Wracać wciąż do domu Le Guin
Zmierzch Bogów

Apostazja - czy to ma sens?. Strona: 6

Wysłany: 2010-02-28 22:33 Zmieniony: 2010-02-28 22:37

[quote:8f40aa9818="Pan"]Apostazja to pewna czynność. Nie ma jej "niepraktykujących wykonawców", choć to już nie tak żałosny oksymoron.[/quote:8f40aa9818]

Chodziło mi bardziej o problem hipokryzji, a nie samego "niepraktykowania".

[quote:8f40aa9818="Pan"]Można dokonać apostazji na złość księdzu, ale nie można na złość komuś stać się katolikiem.[/quote:8f40aa9818]

Równie dobrze można stać się apostatą po wielu latach rozmyślań nad wiarą w której się było wychowywanym. Katolikiem człowiek ZAZWYCZAJ się staje dlatego, że na katolika był wychowywany. Dość rzadko jest tak, że ktoś wybiera katolicyzm nie będąc w nim wychowywanym. Wciąż jednak tacy ludzie są; przyznaję, że znacznie lepiej i otwarciej rozmawiało mi się z katolikami, którzy przyjęli chrzest w wieku np. 17 lat (żaden baptyzm!) niż z katolikami, którzy byli na katolików urabiani.

[quote:8f40aa9818="Pan"]Można sobie przylepić na czoło lub cokolwiek innego naklejkę "katolik". Kto się złapie?[/quote:8f40aa9818]

Zawsze można zapytać po co ktoś nakleił sobie taką kartkę i dlaczego chce, aby było to widoczne (chyba, że przyklei sobie na coś "innego" )


[quote:8f40aa9818="Pan"]Z kolei gdy się powie po wypisaniu się z Kościoła "żartowałem", to chyba się czynności zaistniałej nie cofa?[/quote:8f40aa9818]

Powiedzenie sobie przed lustrem "jestem apostatą" nie czyni kogoś apostatą.


Co cię nie zabije, to cię wkurwi


Wysłany: 2010-02-28 23:06 Zmieniony: 2010-02-28 23:13

[quote:de11cd5e25="Durante"]Z punktu widzenia
"Zbłądzenie" wskazywałoby na kategoryzację stricte etyczną. Kim zatem jest apostata formalnie dla Kościoła? I wreszcie - dlaczego Kościół w ogóle apostazję dopuszcza? Jeżeli ona nic nie miałaby znaczyć, to delikwentowi winno wystarczyć odizolowanie się od poglądów i praktyk Kościoła Katolickiego.[/quote:de11cd5e25]

Przypuszczam, że jest to konsekwencja "wolnej woli". Pytanie do Kościoła, nie do mnie.

[quote:de11cd5e25="Durante"]To co się dzieje podczas samego procesu apostazji? Apostata dostaje pocztówkę, natomiast jego nazwisko w kartotece pozostaje nienaruszone? Z tego co wiem, apostazja jest w kartotekach respektowana chociażby w takich kwestiach, jak nie zostawianie apostatom zawiadomień o zbliżającej się wizycie duszpasterskiej.[/quote:de11cd5e25]

Odnotowuje się zdarzenie, dopisuje apostazję do listy innych - nie wymazuje się ani nie wykreśla nazwiska apostaty z ksiąg. Na marginesie, Kościół jako jedyny nie podlega ustawie o ochronie danych osobowych w kwestii żądania ich usunięcia.
I nie pocztówkę tylko święty obrazek

[quote:de11cd5e25="Durante"]Wymienione przez Ciebie przywary bynajmniej nie są domeną apostatów.[/quote:de11cd5e25]

Nie zrozumiałeś. Miałam na myśli to, że przez apostazję nie zmienimy, nazwijmy to, układu sił. Wielu trwa w przekonaniu, że "tak było zawsze, więc to musi być w porządku", chociaż mentalnie i praktycznie jest już na przeciwnym biegunie. Myślę o przyszłości, o tym, że nie rozwiąże się sprawy w ciągu tygodnia. Trzeba siać.

