Wysłany: 2006-10-23 16:51
Narea...ja wiem, że jest masa istot płci pięknej kroczącej spokojnie i samotnie po ziemi tylko znajdź teraz tą właściwa i najbardziej Ci odpowiednią...dla mnie naprawde żadnym problemem nie byłoby podrywać np, Ciebie. No i co teraz?
"God made me a cannibal to fix problems like you."
Wysłany: 2006-10-23 17:14
Narea...ja nie jestem typem myśliwego choć cały czas trzymam palec na cynglu...poza tym...niby jak ją mam dojżeć? We wrocławiu jestem kroplą w morzu. Niby jak w tym zbiorniku słonej wody wypatrzeć ta krople czystej źródlanej wody? Nie wiem...ostatnio mało rzeczy do mnie dociera...nie wierze aby we wrocławiu cokolwiek w moim prywatnym życiu sie zmieniło. Nie w tym mieście.
"God made me a cannibal to fix problems like you."
Wysłany: 2006-10-23 17:23
Eh... cóż za nietolerancja, skażonej wodzie się nie uda... tylko czystej i krystalicznej się Panu zachciewa :roll: To może jeszcze PH i skład mineralny?
Wysłany: 2006-10-23 17:41
Jak nie ładny to często nie TEN/TA, bo żeby kogoś pokochać, to ten człowiek musi mieć w sobie coś, co druga osobę użeknie, i to nie tyle uroda, co coś w nim samym, ale nawet w wyglądzie to w jakiś sposób się ujawnia, wedy może nie być piękny, ale w jakis sposób się podoba, również zewnętrznie... Na przykład może to być mimika, spojrzenie... No i ogólny wizerunek też coś mówi o człowieku. Więc to zrozumiałe, ze i na to się w jakiś sposób patrzy i jak nie ma "ładnego", nie ma inteligentnego i w ogóle na poziomie, to nieciekawie... Ale na świecie tyle ludzi żyje, że każdy ma szanse poznać swoją "drugą połówkę", nawet nie wiedząc kiedy...
AMO ERGO SUM / "najlepszy sposób na uniknięcie krytyki- nic nie robić i nic nie znaczyć" / "Every passing minute is another chance to turn it all around"
Wysłany: 2006-10-23 17:53
Ja pie(#)...jakie serce? Dopiero teraz zauważyłem jak bardzo sie zmieniłem...poprostu nie rozumiem co do mnie mówisz. Stałem sie pier(#) racjonalistą...albo empirystą...przestałem już chyba zauważać i rozumieć te wszystkie pojecia dotyczące ludzkiej duszy i egzystencji...człek nawet sie nie jest w stanie zorientować kiedy schodzi na psy...odnosze teraz wrażenie, że cała ta nasza wcześniejsza rozmowa była zupełnie nie potrzebna...coś sie ze mną dzieje nie dobrego...
"God made me a cannibal to fix problems like you."
Wysłany: 2006-10-23 18:12
No tak wiem...ale odnaleźc kogoś sercem...nie trafia do mnie. W tym gronie, które dotychczas poznałem we wrocku nie wyczówam nikogo kto by do mnie pasował. Odnalazłem jednego kumpla artyste i z nim sie zajebiscie dogaduje ale kwestia kobiet we wrocku leży pyskiem w błocie.
"God made me a cannibal to fix problems like you."
