Wysłany: 2011-06-30 16:14 Zmieniony: 2011-06-30 16:16
Ustosunkowując się do tego, co napisałaś, zacznę od końca.
Nie będę się wypowiadać nt. człowieka, o którym niewiele wiem, a ponadto nie on jest obiektem sporu, a jedynie wygłaszane przezeń tezy. Komuś może się wydawać przykry taki tok myślenia, lecz zagalopuje się i odniesie go do podmiotu nim władającego. Cóż, zdarza się.
W moim rozumieniu idea miłości niesie ze sobą szereg implikacji, których ewidencja konstytuuje jej istotę. Platońska tradycja jest mi bliska, gdy Ty wyraźnie z niej szydzisz. W tym przypadku konsensus nie jest możliwy, toteż pozostańmy przy swoich zdaniach.
Najwyraźniej Twój habitus w toku wieloletnich doświadczeń został tak zmodyfikowany, że pojęcie miłości zostało przez Ciebie kompletnie przedefiniowane. Odsyłam do twórczości Fromma, który w swej pracy "O sztuce miłości" zawarł bodaj najpełniejszy opis tego zjawiska.
EDIT: Czy związek, na który nagminnie powołujesz się w swojej wypowiedzi, musi być wypadkową miłości?
All pigs must die!!!
Wysłany: 2011-06-30 16:14 Zmieniony: 2011-06-30 16:48
[quote:df298e3d9a="Madame-Industriale"]Radzę nie bazować jedynie na tym, co uda Ci się wygooglować lub znaleźć w kieszonkowych słowniczkach. Internetowych mędrców Ci u nas pod dostatkiem. Wybacz za zarzut ad personam, ale muszę się odgryźć za Twe docinki.[/quote:df298e3d9a]
Och, jaki niski instynkt zemsty! :) A mi chodzi po prostu o to, jak bardzo nie masz wyczucia do stosowania słów w dobrym kontekście - użyta przez Ciebie "egzegeza" w odniesieniu do własnego posta brzmiała po prostu komicznie, przekomicznie. Hochsztaplerka pojęciowa nie jest niczym chlubnym, a używanie słów dla samego pochwalenia się ich znajomości zdradza a)płochoć, b)nadętość.
[quote:df298e3d9a="Madame-Industriale"]Pseudointelektualny bełkot właściwy nihilistom i ich poplecznikom. Obraz miłości wyprany z metafizycznych uniesień, wyłuskany ze słodyczy niedomówień, pozbawiony żonglerki uczyć i pochodnych im przeżyć wielorakiej proweniencji. W rozumieniu p. Durante związek nie jest niczym innym, aniżeli pewnym układem między kobietą a mężczyzną, dlatego też bez zastanowienia można go przyrównać do gry, której naczelną zasadą jest umowność oraz normatywność. Zagrajmy w kochanie! - zdecydowane nie takiemu pojmowaniu miłości[/quote:df298e3d9a]
"Pseudointelektualne" - to Twój dyżurny zapewne komentarz co do treści, których zaakceptować (och, nie przejąć!) nie potrafisz :) . Dalsza część Twojej wypowiedź to tylko Twoje tęsknoty i skłonności do upraszczania świata w literaturę czy tanią poezję, nie mam co późniejszych treści tego fragmentu komentować, Lotus i Szarl dobrze je merytorycznie zreplikowali.
