Wracać wciąż do domu Le Guin
Zmierzch Bogów
Recenzje :

Angelcorpse - Exterminate

Swojego czasu o tym zespole było głośno - okrzyknięci nową nadzieją death metalu, łączyli oldschoowe granie z brutalnością przedstawicieli obecnej sceny. W nagrywaniu "Exterminate" brali udział m.in Bill Taylor z Immolation czy John Longstreth (Origin, Dim Mak, Skinless), czyli raczej znane w gatunku nazwiska. Napisałem, że głośno o tym zespole było "swego czasu" - po nagraniu trzech krążków zespół przestał istnieć i odszedł w zapomnienie. W tym roku formacja się reaktywowała i przypomniałem sobie, że gdzieś tam posiadam jakieś wydawnictwo Angelcorpse.
"Exterminate" to drugi album w dorobku grupy - ani debiutu, ani "The Inexorable" nie miałem okazji słyszeć i raczej nie śpieszno mi do tego. Nie oznacza to, że omawiane tutaj wydawnictwo jest złe - ono jest w gruncie rzeczy dobre... ale daleko mu do poziomu, który sprawi, że bedę do niego wracać. Ilekroć go słuchałem wydawało mi sie, że już gdzieś takie granie słyszałem, tylko nie wiedziałem gdzie - teraz już wiem - Morbid Angel "Covenant". Angelcorpse usiłował stworzyć miraż death metalu utrzymanego w konwencji takich utworów jak "Sworn To Black" czy "Lion's Den" ze wspomnianej płyty Morbidów z black metalem. Cieżkie, intensywne, muliste brzmienie, "rzygany" wokal, dobry poziom techniczny... ale trochę się to wszystko rozjeżdza. Przede wszystkim mam wrażenie, że poprzez próbę połączenia tych dwóch gatunków muzyka straciła na wyrazistości - wszystko brzmi podobnie, muzyka przypomina jednostajny walec (nie jest wolna, ale raczej utrzymana w szybkim, ale miarowym i rytmicznym tempie), przez co brakuje jej pazura.

Nie wiem jak mam sie odnieść do tego wydawnictwa i do tego zespołu. Z jednej strony dalej im do poziomu Nile, z drugiej mamy dobrze zagraną muzykę, dosyć ciekawe połączenie stylów, nawet jeśli nie do końca przekonywujące. Z czystej ciekawości można sięgnąć po ten album, bo na pewno nie jest to muzyka na niskim poziomie, ale potencjalny słuchacz niech się raczej nie nastawia na coś wielkiego.

Wydawca: Osmose Records (1998)
Komentarz
Średnia ocena: 0
Oceny: 0
starstarstarstarstar

Podobne artykuły