[quote:de11cd5e25="Durante"]Nie myl ludzi, którzy starali się w jakiś sposób rozliczyć z niechcianym dziedzictwem katolickim (chodzi wyłącznie o poziom wpajanej od maleńkości ideologii, nie o poziom historyczny i wpływu Kościoła na rozwój cywilizacji i kultury!)[/quote:de11cd5e25]

Chęć odejścia także jest wynikiem tego dziedzictwa, z nieba nie spadła (na pewno), zauważ. To fałszywa wolność wyboru.

[quote:de11cd5e25="Durante"]Analogiczny błąd popełniałbym, gdybym krytykując katolików skupił się na tzw. "katolikach niepraktykujących" (jaki zgrabny oksymoron!).[/quote:de11cd5e25]

Nie widzę celu krytyki, oceniania. Wygląda to jak próba narzucania innym własnej wizji wolności. I kiedy jeszcze katolik ma podstawy, żeby przekonywać to ateista już niestety nie.

[quote:de11cd5e25="Durante"]Poza tym - czy wspomniane wady tak do końca zawyżają statystyki? Może same badania statystyczne są ukierunkowane na jakiś konkretny rezultat? Zamiast w ankiecie pytać czy ktoś jest katolikiem, możnaby spróbować zapytać TYLKO, czy ktoś jest ateistą/ apostatą. To byłoby bardziej subtelne niźli uderzenie z grubej rury i tworzenie Publicznego Spisu Apostatów (brzmi jak nazwa dokumentu z nazwami egzotycznych zwierzątek!) w kraju w którym jednak mogłoby to powodować lincze (czy stopień odpowiedzialności apostaty za swoją decyzję należałoby mierzyć w gotowości przyjęcia tego linczu?).[/quote:de11cd5e25]

W jakiej ankiecie?
Proponuję liczbę katolików liczyć na podstawie nie chrztu, ale właśnie uczestnictwa. Ludzie są zwykle leniwi. Ja nie wypisałam się z biblioteki, do której już nie zaglądam, uznałam, że to bez znaczenia (tym bardziej, że opłat abonamentowych nie ma).
Przesadzasz z tym linczem. To kwestia świadomości własnych poglądów. Znam katolików, którzy wstydzą się przyznać do katolicyzmu, do praktykowania. Znam takich, którzy JUŻ się nie wstydzą - jak sami mówią. Trzeba tylko wiedzieć, czego się chce. A jeśli niczego się nie chce, bo wystarcza serial o 20:00, to zostaje tylko ten chrzest w kartotece.

[quote:de11cd5e25="Durante"]Harmonia (społeczna, nie ideologiczna) między katolikami a apostatami/ateistami zapewne potrzebuje dużo czasu aby zaistnieć i w żmudnym procesie jej tworzenia na pewno wymagana jest delikatność i ostrożność z obu stron.[/quote:de11cd5e25]

Dobry katolik nie chce harmonii z ateistą (tym bardziej dobrym), ponieważ zależy mu na szczęściu innych ludzi. To tak, jakby od lekarza wymagać uszanowania wyboru jego pacjenta, który chce się otruć.


[quote:de11cd5e25="Pan"]Skupienie się na niepraktykujących jest szukaniem niewierzących, mówienie wówczas o katolicyzmie jest naciągane.
Bowiem grupę "katolicy" wyróżnia się w oparciu o wiarę. Absurdem jest wówczas podzielenie katolików na "wierzących" i "niewierzących", jakim bowiem kryterium posłużyliśmy się, by mówić o katolikach?[/quote:de11cd5e25]

Dla Kościoła katolikiem jest KAŻDA osoba ochrzczona, bez względu na dalsze perypetie.





Wysłany: 2010-03-01 00:29 Zmieniony: 2010-03-01 00:36

Pan - nie szukam niewierzących wśród niepraktykujących, wskazuję na błędy tych drugich właśnie dlatego, że uważam ich za wierzących, choć w sposób zwyrodniały. Poza tym - pamiętaj, że człowiek, który dokonał apostazji jest nie tylko apostatą; wiele innych rzeczy mu przysługuje na poziomie mentalnym.