Dalsze wypowiedzi pokazują beton Twojego, "Madame", podejścia. Nie boję się używać zwrotów takich jak "wydaje mi się", lecz nie jest to gloryfikacja subiektywizmu, a zdolność do tego, że nie roszczę sobie prawa do absolutności, mogę zaryzykować dopuszczenie do siebie cudzego poglądu i zrewidowania własnych pomysłów (rozwój osobowości, myślenia! wiesz co to jest?), nie potrzebuję gardzenia cudzymi poglądami (ponieważ, o nie!, nie zgadzają się z moimi!) by podbudowywać swoje abstrakcyjne koncepcje i podług nich bawić się w sędziego (choć jak miłe to dla próżności!), nie mam potrzeby tymi roszczeniami stosowania werbalnej przemocy na innych. A gadanie o tym, że ma się "niezbywalne" prawo do "kwestionowania ich słuszności" powinno choć trochę utemperować Twoją agresywną retorykę; wszak wierząc w to "niezbywalne prawo" sama mu podlegasz, albo podlegasz wybiórczo (co jest śmieszne). Chyba, że w swojej nieprzebranej próżności uważasz, że możesz sobie pozwolić na niespójne głupoty, które nieudanie usiłujesz okpić źle dobranym, choć wyrafinowanym słownictwem. :)
Och, no i skąd pomysł, że nie mam wartości? Każdy ma - nawet programowe kontestowanie wartości samo to kontestowanie ma za jakąś wartość. A tutaj kontestatorem nie jestem - po prostu wielość poglądów, nierzadko dobrze uzasadnionych, w połączeniu z różnymi historyczno-biograficznymi uwikłaniami odnośnej jednostki nie pozwala mi ględzić o rzeczach "wyższych", "idealnych", jako czegoś, co jest "najlepsze" i ma służyć jako "powinność".
EDIT:
[quote:df298e3d9a="Madame-Industriale"]W moim rozumieniu idea miłości niesie ze sobą szereg implikacji, których ewidencja konstytuuje jej istotę.[/quote:df298e3d9a]
Co to za brewerie? Idea niesie implikacje? Ich ewidentność ma coś konstytuować? A o sporze evidentia i fantasia panienka słyszała, w której wygrał Cyceron? Coś, co komuś jawi się jako pewne nie jest podstawą uznania tego za ważne. Ffffuuu.
Co cię nie zabije, to cię wkurwi
Wysłany: 2011-06-30 16:43 Zmieniony: 2011-06-30 16:46
[quote:45252b93af="Madame-Industriale"]Tak à propos: gardzę poglądami, nie ludźmi je wypowiadającymi. Zważ na to zanim pokusisz się o kolejną uszczypliwość. [/quote:45252b93af]
O czym świadczy:
[quote:45252b93af="Madame-Industriale"]Sorry, ale nie chcę żyć w kraju, w którym gówniarze z niezaschniętym mlekiem pod nosem ryćkają się na prawo i lewo, a później wszyscy zastanawiają się, dlaczego dzieci rodzą dzieci. [/quote:45252b93af]
[quote:45252b93af="Madame-Industriale"]A niech się parzą, zwierzęta. Przynajmniej będzie komu pracować na nasze przyszłe emerytury, choć nie mam w planach aż tak długiego życia. [/quote:45252b93af]
[quote:45252b93af="Madame-Industriale"]Radzę nie bazować jedynie na tym, co uda Ci się wygooglować lub znaleźć w kieszonkowych słowniczkach. Internetowych mędrców Ci u nas pod dostatkiem[/quote:45252b93af]
[quote:45252b93af="Madame-Industriale"]Pseudointelektualny bełkot właściwy nihilistom i ich poplecznikom.[/quote:45252b93af]
[quote:45252b93af="Madame-Industriale"]A kogo interesuje eksplikacja takiej staroświeckiej baby jak ja? Moje sacrum w zderzeniu z zupełnie odmiennym postrzeganiem rzeczywistości stanowiłoby jedynie doskonałe pole dla profanacji wyidealizowanego obrazu miłości.[/quote:45252b93af]
A skąd wiesz, że nie mamy podobnego ideału miłości? Z tym, że ja akceptuję punkty widzenia inne niż mój.
“History,Stephen said, is a nightmare from which I am trying to awake”
Wysłany: 2011-06-30 16:46 Zmieniony: 2011-06-30 16:51
Jeżeli chodzi o egzegezę, to właśnie taki był mój zamiar, co zaznaczyłam odpowiednią emotikoną. Z uporem maniaka powtórzę: radzę Ci zrewidować swój stosunek do tego terminu i rozpatrzyć go nie tylko na płaszczyźnie teorii literatury.
