Wysłany: 2009-10-09 20:47
Jestem za apostazją. Po co KK ma być wspierane przez osoby, które nie zgadzają się pod żadnym względem z tą instytucją. Ja osobiście zamierzam skrobnąć taki papierek chociażby z powodu pogrzebu o którym już wcześniej było powiedziane. Ja wiem, że mojej woli w tej kwestii nikt nie weźmie pod uwagę po mojej śmierci więc wole się zabezpieczyć.
Ale macie racje że jest sporo osób które robią to dla szpanu lub dla czystego buntu.
Przepraszam za niską jakość mojej wypowiedzi, ale raczej nie mam do czynienia z forami.
Każdy jest kowalem swojego losu.
Wysłany: 2009-11-21 09:47
Dwa dni temu mój kolega został apostatą. Procedura zajęła mu 10 min. Przyszedł, podpisał papier, dostał kserokopię, wyszedł. Ksiądz w nic nie wnikał.
Czyli nie zawsze musi być masakrycznie :)
:arrow: Alcybiades:
Dlaczego nie poddanie się apostazji od razu oznacza, w/g Ciebie, wspieranie kościoła? W jaki sposób?
Wysłany: 2009-11-21 16:00
Jak już wcześniej ktoś napisał, przez zawyżanie statystyk.Mówi się , że w Polsce jest 90 % katolików.
A swoją drogą, to może mi ktoś powie do jakiego kościoła się zgłosić, tam gdzie mnie zarejestrowano po urodzeniu ? czy tu gdzie się obecnie mieszka?
Bo ja z przeklętych jestem tego świata, Ja bywam dumny i hardy
Wysłany: 2009-11-21 17:23
Musisz iść do parafii miejsca zamieszkania. Jeśli jest to inny kościół, niż ten, w którym byłaś chrzczona, to musisz jeszcze udać się do parafii miejsca chrztu i zdobyć odpis aktu chrztu (jakby nie mogli sami tego wewnętrznie załatwić, ale cóż, wszystko by utrudnić).
"To me, everything is a joke but very serious"
Wysłany: 2009-11-22 01:37
[quote:8b94fef4a7="pureatheist"]
Musisz iść do parafii miejsca zamieszkania. Jeśli jest to inny kościół, niż ten, w którym byłaś chrzczona, to musisz jeszcze udać się do parafii miejsca chrztu i zdobyć odpis aktu chrztu (jakby nie mogli sami tego wewnętrznie załatwić, ale cóż, wszystko by utrudnić).[/quote:8b94fef4a7]
Skoro przyszły apostata chce dokonać owego aktu, to chyba w jego interesie jest latanie za całą dokumentacją :wink: Ja tutaj nie widzę żadnych uchybień.
Dum Deus calculat, mundus fit.
Wysłany: 2009-11-22 19:37
Jak większość wie, noworodek na chrzcie nie ma za duzo do powiedzenia.
Ateistką byłam zawsze, ale....Jak byłam młoda myślałam, że może jestem jakimś odmieńcem a w naszym spółeczeństwie lepiej się nie wychylać.Nie musiałam chodzić do kościoła.
Teraz jestem stara i już się nie boję wychylać, odstawać ,to i czas się wypisać.
Dziękuję za informacje, mamy tu na wsi bardzo gburowatego proboszcza .Jak nic rzuci za mną jakąś klątwę.
Bo ja z przeklętych jestem tego świata, Ja bywam dumny i hardy
Wysłany: 2009-11-22 22:17
[quote:3517142ed1="black_gothic"]
Jak większość wie, noworodek na chrzcie nie ma za duzo do powiedzenia.
Ateistką byłam zawsze, ale....[/quote:3517142ed1]
Hehehehe. Aby mieć pogląd ma pewną rzecz, potrzebna jest pewna wiedza, małe dzieci takowej nie posiadają. Na tej podstawie stwierdzam, że twój wniosek jest fałszywy :wink:
Dum Deus calculat, mundus fit.