[quote:b0df911245="Pan"]Z kolei katolikiem nie jest się przez możliwe do obserwacji przez innych czynności. Katolikiem być nie trzeba, by chodzić każdej niedzieli do kościoła, klękać. Tu nie ma czynności obserwowanej, możemy zgadywać, czy w ogóle mamy do czynienia z katolikiem. Jednakże osoby niepraktykujące, które życiem świadczą, w co wierzą (lub, że uznają szeroko zakrojone kłamstwa za dobry sposób na życie :P), nazywamy katolikami powtarzając ABSURDALNE oparcie się na statystykach i wpisach.[/quote:b0df911245]


Apostata nie ma wypisane na czole, że jest apostatą. Może swoimi czynami dawać takie świadectwo, że ktoś jeszcze uzna go za przykładnego katolika. Kryteria, które konstruujesz nie zastosujesz do żadnego człowieka bez próby porozumienia się z nim. Nie opieram się na statystykach, ale kiedy o nich mówię, to nie wykraczam poza konkretny obszar. Po to, aby statystycznie nie rozsądzać problemów jednostki.

[quote:b0df911245="Pan"]Fajnie się bawisz w operacje na abstraktach. Jednocześnie jednak zdajesz się nie zauważać ich nieprzystawalności do świata, w którym żyjesz, gdzie mimo symetrii gramatycznej, jaką można obserwować gdy "katolik niepoważnie traktuje katolicyzm" i "apostata niepoważnie traktuje apostazję", nie przenosi się momentalnie na symetrię semantyczną, gdzie katolika definiujemy przez wiarę i co za tym idzie stosunek do pewnych faktów, a apostatę przez czynność mechaniczną, bez żadnego kryterium w poglądach, wierze, zrozumieniu etc.[/quote:b0df911245]

Symetrie o których mówisz w ogóle się u mnie nie pojawią, nie imputuj mi ich. Nie pojawiają się, ponieważ ich człony pojęciowe tak się różnią, że nie ma sensu mieć roszczeń co do ich symetryczności. Nie narzucaj też swoich definicji, bo katolika można inaczej zdefiniować (przez paideutyczne wdrażanie w mechanizmy myślowe wspólnoty). Natomiast każdy apostata nie wyczerpuje swoich mocy w akcie apostazji, jest zawsze coś więcej. Są powody do apostazji, mniej lub bardziej trafne. Jest osobowość, które te powody wygenerowała. Idziesz w ogólniki, co odbiera powagę zarówno wierze, jak i apostazji.


...............................................


[quote:b0df911245="Gaia"]Odnotowuje się zdarzenie, dopisuje apostazję do listy innych - nie wymazuje się ani nie wykreśla nazwiska apostaty z ksiąg. Na marginesie, Kościół jako jedyny nie podlega ustawie o ochronie danych osobowych w kwestii żądania ich usunięcia.[/quote:b0df911245]

Niemniej sam ten przypis ma swoje konsekwencje na gruncie ustosunkowania się Kościoła do danej jednostki. I chyba o te konsekwencje, formalne, chodzi.

[quote:b0df911245="Gaia"]Nie zrozumiałeś. Miałam na myśli to, że przez apostazję nie zmienimy, nazwijmy to, układu sił. Wielu trwa w przekonaniu, że "tak było zawsze, więc to musi być w porządku", chociaż mentalnie i praktycznie jest już na przeciwnym biegunie. Myślę o przyszłości, o tym, że nie rozwiąże się sprawy w ciągu tygodnia. Trzeba siać.[/quote:b0df911245]

Uważam, że osoba dokonująca apostazję czyni to raczej ze swoich prywatnych pobudek, które nijak się mają do "układu sił" (dookreśl to). O jaką przyszłość Ci chodzi? O jakim przewartościowaniu mówisz? Co należy "siać"? Zależy Ci na jakiejś autentyczności i świadomości wielości możliwości? Wyjście poza przyzwyczajenia związane z treściami najprężniej transmitowanymi kulturowo na przestrzeni dziejów? Dookreśl.