Wybacz, ale nie dam się wciągnąć w personalną
utarczkę z kimś, kto w mojej świadomości istnieje dzięki dobrodziejstwu telematyki. Widocznie zbyt mocno koncentrujesz się na swojej osobie, dlatego jakikolwiek sprzeciw traktujesz jako cios wymierzony w Twoją personę. Nie będę wyprowadzać Cię z tego - jakże mylnego - przeświadczenia. Dodam tylko, iż jest to cecha właściwa intelektualnym bufonom. Nie winię Cię za to, bo przecież każda rozbieżność opinii jest w istocie pojedynkiem między dwiema jaźniami przy użyciu wszelkich dostępnych środków.
"Beton", powiadasz. Tak, w moim systemie aksjologicznym pewne wartości opierają się na solidnych fundamentach, których widmo relatywizmu nie dosięga. Nie będę powoływać się na dorobek teoretyków, ponieważ nie wyczuwam w Tobie pokory i szacunku dla odmiennych prądów myślowych, które determinują me zachowanie.
Czy ja zarzuciłam Panu brak wartości?
Panienka słyszała, ale niewiele pamięta. W najbliższym czasie nadrobi te zaległości.
All pigs must die!!!
Wysłany: 2011-06-30 16:50 Zmieniony: 2011-06-30 16:54
[quote:633b5f2e8a="szarl"]A skąd wiesz, że nie mamy podobnego ideału miłości? Z tym, że ja akceptuję punkty widzenia inne niż mój.
[/quote:633b5f2e8a]
Akceptacja nie jest równoznaczna z aprobatą.
EDIT: Wspaniale zestawiłeś ze sobą wycinki moich poszczególnych wypowiedzi. Niewątpliwie z takim talentem do manipulacji zrobiłbyś karierę w mediach.
All pigs must die!!!
Wysłany: 2011-06-30 16:59
Zauważ, że w swym pisaniu abstrahowałam od związku, gdy dla Ciebie jest on niejako synonimem miłości. Stąd wysunęłam być może zbyt daleko idące wnioski.
All pigs must die!!!
Wysłany: 2011-06-30 17:18
[quote:e45152dad0="Madame-Industriale"] [quote:e45152dad0="szarl"]A skąd wiesz, że nie mamy podobnego ideału miłości? Z tym, że ja akceptuję punkty widzenia inne niż mój.[/quote:e45152dad0]
Akceptacja nie jest równoznaczna z aprobatą[/quote:e45152dad0]
[quote:e45152dad0="słownik języka polskiego PWN 1995 wyd I"][i:e45152dad0]Akceptacja[/i:e45152dad0] - wyrażenie zgody na coś, potwierdzenie czegoś, aprobata
[i:e45152dad0]Aprobata[/i:e45152dad0] - uznanie czegoś za dobre, pochwała czegoś, zgoda na coś, przyzwolenie[/quote:e45152dad0]
Twoja uwaga, jakkolwiek by na nią nie spojrzeć, jes bez sensu. Chyba, że naszło Cię na refleksje ogólne
[quote:e45152dad0="Madame-Industriale"]EDIT: Wspaniale zestawiłeś ze sobą wycinki moich poszczególnych wypowiedzi. Niewątpliwie z takim talentem do manipulacji zrobiłbyś karierę w mediach. [/quote:e45152dad0]
Twoje wypowiedzi nie są zmanipulowane, odnoszą się do osób, nie ich poglądów.