Wysłany: 2006-10-23 18:12
[quote:eaac22aa64="Narea"]nie mówiłam o wyglądzie zewnętrznym, bo to nie zawsze do czegoś prowadzi... trzeba patrzyć wnętrzem we wnętrze i dopiero wtedy może wyjść prawda, nie kiedy indziej... uroda przemija, wnętrze zostaje na zawsze[/quote:eaac22aa64]
To jeszcze było odnośnie wypowiedzi Karoli (na drugiej stronie), a także poprzednich skarg, ale zarazem moim zdaniem jest uniwersalne. Ja też nie mówię o wyglądzie, jeśli masz na myśli ładne rysy, idealne proporcje czy cerę... Ale to jacy jesteśmy jest w pewien sposób wyrażane na zewnątrz. Nie wiem czy to dusza, czy umysł tak kieruje ciałem, ale wiem, że jakby stworzyć idealny posąg, o takiej samej budowie itd, i tak wyglądałby inaczej od pierwowzoru, jeśli nie miałby tych samych pozycji, postawy, spojrzenia, wyrazu twarzy. Nie oceniam po wyglądzie. Ale obserwuję ludzi. Trudno to tak określić, ale mam nadzieję, że wyraziłam się już dośc jasno.
A co do Ciebie, Kostuchu... Powiem Ci, że rozumiem Cię do pewnego stopnia. Często słowa sa wielkie, a opisują coś prozaicznie prostego... Ale też taki sceptyzm wygląda mi raczej na jakiś mechanizn obronny osoby zranionej, która już nie chce wieżyć w uczucia... A moze tak jest łatwiej? Albo sa one tylko wtedy, gdy sie ich potrzebuje? Nie wiem... Ale jesdnak czuję... I w ten weekend jedyne co dostałam od osoby kochanej (sama juz nie wiem w jaki sposób, ale kochanej), to uścisk, ale w nim było tyle ciepła i pozytywnych emocji... Tak było mi dobrze i byłam szczęśliwa,z ę on jest szczęśliwy, mimo, zę nie ze mną... choć wolałabym by było inaczej... Ale... nie odrzucę miłości, to wiem na pewno. Chcę kochać i być kochana i każdemu życzę , by poznał oczym jest miłość (spełniona).
AMO ERGO SUM / "najlepszy sposób na uniknięcie krytyki- nic nie robić i nic nie znaczyć" / "Every passing minute is another chance to turn it all around"
Wysłany: 2006-10-23 18:25
Ja sam nie wiem czego chce. Chce kochać, mocno i bez wytchnienia ale też chce czuć to od połówki. A jaka ona będzie to już wyjdzie w praniu. Fakt, że ludzie po wizerunku dostrzegają czy ktoś będzie do nas pasować czy też nie, choćby naszywki z zespołami na plecaku informują nas czy mamy zblizony gust muzyczny czy zupełnie inny. Czy bronie sie przed miłością? Nie. czy byłem kiedyś zraniony przez miłość? też nie. Nie wiem kim tak naprawde jestem. Szarą myszką chowającą sie po kontach i odbiegajacą myślami od świata rzeczywistego...do świata rzeczywistego wymyślnego.
"God made me a cannibal to fix problems like you."
Wysłany: 2006-10-23 19:27
Jesteś sobą, tylko chyba ine do końca umiesz odnaleźć siebie.. A odpowiedź jest pewnie najprostrza i oczywista, choć nieda się jej wyrazić słowami... Ale jak pomyślisz o bliskich, o pragnieniach, ideałach... O tym, co lubisz... Albo o czymś innym, o czym będziesz miał ochotę pomyśleś... To odpowiedź tam będzie. WE wszystkim, co jest TWOJE. Twoje upodobania, to, co robi na Tobie wrażenie, to, co robisz nie zastanawiając się... Tam jest odpowiedź, jesteś człowiekiem, takim właśnie, i jesteś tym, kim się tworzysz, luz pozwalasz tworyć... Ale chyba to pierwsze.