[quote:b0df911245="Gaia"]Chęć odejścia także jest wynikiem tego dziedzictwa, z nieba nie spadła (na pewno), zauważ. To fałszywa wolność wyboru.[/quote:b0df911245]

Jest następstwem dziedzictwa, ale zauważ, że to dziedzictwo jest nie do uniknięcia. Nie masz wpływu na to dziedzictwo, ani na to, że musisz się do niego ustosunkować. Możesz je podjąć w takim kształcie, w jakim zostało przekazane Ci przez rodziców, ale możesz starać się tworzyć nową jakość, oczywiście, na gruncie dziedzictwa. Możesz negować wolność wyboru w tym przypadku, ale chyba samego faktu dokonania wyboru nie zanegujesz. De facto ważniejsze jest to, co się dzieje po dokonaniu wyboru, choć to, co go umożliwiło nie może zostać pominięte.

[quote:b0df911245="Gaia"]Nie widzę celu krytyki, oceniania. Wygląda to jak próba narzucania innym własnej wizji wolności. I kiedy jeszcze katolik ma podstawy, żeby przekonywać to ateista już niestety nie.[/quote:b0df911245]

Nie bazuję na wymyślonych przez siebie pojęciach, zatem nikomu nie narzucam swojej wizji wolności, a jedynie o niej opowiadam. Manipulacja odbywa się wtedy, jeżeli nie wzmiankuje się środka do jej stosowania. Dlaczego ateista nie ma podstaw, aby przekonywać? W Twojej wypowiedzi to zabrzmiało tak, jakby jeden miał bardziej wartościowe monety od drugiego. A tu chyba nie chodzi o przekupstwo Wspaniałymi Obietnicami?

[quote:b0df911245="Gaia"]Proponuję liczbę katolików liczyć na podstawie nie chrztu, ale właśnie uczestnictwa. Ludzie są zwykle leniwi.[/quote:b0df911245]

A teraz: dlaczego do tej pory tak nie robiono? Samo lenistwo nie jest uzasadnieniem. Pamiętaj, że Kościół Katolicki jest (tak się nazywa) Kościołem POWSZECHNYM. Skoncentrowanie się na uczestniczących (czyli co? Wpisik do zeszytu przy wchodzeniu do kościoła?) jest wg. nauk Kościoła faworyzacją, jakąś formą elitaryzmu. Godziło by to w kościelną tradycję.

[quote:b0df911245="Gaia"]Przesadzasz z tym linczem. To kwestia świadomości własnych poglądów. Znam katolików, którzy wstydzą się przyznać do katolicyzmu, do praktykowania. Znam takich, którzy JUŻ się nie wstydzą - jak sami mówią. Trzeba tylko wiedzieć, czego się chce. A jeśli niczego się nie chce, bo wystarcza serial o 20:00, to zostaje tylko ten chrzest w kartotece.[/quote:b0df911245]

Witz polega na tym, że poglądy nie biorą się *znikąd*. Jeżeli ktoś wie, czego chce, to - po co ma szukać tego, czego chce? Wiele osób ze wspólnot katolickich (ot, chociażby taki Neokatechumenat) przez takie myślenie potrafi pewne rzeczy/ pewnych ludzi odtrącać przez jej pierwsze słowa / plotki krążące o tej osobie właśnie dlatego, że WIEDZĄ, a zatem poszukiwanie kończy się tam, gdzie zaczyna się inność. A jeżeli ktoś wie, czego nie chce, a JESZCZE nie wie, czego chce, to czy należy go nazwać głupcem?

[quote:b0df911245="Gaia"]Dobry katolik nie chce harmonii z ateistą (tym bardziej dobrym), ponieważ zależy mu na szczęściu innych ludzi. To tak, jakby od lekarza wymagać uszanowania wyboru jego pacjenta, który chce się otruć. [/quote:b0df911245]

Jasne, że rozmowy katolika z ateistą są zazwyczaj beznadziejne, ale niech nie odbiera to nadziei na jakieś zmiany mentalnościowe. Poza tym - medyczny człon analogii jest o tyle niefortunny, że relacja "dobrego katolika" z "dobrym ateistą" nie dziedziczy tego członu "prawdziwości". Jeżeli katolik definiuje człowieczeństwo drugiego człowieka i jego wolność przez pryzmat swojej wiary to jest to ewidentne roszczenie do posiadania niewzruszonego, jedynego kryterium osądu. Lekarz ma sytuację jednoznaczną - zdrowie lub choroba, życie lub śmierć. Potępienie przez katolika kogoś, kto nie uznaje katolickiej etyki nie przesądza jednoznacznie, że ten "potępiony człowiek" jest niepoczytalny, głupi, niebezpieczny, okrutny, etc.