“History,Stephen said, is a nightmare from which I am trying to awake”
Wysłany: 2011-06-30 17:19 Zmieniony: 2011-06-30 17:21
[quote:73bd09ce45="Madame-Industriale"]Z uporem maniaka powtórzę: radzę Ci zrewidować swój stosunek do tego terminu i rozpatrzyć go nie tylko na płaszczyźnie teorii literatury.[/quote:73bd09ce45]
A ja próbuję Ci uzmysłowić, że używając fachowego terminu w niewłaściwym kontekście (zaznaczenie uśmieszkiem "ironii" nic nie daje, bo to, do czego odnosiłaś strukturalnie w ogóle nie pasowało do wzorców teoretycznych, które można "zabawowo" wykorzystać, lecz podobieństwo musi być zachowane) ośmieszasz się i zdradzasz nierzetelność w posługiwaniu się pojęciami (dość dużo przykładów można by dać, nie wiem, może wynika to z Twojego roztargnienia).
[quote:73bd09ce45="Madame-Industrial"]Widocznie zbyt mocno koncentrujesz się na swojej osobie, dlatego jakikolwiek sprzeciw traktujesz jako cios wymierzony w Twoją personę. Nie będę wyprowadzać Cię z tego - jakże mylnego - przeświadczenia. Dodam tylko, iż jest to cecha właściwa intelektualnym bufonom.[/quote:73bd09ce45]
Jasne, bo argumentowanie na rzecz swojego podejścia i krytyka cudzej nierzetelności mogą zostać zbite wyłącznie quasi-psychologicznym, lecz tutaj całkowicie ad hoc - orzeczeniem.
[quote:73bd09ce45="Madame-Industrial"]Nie będę powoływać się na dorobek teoretyków, ponieważ nie wyczuwam w Tobie pokory i szacunku dla odmiennych prądów myślowych, które determinują me zachowanie.[/quote:73bd09ce45]
"Determinują"? Wyznajesz osobliwą postać natywizmu. Uważam, że mój szacunek lub jego brak wobec jakiegoś "prądu myślowego" nie rzutuje na moje niedocenienie argumentu pochodzącego z danego "prądu". Lecz, oczywiście, nie zmienia to tego, że mogę argumentować przeciwko niemu. Zdecydowanie lepiej, jak jednak "teoretyków" się przywoła.
[quote:73bd09ce45="Madame-Industrial"]Czy ja zarzuciłam Panu brak wartości?[/quote:73bd09ce45]
Pogarda do nihilizmu -> rozumienie nihilizmu jako brak wartości, moralną sobaczyznę -> uznanie mnie za nihilistę -> uznanie, że nie mam wartości.
Ontop:
Nikt nigdzie nie utożsamił tutaj związku z miłością - po prostu z miłości niekoniecznie wynika wierność, a miłość pojmowana jako coś wewnątrz związku może być sankcjonowana w kontekście wierności - problemem jest: jak to zrobić, aby nie dochodziło do przemocy emocjonalnej (czy jakiejkolwiek innej) między partnerami, gdzie partner zawsze jest czymś więcej niż tylko tym, kto kocha (np. mnie) i tym, kto jest kochany (np. przeze mnie).
Co cię nie zabije, to cię wkurwi
Wysłany: 2011-06-30 17:33 Zmieniony: 2011-06-30 17:35
[quote:1a58e84215="Durante"]Pogarda do nihilizmu -> rozumienie nihilizmu jako brak wartości, moralną sobaczyznę -> uznanie mnie za nihilistę -> uznanie, że nie mam wartości. [/quote:1a58e84215]
Nie nazwałam Cię nihilistą, a jedynie zaznaczyłam, że takie rozumowanie jest właściwe nihilistom. Naprawdę nie dostrzegasz żadnej różnicy?
W lipcu zamierzam odwiedzić Poznań, więc moglibyśmy podyskutować w cztery oczy i skonfrontować nasze racje. Nie przywykłam do toczenia sporów z wykorzystaniem Internetu.
EDIT: Oczywiście inni moi adwersarze są mile widziani.
All pigs must die!!!