AMO ERGO SUM / "najlepszy sposób na uniknięcie krytyki- nic nie robić i nic nie znaczyć" / "Every passing minute is another chance to turn it all around"
Wysłany: 2006-10-24 02:25
Hmmm...prosta odpowiedź tylko nie możliwa do wyrażenia słowami. Kim sie tworze...czemu to wszystko jest dla mnie tak trudno do pojecia? Tak pusty jestem czy zapomniałem jak sie myśli? Hmmm...głupio to zabrzmi...ale nie potrafie odpowiedzieć na Twojego posta. Poprostu nie wiem. Jestem płochliwą istotą...rudym lisem czającym się w różnych norach, zakochanym w swoim małym jestestwie, w swoim małym szaroburym, dzikim świecie. Tworze sie poprzez muzyke, moją wyobraźnią jest sześć strun u gryfu gitary i to co z niej z wyciągam. Czasem spokojniej...monotonnie...za chwile brutalnie...jakoby statek wypływający ze spokojnej wody portowej zatoczki do brutalnej i porywczej burzy oceanu...i tak w kółko...Tak tez i działa umysł mój...buja sie co te wahadło...po jednej stronie wesoły...po drugiej zamknięty w sobie i z humoru goły. Wiem...dziwne i nie zrozumiałe rzeczy o sobie pisze...ale i takiego dziwnego i niezrozumiałego siebie postrzegam. Słowa te brzmią jakbym miał mase kompleksów...moze i jakies mam...każdy ma jakies swoje drobne kompleksy na jakimś punkcie. Nie wiele czasu mi zostało z takim podejsciem do własnej osoby...
"God made me a cannibal to fix problems like you."
Wysłany: 2006-10-24 08:08
To ciekawe, jak długo można pisać posta, w którym się twierdzi, zę nie potrafi się go napisać. :P Nie wiem czy wyraziłeś się niezrozumiale, bo dla mnie twoja wiadomośc była całkiem jasna. A czy Ty już nie potrafisz myśleć? Moze na odwrót, może właśnie próbujesz wymyśleć odpowiedzi, zamiast je tylko zobaczyć, a w tym, co piszesz o sobie już ona jest... Tak na prawdę nie ma słów opisujących poszczególnych ludzi, chyba,z ę ich imiona i nazwiska, bo tyle jest różbych charakterów, serc, umysłów czy czego tam jeszcze, ile osób na świecie...
AMO ERGO SUM / "najlepszy sposób na uniknięcie krytyki- nic nie robić i nic nie znaczyć" / "Every passing minute is another chance to turn it all around"
Wysłany: 2006-10-24 09:18
A ja wam powiem jedno... miłość to wielki zbiór reakcji chemicznych zachodzących w organiźmie człowieka lub kilku "człowieczków", a ściślej mówiąc chodzi mi o głowe. Wszystko zaczyna się w głowie. Serce jest tylko symbolem miłości, bo generalnie rzecz pojmując nasze ludzkie serce to tylko pompka i nic poza tym. Na dodatek sercem steruje nasz umysł, więc to bardzo proste do zrozumienia...
Ja miłość zawsze porównuje do narkotyku tyle, że doskonałego pod każdym względem, a człowiek łatwo od niej się uzaleznia i czasem z tego nie można już się wydostać (choć to akurat pozytyw), a kiedy się czasem wypadnie z miłosnego haju to jakąś chwilę chodzi człowiek poskładany i smutny. Miłość - silny narkotyk, bo potrafi samymi wspomnieniami krew ruszyć po całym ciele, że nie wspomnę o całej reszcie... miłosne gierki, dotyki, pocałunki i co tylko można sobie jeszcze wyobrazić.....
Dla mnie zawsze ona będzie chemicznym narkotykiem pełnym wdzięku i ekstazy, czymś czego pragniemy bardziej i mocniej, czymś czego zawsze będziemy mieć mało bez względu na to kim jesteśmy i jak ten ktoś wygląda, bo jeśli chemia zacznie działać to działa, ale jak we wszystkim i ona musi z czasem puścić i co wtedy.....?
Wysłany: 2006-10-24 13:45
Dla mnie miłość to nie jest uczucie. Ona jest imieniem ogółu emocji jakie sie na nią składają. Czyli tzw, "chemia" czy jak kto woli.