Co cię nie zabije, to cię wkurwi


Wysłany: 2010-03-01 00:39

Mówiłem o konkretnych symetriach: "katolik niepoważnie traktujący wiarę" a "apostata traktujący niepoważnie apostazję". Chodziło mi w analogii o stosunek pewnej grupy wewnątrz większej całości do tejże całości. Przekombinowałeś.


Co cię nie zabije, to cię wkurwi


Wysłany: 2010-03-01 00:44 Zmieniony: 2010-03-01 00:45

Nie, nie były absurdalne, tylko zupełnie podstawowe: Katolicy, Apostaci. Nie ma co się łudzić, że wewnątrz tych grup nie pojawia się zróżnicowanie, które w pewnych częściach negatywnie wpływa na wizerunek całej grupy.


Co cię nie zabije, to cię wkurwi


Wysłany: 2010-03-01 00:56

Cóż, widocznie po raz 982983472973423 się mylisz. :)

Nie tworzę żadnego systemu, gdzie to widzisz?

Pewnie, że przywiązuję uwagę do znaczeń, ale nie zależy mi na sztampowym odnoszeniu się do wielokrotnie przecieranych problemów. Mówisz, że absurdalnie wyróżniam całości - zatem jak należałoby mówić o Katolikach? Co jest sztucznego w używanym od wielu wieków pojęciu?


Co cię nie zabije, to cię wkurwi


Wysłany: 2010-03-01 01:05 Zmieniony: 2010-03-01 01:12

Obawiam się, że nadużywasz pojęcia hermeneutycznej wrażliwości, poza tym stosujesz je nie tam gdzie trzeba - wyrzucasz mi stosowanie takich znaczeń, które przekreślasz nazwaniem ich estetycznym rozpatrywaniem problemu. To bardziej wskazuje na marginalizację przez Ciebie hermeneutycznych możliwości. Poza tym - hermeneutyka bardziej szłaby w kierunku wsłuchania się w to, co ma do powiedzenia drugi, nie zaś próbę redukcji,poprzez tzw. "krytykę", czyichś pomysłów do swoich nawyków stosowania słów. Niemniej - jak chcesz pogadać o hermeneutyce, to lepiej na privie/ gg. Reflektujesz?


Co cię nie zabije, to cię wkurwi


Wysłany: 2010-03-01 01:07

Nie bawię się z Wami.



Wysłany: 2011-02-07 15:06

Poseł Janusz Palikot zapowiedział, że jego stowarzyszenie będzie promować występowanie z Kościoła katolickiego. Otworzono all-center, w którym kilkunastu wolontariuszy zachęca do poparcia Ruchu i pomaga w apostazji. Według Janusza Palikota bardzo wielu członków stowarzyszenia zadeklarowało chęć opuszczenia Kościoła katolickiego.

http://www.tokfm.pl/Tokfm/1,103087,9062438,Palikot__Zaczniemy_akcje_opuszczania_Kosciola.html

Specjalnie dla naszych czytelnikow zadzwonimy i dowiemy się jak Ruch Poparcia Palikota pomaga w apostazji


Life is complex: it has both real and imaginary components


Wysłany: 2011-02-07 15:47

"Curiouser and curiouser"

No zobaczymy jak ta akcja się powiedzie. Czy faktycznie to przełoży się na jakąś większą liczbę przypadków apostazji.
Faktem jest, że to chyba pierwszy przypadek tak jasnej i wrogiej postawy wobec Kościoła. Zmienia się ten kraj... jeszcze dwadzieścia lat temu taka akcja byłaby niewyobrażalna.


"Dzwony już ostygły; milczeniu daję rękę Niech mnie poprowadzi wzdłuż krętej uliczki Niech będzie przewodnikiem cichym i jak pies wiernym I niech mi pozwoli miasta urok wyśnić"


Wysłany: 2011-02-09 00:38 Zmieniony: 2011-02-09 09:39

To jest główny cel tych wszystkich "antyklerykałów" -

http://politykier.pl/kat,1025817,wid,13094824,wiadomosc.html?ticaid=5bbf9

Od co najmniej 200 lat, celem budowa Judeopolonii.

