Zmierzch Bogów
Wracać wciąż do domu Le Guin
Recenzje :

Carcass - Heartwork

Carcass, Heartwork, death metal, grindcore Patrząc na kolejne wydawnictwa Carcass jestem pełen podziwu jaki progres ten zespół poczynił. Przecież "Reek Of Putrefaction", choć instrumentalnie słabiutki był kwintesencją tego czym jest grindcore. "Symphonies Of Sickness" zaprezentował ambitniejsze podejście do tego gatunku, formacja odeszła od niechlujstwa na rzecz bardziej wyrafinowanych struktur. Ukoronowaniem był natomiast poprzedni album formacji "Necroticism", na którym rzeźnicy z Liverpoolu zwrócili się w stronę death metalu zachowując jednocześnie swój niepowtarzalny styl. Bezdyskusyjnie był to kamień milowy death metalu. Kiedy ukazął się "Heartwork" oczy deathmetalowego świata wpadły w osłupienie, gdyż po raz kolejny Carcass zaskoczył.
"Heartwork" okazał się być albumem zupełnie innym od dotychczasowych dokonań zespołu. Analizę należy zacząć chyba od muzyki, bo tu zmiany są najbardziej widoczne. Carcass bowiem, bezwstydnie postanowił wpleść do swojej bądź co bądź rzeźnickiej muzyki dużą dawkę melodii. Ogromna konsternacja pośród fanów i krytyki sprawiła, że album zebrał skrajne recenzje, a wielu zarzuciło formacji sprzedanie się.

Ja osobiście podpinam się pod bezwzględnych fascynatów tego albumu, a już wyjaśniam dlaczego. Carcass jako jeden z nielicznych zespołów odważył się drastycznie zmienić styl, jednocześnie zachowując własną tożsamość. Mało tego - śmiało można uznać ten album za prekursora melodyjnego death metalu, choć w gruncie rzeczy ten album do tego gatunku się nie podpina. Jest to piękny, klasyczny death metal z elementami melodyjnego grania.

Już otwierający płytę "Buried Dreams" rozwiewa wątpliwości, że będziemy mieli do czynienia z wybitnym albumem. W zasadzie wszystko jest tu inne od tego co było na "Necroticism" - od struktur, aż po brzmienie. Utwory stały się bardziej zwięzłe, przejrzyste i przyswajalne, ale pełne niezliczonych smaczków. Tutaj duet gitarowy Steer/Amott osiągnął swoje apogeum, a Ken Owen za zestawem perkusyjnym wyczynia cuda urozmaicając mocno teoretycznie piosenkowe schematy kawałków. Prawdziwa rzeź i instrumentalna perfekcja pokazane są w "Carnal Forge", który jest chyba najciekawszym instrumentalnie kawałkiem. "No Love Lost" pokazuje nieco bardziej chwytliwe podejście - kawałek ma dość przebojową linię melodyczna, co wcale nie przeszkadza ale końcowe solówki i miażdżący riff Amotta uczyniły z niego wielki i bądź co bądź głęboki numer. Utwór tytułowy to jeden wielki wyziew energii z genialnym riffem przewodnim. Jeszcze lepszy riff zdobi wolny, kroczący "Embodiment", który jest moim ulubionym utworem. Tutaj instrumentaliści wgniatają w ziemię. "This Mortal Coil" to bardziej rzeźnicki numer okraszony nieco heavymetalowym ozdobnikiem. Kolejną perłą jest "Arbeit Macht Fleisch", który jest jednym z bardziej rozbudowanych utworów jednocześnie naładowanym ogromną spontaniczności. Nie inaczej jest w "Blind Bleeding The Blind", którego solówki na początku i końcu utworu miażdżą. Na zakończenie "Doctrinal Expletives" oraz "Death Certificate", choć krótkie, to do banalnych nie należą.

Z pozoru może się wydawać, że "Heartwork" jest po prostu dobrze zagranym death metalem okraszonym jadowitym skrzekiem Jeffa Walkera. Gdy jednak wgłębimy się w teksty, które na tym albumie zamiast poruszać tematykę anatomiczną poruszają kwestie ogólnospołecznego rozpadu i zobojętnienia i kiedy śledząc te teksty prześledzimy struktury utworu, dostrzeżemy absolutny geniusz tego wydawnictwa. Śmiem zaryzykować, że jedynie Death na "Symbolic" osiągnął podobny poziom. Choć rok 1993 przyniósł wiele wspaniałych deathmetalowych płyt jak "Individual Thought Patterns" Death czy "Covenant" Morbid Angel, to obok genialnego debiutu Cynic, "Heartwork" jest płytą najlepszą w tym gronie.

Choć za album reprezentatywny dla zespołu uznałbym nie mniej genialny "Necroticism", to uważam, że to własnie "Heartwork" w pełni pokazał ogrom potencjału i geniusz kompozycyjny tego kwartetu. Carcass nagrał album odważny, łamiący bariery, kontrowersyjny, ale zarazem perfekcyjny w każdym calu. Dostaliśmy świetne instrumentarium, głębokie teksty, mądre kompozycje i potężną dawkę energii. Czy więc coś może zakwestionować status "klasyka" dla tej płyty? Nie sądzę.

Tracklista:

01. Buried Dreams
02. Carnal Forge
03. No Love Lost
04. Heartwork
05. Embodiment
06. This Mortal Coil
07. Arbeit Macht Fleisch
08. Blind Bleeding The Blind
09. Doctrinal Expletives
10. Death Certificate

Wydawca: Earache Records (1993)
Komentarze
Harlequin : Pomimo, ze faktycznie Carcass gra trochę monotonnie ... No troc...
leprosy : Pomimo, ze faktycznie Carcass gra trochę monotonnie, to trzeba powiedziec,...
Harlequin : "A canvas to paint, to degenerate Dark reflections - degeneration A can...
Średnia ocena: 0
Oceny: 0
starstarstarstarstar

Podobne artykuły