego jeszcze boginią seksu, choć jej seksapil polega głównie na udowadnianiu samej sobie, że coś potrafi, że może zdobyć.
No cóż, ją byłoby stać na cokolwiek by zechciała, ale pewnie to raczej szmatławce robią szum o nic i wymyślają historie, jak z kosmosu. I jak człowiek ma gorączkę, to dopowiada sobie resztę, w tych niejasnych przesłankach, mżonkach z wariatkowa.
Szczęście, że nie czytam takich gazet, tylko raz na jakiś czas nawinie mi się przypadkiem w ręce. Ludzka głupota granic nie ma, a dzisiaj jeszcze się na niej nieźle zarabia. Tylko dlaczego tak ciężko się do tego przyzwyczaić i tak to bulwersuje? Auć, aż boli. Lepiej już pooglądam Discovery Science, może znów Michio Kaku będzie prawił o czarnych dziurach i antymaterii? ;-)
A zaczęło się wszystko od wyjazdu do teściów. Oczywiście nic nie powiedzieli, że są chorzy. A chorują chyba czwarty raz tej zimy, mimo, że się szczepili. Pamiętajcie - nie bierzcie szczepionki na grypę, bo gówno pomaga.
Po weekendzie pełnym zarazków, nie dało się nie zarazić. Ja już w niedzielę czułam się źle. Tak źle, że wyobraźcie sobie wzięłam tani szmatławiec do ręki i przeczytałam go od deski do deski. Mam na myśli gazetę. Rany, w ogóle kto to pisze?! Takie bzdury, że mózg się kurczy, a najgorsze, że egzemplarz kosztuje złotówkę czy dwie i może to kupić każdy. Oczywiście sfrustrowana pani domu, ale nie mam na myśli tutaj mojej teściowej, bo to naprawdę złota kobieta. W poważaniu głębokim raczej mam tych dziennikarzy pracujących w tej podłej gazecie, w tych pożal się Bast "redakcjach". Żenujące, naprawdę, żal mi tych ludzi, że zarabiają na takich oszczerstwach i debilizmach. Ale do rzeczy. Tytułu "gazety" nie pamiętam, zresztą może to i lepiej. Jeden artykuł lepszy od drugiego.
Zacznijmy o tym o Dodzie. Sensacja moi mili. Gazeta donosi, ze Doda ma kryzys! Jezusieńku, nie możliwe. A jednak, Doda ma kryzys, tylko nie wiadomo jaki. Wieku średniego? Ona nie ma trzydziestki jeszcze, więc chyba nie. Tożsamości? A może ogólnie? No tak, Adaś chory, a ona rozbija się po klubach i szuka pocieszenia u przyjaciół transwestytów. Może jednak nie powinna uczyć się od nich agresji, bo jak na razie to bucha większym testosteronem niż wszyscy razem wzięci jej trans-przyjaciele. To moja uwaga.
Inny artykuł: Marina Łuczenko wymyśla nowe słowa w polskim słownictwie. Cóż, całkiem ciekawe, dowiadujemy się np że Marina na swym blogu zaprzecza ortografii i zastępuje typowe w naszym języku słowa, swoimi, wymyślonymi przez samą siebie. Zgroza. Kiedyś nazywało się to dysleksją, czy analfabetyzmem wtórnym, a dziś nie pamiętanie prostych zasad pisowni stało się cool. Co za czasy?! Z artykułu niestety nie dowiedziałam się, czy ona jest Polką, Ukrainką, czy jednak kim? Nie wiem, bo napisałabym coś więcej. BTW Jak ona szkołę skończyła?
No i ciekawostka zza granicy, o światowej sławy celebrytach. No bo gazeta nie byłaby ciekawa, gdyby nie plotka o Brangelinie, czyli pani Jolie i panu Pitt. Otóż postanowili oni wziąść ślub "na niby". Tak, tak, właśnie na niby, jakoby na pokaz dzieciom, bo zamęczały, że mamusia i tatuś nie mają ślubu. Bystre dzieciaki, tylko i tak kiedyś by się dowiedziały prawdy. Dziwne to. Ale jeszcze dziwniejszy komentarz Brada do tej sytuacji : "Angelina i ja weźmiemy prawdziwy ślub, kiedy zostaną zalegalizowane śluby homoseksualne". WTF???!!!
Czyżby Angelina dorobiła sobie penisa?! Ja tam nie mam nic przeciwko homoseksualistom, skandalistom i ekscentrykom, ale takie coś przechodzi już ludzkie pojęcie. Angelina - symbol seksu, kobiecości i uwielbienia milionów facetów na całym świecie - transwestytą? Dobre, można zwijać boki. Chociaż bardziej wtajemniczeni wiedzą, że Angie od zawsze miała problem ze swoją kobiecością, seksualnością i ogólnie najchętniej byłaby kimś innym. To istota iście pełna kompleksów, o kanciastych, wąskich biodrach, z ranami na duszy i od skalpela. Jej twarz przeszła kilka operacji wyostrzających rysy twarzy, ale nie wiem czy bardziej chciała upodobnić się do własnego ojca, czy brata? Jej piersi, także zmieniały kształt na przestrzeni lat, chociaż nadal są ogromne. Jest wychudła, wysoka, o przydługich kończynach i jest cieniem własnej matki, bo tak naprawdę to ona była prawdziwie piękna i kobieca. I jedyna rzecz jaka tak naprawdę wyróżnia Angelinę i sprawia, iż wydaje się atrakcyjna, to jej rozbrajający, przepiękny uśmiech. To chyba jedyna rzecz, dzięki której zaszła tak wysoko i osiągnęła to, co osiągnęła. Ale paradoksalnie została do tego jeszcze boginią seksu, choć jej seksapil polega głównie na udowadnianiu samej sobie, że coś potrafi, że może zdobyć.
No cóż, ją byłoby stać na cokolwiek by zechciała, ale pewnie to raczej szmatławce robią szum o nic i wymyślają historie, jak z kosmosu. I jak człowiek ma gorączkę, to dopowiada sobie resztę, w tych niejasnych przesłankach, mżonkach z wariatkowa.
Szczęście, że nie czytam takich gazet, tylko raz na jakiś czas nawinie mi się przypadkiem w ręce. Ludzka głupota granic nie ma, a dzisiaj jeszcze się na niej nieźle zarabia. Tylko dlaczego tak ciężko się do tego przyzwyczaić i tak to bulwersuje? Auć, aż boli. Lepiej już pooglądam Discovery Science, może znów Michio Kaku będzie prawił o czarnych dziurach i antymaterii? ;-)