Natomiast tubylczy wolnomyśliciele (czyli ci którzy wolno myślą) są jedynie, jak to określił Stalin, useful idiots.


Forever Begins.


Wysłany: 2011-02-09 16:51

I z tego właśnie mam największą frajdę :-)

Każda wypita butelka żołądkowej gorzkiej przyczynia się do upadku KK. Każdy łyk mego ukochanego trunku jest ciosem wymierzonym w tą organizację.

No po prostu przyjemne z pożytecznym :-)


"Dzwony już ostygły; milczeniu daję rękę Niech mnie poprowadzi wzdłuż krętej uliczki Niech będzie przewodnikiem cichym i jak pies wiernym I niech mi pozwoli miasta urok wyśnić"


Wysłany: 2011-02-09 18:51 Zmieniony: 2011-02-09 18:52

WilczurNocy

Poczytaj sobie wspomnienia Kory albo innych ludzi którzy przeszli przez katolickie sierocińce - wtedy pogadamy

O "misjach" to poczytaj sobie choćby u Cejrowskiego - jakie ma o nich zdanie ( zadeklarowny katolik!)

Termin "samotne matki" to rodzaj przemocy słownej celowo używanej przez KK aby je ukazać w gorszym świetle.
Poza tym, kiedy wreszcie skończą się brednie o szkodliwości środków antykoncepcyjnych to nie będą już potrzebne ani domy samotnych matek ani sierocińce...

A skoro Palikot jest taki nieszkodliwy to czym się przejmujecie? Facet pokrzyczy, ja sobie popiję... A Kościół będzie trwał wiecznie...


"Dzwony już ostygły; milczeniu daję rękę Niech mnie poprowadzi wzdłuż krętej uliczki Niech będzie przewodnikiem cichym i jak pies wiernym I niech mi pozwoli miasta urok wyśnić"


Wysłany: 2011-02-10 00:06

Nikt chyba tu nie ma nic przeciw pomocy udzielanej przez kościół w taki czy inny potrzebującym. Mowa jest o wypisywaniu się z KRK z pobudek takich czy innych do czego każdy ma prawo i co w przyszłośći w mojej opinii powinno pomóc w wypowiedzeniu konkordatu i wprowadzenia prawdziwie świeckiego państwa. Czy KRK jest organizacją dobrą czy złą to osobny temat i za szeroki do tego wątku. Kto chce należeć do kościoła takiego czy innego i płacić na niego powinno być jego prywatną sprawą.


Life is complex: it has both real and imaginary components


Wysłany: 2011-07-17 22:06

Krwawy (Anciliae)
Krwawy
Posty: 169
Poznań || Konin

Dokonałem aktu apostazji rok temu, tuż przed wyjazdem na studia. Stwierdziłem, że teraz albo nigdy bo nie będę miał czasu i nerwów. Na szczęście cała procedura przebiegła, bez komplikacji i nieprzyjemności. Nawet proboszcz był miły.
Dlaczego wystąpiłem z KRK? Bo:
-nikt mnie nie pytał o to czy chcę dołączyć do niego
-nie wierzę w to co wierzą chrześcijanie, jestem wyznawcą innej religii
-kościół jest odpowiedzialny za zagładę wielu kultur w tym ludzi od których się wywodzimy, czyli Słowian
-w historii wyrządzono więcej złego w imieniu religii monoteistycznych niż dobrego
-organizacje religii monoteistycznych zakładają, że tylko one mają jedyną, nieomylną prawdę
-KRK w PL przez wiele wieków miał wpływy przekraczające kwestie religijne, niech jako organizacja religijna się zajmą religią, a nie forsowaniem własnych przekonań na prawo dla każdego obywatela Rzeczpospolitej


http://pantheion.pl/


Wysłany: 2011-07-18 15:07

[quote:657152e2a3="SanguineVenari"]Ja od Kościoła odeszłam głównie dlatego, że jego założenia są sprzeczne z tym co naucza Biblia. I tyle.[/quote:657152e2a3]

Z całym szacunkiem, ale skąd ty o tym wiesz? Na mocy czego dajesz sobie większy autorytet w interpretacji Biblii od instytucji, która zajmuje się tym 2000 lat i jest to robione przez setki, tysiące ludzi, nierzadko wybitnych (np Ojcowie Kościoła).