Wysłany: 2011-06-30 17:40 Zmieniony: 2011-06-30 17:41
Taaaak, między innymi o to właśnie mi chodziło! < tańczy na linie rozpiętej między małpą a nadczłowiekiem >
Co cię nie zabije, to cię wkurwi
Wysłany: 2011-06-30 22:28 Zmieniony: 2011-06-30 22:29
Przebrnąłem.
Nie wiem dalej czym jest wierność a czym zdrada,ale tyle mądrych rzeczy to dawno nie czytałem Co prawda strasznie skomplikowanych słów tu używamy, ale w internecie jest sporo pomocnych materiałów
jakoś mi w głowie ciągle brzmi
kawałek Pidżamy Porno - Spokój i ręce
"SZCZĘŚCIE polega na tym - całe szczęście -
By z prostych rzeczy nie tworzyć
Intelektualnych labiryntów"
Nic tak mnie nie wnerwia na forum, jak usuwanie moich postów
Wysłany: 2011-06-30 23:55
Wierność nie jest nudna, a jest ona wręcz koniecznością.
Wierność jest w dużej mierze testem dla mężczyzny, i sprawdzianem jego męskości. Męskość bowiem nie polega na zaliczaniu wszystkiego co się rusza (na podobieństwo małpy lub psa spuszczonego z łańcucha), ale na kontrolowaniu swoich popędów.
Obecnie o wierność jest trudniej niż kiedykolwiek wcześniej. Jest to spowodowane zarówno zmianami społecznymi (np. feminizm) a z drugiej strony wpływami pop-kultury (najczęściej toksycznymi).
[img:e363abff00]http://1.bp.blogspot.com/-uUuM8IYEqFI/TZ_VwNTv0cI/AAAAAAAAABM/7Z_d3XdwOZ4/s320/CartoonMediaBrainwashDavidDees.jpg.jpeg[/img:e363abff00]
Forever Begins.
Wysłany: 2011-07-01 15:21 Zmieniony: 2011-07-01 15:22
Rrrrany boskie, Madame, Durante, Szarl - zaczynam potrzebować słownika nadążyć za Waszymi wywodami :P
Wysłany: 2011-07-01 15:57 Zmieniony: 2011-07-01 15:58
A ja myślałam, że filozofowie zawsze tak rozmawiają... (?) :) Wiesz, ja jestem tylko przyziemnym lekarzem weterynarii, zaglądam psom pod ogony, to ciężko mi nadążyć za takim intelektualnym lotem szybowcowym :D Jakbym siedziała w knajpie z kilkoma filozofami i przysłuchiwała się ich rozmowie "przy piwku", to też bym pewnie nie nadążyła. Zresztą, to samo dotyczy np. infomatyków, a weterynarzy zapewne też :P
Wysłany: 2011-07-01 18:19
[quote:3c2a96e08c="bibunia"][quote:3c2a96e08c="Sleeping_Giant"]Wierność nie jest nudna, a jest ona wręcz koniecznością.[/quote:3c2a96e08c] Ja doszłam do wniosku,ze wiernosc jest pojęciem względnym,poniewaz dla każdego może oznaczac zupełnie cos zgoła innego.Sa różni ludzie,różne opinie i różne potzeby.Najwazniejsze,aby dwoje ludzi miało poglądy takie same. Określenie "jest koniecznoscią"- jakoś nie pasuje mi do reszty wypowiedzi,bo w całym kontekscie brzmi jak przymus,ale to tylko moja opinia :)[/quote:3c2a96e08c]
Z całym szacunkiem, ale twoja postawa jest bardzo niemądra. Najwięksi filozofowie, Sokrates, Platon i Arystoteles uczyli, że prawda i dobro są bezwzględne i obiektywne (a nie subiektywne i względne). To jest filozofia, którą niektórzy nazywają sophia perennis - wieczna mądrość. Po mistrzach antyku ową myśl przejęli i schrystianizowali tacy mędrcy jak św. Augustyn czy św. Tomasz z Akwinu. Uważali oni, że realnie istnieje coś takiego jak dobro, prawda i piękno. Postawa relatywizmu i względności pochodzi z upadku filozofii europejskiej i wywodzi się od Kanta i Hegla (którzy uważali, że nic nie jest dobre, prawdziwe, gdyż wszystko zależy od...). Z kolei kantyzm i heglizm przejęły tą myśl od Lutra i protestanckich reformatorów (i Kant i Hegel byli obaj protestantami), natomiast Luter przejął relatywizm od średniowiecznego nominalizmu.