Wysłany: 2009-12-03 14:29
Generalnie religia chrześcijańska jest pełna sprzecznych ze sobą założeń. Ile to już razy słyszeliście od chrześcijańskich kapłanów, że dla nich "nie liczy się ilość wiernych, tylko ich pobożność" i że "jeden prawdziwie wierzący jest wart stu słabych w wierze" albo podobnych dyrdymałów... a jednak chrzci się małe dzieci, które nie są w stanie same wybrać wiary, nawet pierwsze komunia i bierzmowanie są kpiną... w 2 kl podstawówki dziecko idzie do komunii "bo idą wszyscy" "bo rodzice każą" czy z innych powodów, nie zdając sobie nawet sprawy z wagi tego sakramentu w kręgu ich własnej wiary. A bierzmowanie? w moim wypadku przystąpiłem do niego tylko dlatego, że byłem świadom konsekwencji jakie by mnie czekały, gdybym otwarcie sprzeciwił się moim rodzicom. Najśmieszniejsze i najbardziej żałosne jest również podejście większości wiernych... chodzą do kościoła "od święta" i dlatego "że wypada". W moim wypadku zanim udało mi się uświadomić rodziców że wiara jest moją własną sprawą, byłem już po bierzmowaniu, a i tak w kolejne lata musiałem brać udział w "imprezach" typu : wszystkich świętych, wigilia, jakieś środy popielcowe czy inne dni w których rodzina się spotykała i wypadało bym i ja tam był i udawał "że wszystko ok" bo jak to może być że ich syn jest niewierzący... Apostazja? jak dla mnie ma sens...wiem że można być nie wierzącym i olać wypisanie się z kościoła, ale to chyba trochę nie w porządku względem własnej świadomości religijnej.
Nauka uczyniła z nas Bogów, zanim jeszcze zasłużyliśmy na to by być Ludźmi...
Wysłany: 2009-12-03 17:28
Diarmad :arrow: A może edukacja od siódmego roku życia też jest kpiną? Dziecko nie zdaje sobie sprawy z powagi podstaw wiedzy.
Z bierzmowaniem jest trochę gorzej ale rzeczywistość jest jaka jest i trzeba się w niej jakoś odnaleźć. Można chyba wytłumaczyć rodzicom że nie jest się na to gotowym (nie ma w tym kłamstwa). Ja miałem to szczęście że wtedy jeszcze myślałem iż jestem chrześcijaninem i niczego nie symulowałem. Ale jakim problemem jest dla ciebie obecność na wigilii? :)
Wysłany: 2009-12-04 18:32
Przeszkadza mi: Raz do roku miło siąść razem z rodziną i podzielić się opłatkiem ... miłe, wzruszające... i kłamliwe że aż się chce rzygać... dla mnie to chore... bądźmy mili, przyszykujmy wolny talerz dla gościa(oby nie przyszedł), złóżmy wszystkim życzenia, kupmy prezenty, niech będzie świątecznie, mile i błogo... ale jak "święta" miną to niech was wszystkich szlag trafi, niech będą kłótnie, niezgoda, chamstwo i kto nie z nami to przeciw nam...
Wiem wiem że jest to oblatane, ale dla mnie to chore... i chyba najbardziej przeszkadza mi fakt, że raz w roku siedzę z rodziną, najpierw pójdę z nimi do kościoła(raz powiedziałem, że w tym roku chyba nie pójdę, to usłyszałem "to nie idź" ale wzrokiem równie dobrze mogli by mnie zabić i wiem że doprowadziłoby to do kłótni itd.) dziele się z nimi opłatkiem i podczas tego rytuału składam im życzenia, opłatkiem, który dla mnie nic nie znaczy i życzenia...które warte byłyby milion razy tyle w dzień powszechny, gdybym nie czuł, że są wymuszone... wyobraź sobie sytuację, wpadasz do domu, tam czeka obiad i cała rodzina, wystawny duży obiad, zostałeś wcześniej uprzedzony byś zostawił resztę wieczoru wolne, nie trzeba tłuc jakiejś magicznej liczby potraw, przez którą matka nerwicy dostaje, po prostu kilka smacznych dań, cała rodzina, uśmiech radość, miła rozmowa, nagle prezenty ktoś ci wręcza, nie czekając na wzajemność, mówi ile dla niego znaczysz i że cię kocha, tak bez powodu... dla mnie to by było święto...byłoby to wspaniałe przeżycie, którego chorą próbę spełnienia widuję co roku... Czy naprawdę potrzebuję opłatka i specjalnie wyznaczonego dnia w roku by powiedzieć komuś że go kocham? ile dla mnie znaczy? nie wiem czy napisałem wszystko co o tym myślę, po równego off topa zrobiłem, ale przynajmniej moim zdaniem udowodnił, że nie chce tego z zasadny "nie bo nie".
