Wichura, ulewa, gradobicie, susza, śnieżyca raz na jakiś czas to dobra rzecz. I chociaż jak każdy odczuwam negatywne skutki działania aury, to te wietrzne i niszczycielskie dni dają mi cichą i dziką satysfakcję.
Wczoraj wieczorem ludzie złorzecząc, uciekali do suchych domów, a ja zatrzymałam się na chwilę, pośrodku miasta pogrążonego w ciemnościach i czułam ciepły, ostry deszcz chłoszczący twarz i wiatr próbujący mnie objąć i unieść, by za chwilę cisnąć i roztrzaskać. Fascynująca siła!
Człowiek jak mróweczka, ziarenko po ziarenku przebudowuje świat go otaczający, a wystarczy kaprys Matki Natury, by wszystko obróciło się w perzynę. Jesteśmy maluccy w obliczu żywiołów, a mamy się za gigantów! Pycha i upór ludzki są tak wielkie, że aż śmieszne!
Zachwycające!
Wicher wieje, wicher silne drzewa głaszcze, hej
Najważniejsze to być silnym, wicher silne drzewa głaszcze, hej”