Widzisz...Morgana...jestem bardzo dziwną osobą co właśnie miałaś okazje spostrzec i jeszcze wielokrotnie sie o tym przekonasz...
"God made me a cannibal to fix problems like you."
Wysłany: 2006-10-24 15:07
Nie wiem co określasz słowem "dziwne", bo co niby wytycza normy? Ale nie zbaczajmy z tematu, myślę, że miłośc to jest to coś, co wywołuje te różne emocje, ale spośród innych uczuć wyróżnia się tym, że to jedno sprawia, zę naszym priorytettem jest szczęście drugiej osoby, a nie nasze własne. A czy to jest chemia, fuzyka, metafizyka czy ckolwiek innego... nie wiem, ale jest coś, co sprawia, że czasem zachowujemy się wbrew logice. Myślę,ze bardzo możliwe, że miłośc bierze się z tąd, to cała reszta naszych uczuć, instynktów, ale co to jest można tylko domniemywać... Tylko ta i=wiedza i tak niczego by nie zmieniła.
AMO ERGO SUM / "najlepszy sposób na uniknięcie krytyki- nic nie robić i nic nie znaczyć" / "Every passing minute is another chance to turn it all around"
Wysłany: 2006-10-24 16:23
No spontan nie mam nic przeciwko...odechciewa mi sie zabway w podchody. Ja żyje z dnia na dzień wiec kto wie co będzie jutro...ale...
"God made me a cannibal to fix problems like you."
Wysłany: 2006-10-24 19:08
"carpe diem"
"nie oczekuj zbyt wiele, a będziesz mile zaskoczony"
"spodziewaj się niespodziewanego"
a miłość nie równa się szczęście, wszyscy tak jej pragną, a to chyba trochę tak na siłę... Bo tyle się o niej mówi, że każdy chce spróbować, nikt nie chce być "gorszy", zę nie ma nikogo... A tak na prawdę rzadko się zdarza, by dwoje ludzi na prawdę dobrze się dobrało i kochało... Więc ciesz się życiem, a miłość jak się pojawi - to dobrze. :)
AMO ERGO SUM / "najlepszy sposób na uniknięcie krytyki- nic nie robić i nic nie znaczyć" / "Every passing minute is another chance to turn it all around"
Wysłany: 2006-10-24 19:14
właśnie miłość to nie szczęście... zgadzam się w zupełności :D a ja bym chciała być szczęśliwa, chciałabym, by miłość mnie opuściła... :D
...I forgot to remember to forget... /johnny cash
Wysłany: 2006-10-24 19:31
[quote:6a518795e4="Narea"]jeszcze Cię trafi coś w rodzaju pierona, zobaczysz :wink:[/quote:6a518795e4]
No właśnie...chyba prędzej jakiś łysy pieron mnie trafi niż laska :twisted:
"God made me a cannibal to fix problems like you."
Wysłany: 2006-10-24 19:46
hehe, nie chciałam tego pisać, staram się nie być wredna... Ale jak już zostało powiedziane, to problem z głowy. Zamianst tego napiszę, co myśę: miłość nie jest ani szczęściem, ani nieszczęściem, to jest uczucie niezależne od tego... TE emocje pojawiają się później i niekoniecznie wynikają bezpośrednio z tego,z ę kochamy, ale na przydkład z niezaspokojonych potrzeb, tęsknot, niespełnionych nadziei, poczucia odrzucenia, zwątpienia... Ale znam smak nieszczęśliwej miłości - najgorsze, co poznałam...
AMO ERGO SUM / "najlepszy sposób na uniknięcie krytyki- nic nie robić i nic nie znaczyć" / "Every passing minute is another chance to turn it all around"
Wysłany: 2006-10-24 20:00
Ech, tak piknie o tym piszecie, że aż trudno uwierzyć, że to jest właśnie miłość. Miłość to jest właśnie ten gorzki-słodki sos, którym polana jest pieczeń życia.
"God made me a cannibal to fix problems like you."