Biblia (Stary i Nowy Testament) to ogromne dzieło, które tak naprawdę może być interpretowane w bardzo różny sposób. Ludzie studiują teologię, biblistykę przez lata, uczą się często tego całe życie. Katolicyzm polega właśnie na korzystaniu z tej tradycji, na korzystaniu z wiedzy poprzednich pokoleń. Na tym właśnie polega prawdziwa mądrość.


Forever Begins.


Wysłany: 2011-07-18 18:30 Zmieniony: 2011-07-18 18:30

[quote:8af0986a8d="Masterdeath"]Popieram przedmówcę - zinterpretować biblie można na wiele sposobów, i jest to bardzo trudne.[/quote:8af0986a8d]
Dla mnie to banalne, ja nie wiem z czym się tu męczyć przy interpretacji w niektórych tekstach. ;]
http://www.cytatybiblijne.pl/
Są napisane tak jasno, że często trudno znaleźć interpretacje do takich, a nie innych bożych widzimisiów. Jeśli ktoś potrafi znaleźć tam jakiekolwiek nauki moralne i dokładnie zinterpretować te teksty tak, aby wyszła z tego "dobroć" to bardzo zachęcam do tego, bo na chrześcijańskich stronach np. jeśli chodzi oprzypowieść o łysolu i niedźwiedziu przy interpretacjach niekiedy aż ręce opadają jak sie to czyta. ;]



Wysłany: 2011-07-18 19:10 Zmieniony: 2011-07-18 19:11

[quote:7dfd902cf8="Sdz 19, 20-25"]

" 20 Bądź spokojny - rzekł starzec - pozwól mi zaradzić wszystkim twoim potrzebom, ale nie spędzaj nocy na ulicy. 21 Przyprowadził go więc do swego domu, osłom dał obrok, po czym umyli nogi, jedli i pili. 22 Tymczasem, gdy oni rozweselali swoje serca, przewrotni mężowie tego miasta otoczyli dom, a kołacząc we drzwi rzekli do starca, gospodarza owego domu: Wyprowadź męża, który przekroczył próg twego domu, chcemy z nim obcować. 23 Człowiek ów, gospodarz domu, wyszedłszy do nich rzekł im: Nie, bracia moi, proszę was, nie czyńcie tego zła, albowiem człowiek ten wszedł od mego domu, nie popełniajcie tego bezeceństwa. 24 Oto jest tu córka moja, dziewica, oraz jego żona, wyprowadzę je zaraz, obcujcie z nimi i róbcie, co wam się wyda słuszne, tylko mężowi temu nie czyńcie tego bezeceństwa. 25 Mężowie ci nie chcieli go usłuchać. Człowiek ten zatem zabrawszy swoją żonę wyprowadził ją na zewnątrz. A oni z nią obcowali i dopuszczali się na niej gwałtu przez całą noc aż do świtu. Puścili ją wolno dopiero wtedy, gdy wschodziła zorza. " [/quote:7dfd902cf8]

Gratuluje temu, który wyciągnie z tego dobre wartości moralne. Panowie i Panie, tak to sobie możemy interpretować nawet Akademię Pana Kleksa, Star Wars czy Władcę Pierścieni i zrobić święte filmy/księgi. To co pokazuje Stary Testament to nie są dobre nauki moralne, niewolnictwo i oferowanie ruchnięcia własnej córki nie jest ok, a że kiedyś kobieta to była tylko maszynka do płodzenia nie znaczy też, że tak jest teraz. Nieważne jest to, że ponad 2000 lat temu to było ok, nauki Boże skoro jest taki miłościwy i wszechmocny powinny być ponadczasowe, a nie są. Dla ciekawych polecam jeszcze ten film:




Co do apostazji to jak do mnie przyjdą i powiedzą, że musze podpisać tu żeby jej dokonać to mogę tyle zrobić, ale latać po parafiach mi się nie chce, bo i nie widzę w tym najmniejszego sensu.



Login

Password


Załóż konto / Odzyskaj hasło