Wracając do tematu - wierność wymaga kształtowania charakteru. To co przeszkadza, i to ogromnie, wierności to np. oglądanie pornografii, czyli życie w stanie duchowej i umysłowej nieczystości.
Forever Begins.
Wysłany: 2011-07-01 20:01 Zmieniony: 2011-07-01 20:10
Sleeping Giant - ale co z tego, że oni tak twierdzili? Mamy uważać za "konieczności" jakieś hipostazowane pomysły, ponieważ "Św. Tomasz hat gesagt..."? To jest dopiero bezrozumne poleganie na autorytecie. A Hegel protestantem nie był, helou, jego Bóg nie jest odległy, a człowiek nie jest osamotniony (co najwyżej na poziomie ducha subiektywnego, który jest dopiero pierwszą fazą rozwoju ducha wg. Hegla). I cóż z tego, że epistemologicznie Kant był subiektywistą, skoro w sferze praktycznej myślał już coś takiego jak "przestrzeń publiczna", a jego traktat "Um ewige Frieden" to antycypacja ONZ-u i wszelkich starań o racjonalną koncepcję porozumienia celem unikania wojen? Ech.
Oglądanie pornografii szkodzi? Eee, rozwiń.
Co cię nie zabije, to cię wkurwi
Wysłany: 2011-07-01 21:05
[quote:e0a17189a8="Durante"]
Oglądanie pornografii szkodzi? Eee, rozwiń.[/quote:e0a17189a8]
Jest to przede wszystkim uleganie żądzy. Seks jest dobry jeśli jest oparty na miłości, nie jedynie na żądzy. Oglądanie pornografii to wewnętrzne nieuporządkowanie, w pewnym sensie jest to czynność nielogiczna, gdyż nie prowadząca do żadnego celu. Jest to również strata czasu. Coś jak lizanie ciastka przez szybę. Ekscytowanie się nierzeczywistością, cyber ułudą. Poprzez pornografię człowiek staje się niewolnikiem własnych żądz, to one kierują nim, a powinno być odwrotnie. Można powiedzieć, że jeden uśmiech prawdziwej kobiety na ulicy w mieście jest 100 razy więcej wart niż 1000 obejrzanych filmów dla dorosłych właśnie dlatego, że owa kobieta jest rzeczywistością, a owe filmy to jedynie Matrix, zbiór cyferek na ekranie, program komputerowy.
Natomiast co do kwestii cielesnych to pornografia powoduje różnego rodzaju zboczenia - homoseksualizm, pedofilię, zoofilię i sadyzm. Pojawia się to na podobnej zasadzie jak w narkomanii - najpierw oglądamy rzeczy "soft" , "normalne", ale z czasem potrzebujemy coraz mocniejszych doznań. Sięgamy więc po filmy z przemocą, homoseksualizmem itd. Pornografia jest również uzależnieniem, gdyż oglądając ją powodujemy pewne chemiczne reakcje w mózgu sprawiające nam przyjemność. Dokładnie tak jak w przypadku innych używek - papierosów, alkoholu czy narkotyków.
Forever Begins.
Wysłany: 2011-07-01 21:07
[quote:639d051e59="SanguineVenari"]
Dla ciebie zdrada podchodzi głównie pod kontakty cielesne. A zdrada emocjonalna? O wiele bardziej zdradziecka. Nie spowodowana oglądaniem filmów porno. Jak ona się tyczy do kształtowania charakteru?[/quote:639d051e59]
Oczywiście poprzez myśli również można w pewien sposób popełnić zdradę. Powinnyśmy kształtować myśli i naszego ducha po to, żeby następnie kształtować nasze ciało. Oczywiście trudno jest, moim zdaniem, osiągnąć szczęście w małżeństwie, bez pozbycia się egoizmu, pychy, lenistwa, gnuśności. Jest to więc ciągła praca nad sobą, duchowa, intelektualna i fizyczna (gdyż w zdrowym ciele zdrowy duch :) ).
Forever Begins.
Wysłany: 2011-07-01 22:26
[quote:a3fed4100e="LotusEater"][quote:a3fed4100e="Sleeping_Giant"][quote:a3fed4100e="Durante"]
Oglądanie pornografii szkodzi? Eee, rozwiń.[/quote:a3fed4100e]
Jest to przede wszystkim uleganie żądzy. Seks jest dobry jeśli jest oparty na miłości, nie jedynie na żądzy. Oglądanie pornografii to wewnętrzne nieuporządkowanie, w pewnym sensie jest to czynność nielogiczna, gdyż nie prowadząca do żadnego celu. Jest to również strata czasu. Coś jak lizanie ciastka przez szybę. Ekscytowanie się nierzeczywistością, cyber ułudą. Poprzez pornografię człowiek staje się niewolnikiem własnych żądz, to one kierują nim, a powinno być odwrotnie. Można powiedzieć, że jeden uśmiech prawdziwej kobiety na ulicy w mieście jest 100 razy więcej wart niż 1000 obejrzanych filmów dla dorosłych właśnie dlatego, że owa kobieta jest rzeczywistością, a owe filmy to jedynie Matrix, zbiór cyferek na ekranie, program komputerowy.
Natomiast co do kwestii cielesnych to pornografia powoduje różnego rodzaju zboczenia - homoseksualizm, pedofilię, zoofilię i sadyzm. Pojawia się to na podobnej zasadzie jak w narkomanii - najpierw oglądamy rzeczy "soft" , "normalne", ale z czasem potrzebujemy coraz mocniejszych doznań. Sięgamy więc po filmy z przemocą, homoseksualizmem itd. Pornografia jest również uzależnieniem, gdyż oglądając ją powodujemy pewne chemiczne reakcje w mózgu sprawiające nam przyjemność. Dokładnie tak jak w przypadku innych używek - papierosów, alkoholu czy narkotyków.[/quote:a3fed4100e]
Jam tam pornografii nie lubię bo to prymitywna rozrywka, ale jak będę chciała takich argumentów posłuchać to pójdę w niedzielę do Kościoła. Jak bym się na prawdę mocno skoncentrowała to może nawet przypomniałabym sobie, który ksiądz mi to powiedział lol
Pozwolę więc sobie wątpić w to, że sam to wszystko wymyśliłeś.[/quote:a3fed4100e]
Oczywiście, że ja sam tego nie wymyśliłem. Aż tak mądry nie jestem :). Prawdziwa mądrość polega na korzystaniu z mądrości poprzednich pokoleń. Jedynie głupiec odrzuca dawną wiedzę na rzecz własnego widzimisię. Odrzucenie tego, co na temat seksualności mówi Kościół również jest głupotą, gdyż ignoruje 2 000 letnią wiedzę na ów temat.
Ale tak wiem, wy nie lubicie Kościoła, i choćbyście się mieli z ręką w nocniku obudzić, to i tak Kościół będzie fe...:)
Forever Begins.
Wysłany: 2011-07-01 22:30
Sleeping_Giant o MISTRZU !!!, będę wył nad soba noc całą. Nie ma ratunku dla takich jak ja. Stos to za mało.
Powie ktoś mądry moze w końcu tak prosto co to ta wierność.
Teraz to myślę, ze zdradziłem swoją kobietę wczoraj w metrze ze 30 razy chyba. Jestem potworem.
Nic tak mnie nie wnerwia na forum, jak usuwanie moich postów