Nauka uczyniła z nas Bogów, zanim jeszcze zasłużyliśmy na to by być Ludźmi...
Wysłany: 2009-12-04 19:57
Podpisuję się w 100% pod tym, co napisałeś.
Prawda jest córą czasu poczętą w przypadkowym i krótkotrwałym romansie ze zbiegiem okoliczności.
Wysłany: 2009-12-06 09:14
Moja wierzaca matka wypisała mnie z rodziny jak jej powiedziała, ze jestem ateistką.Nie widziałyśmy się już 7 lat.
I tak się zastanawiam , czy ona jest wierzaca? czy tylko chodzaca do kościoła ?
Ale brakuje mi Świąt, tych z mojego dzieciństwa.
Bo ja z przeklętych jestem tego świata, Ja bywam dumny i hardy
Wysłany: 2009-12-06 10:25
[quote:73dafcdc39="black_gothic"]Moja wierzaca matka wypisała mnie z rodziny jak jej powiedziała, ze jestem ateistką.Nie widziałyśmy się już 7 lat.
I tak się zastanawiam , czy ona jest wierzaca? czy tylko chodzaca do kościoła ?
Ale brakuje mi Świąt, tych z mojego dzieciństwa.[/quote:73dafcdc39]
Jakbym wiedział do czego jest zdolna bym jej tego nie mówił do momentu otrzymania spadku :>
Wysłany: 2009-12-12 14:33
[quote:b16b11374c="sphinxia"]
Ciekawe, że każdy tylko z dzieciństwa ma dobre wspomnienia związane ze świętami [/quote:b16b11374c]
Bo święta są dobre, a dzieci lubią rzeczy które są dobre. Wraz z wiekiem wzrastają także zobowiązania i odpowiedzialność, które przytłaczają słabsze jednostki.
[quote:b16b11374c="sphinxia"]
Jasne, że te całe święta to jedna wielka obłuda i więcej z tym problemów, niż to warte, ale oczywiście nikt się do tego nie przyzna, bo "nie wypada" przecież...[/quote:b16b11374c]
Święta są obłudne dla ludzi z zanikiem uczuć rodzinnych, wplątanych w pułapkę materializmu. Są ludzie, dla których święta to jedyna możliwość, aby poczuć chociaż przez chwilę, posiadanie rodziny i niesamowitą atmosferę tego dnia. Czy wg ciebie to też obłuda??
[quote:b16b11374c="sphinxia"]
Moja mamuśka mnie nie wydziedziczyła (jeszcze), ale ona jest wierząca niepraktykująca. A najlepsze, że stała się taka kiedy po dwudziestu latach życia dowiedziała się na naukach przedmałżeńskich, że piekło nie istnieje. Teraz ma uraz do księży
Ale nie wiem czy można jeszcze ją nazwać katoliczką w takim wypadku? :lol: [/quote:b16b11374c]
Może właśnie jest w piekle, tylko o tym nie wie??
[quote:b16b11374c="sphinxia"]
A co do chrztu, to moim zdaniem nie powinno chrzcić się niemowlaków, bo jest to narzucanie wiary.[/quote:b16b11374c]
Nie powinno się im też dawać do jedzenia rzeczy, których nie lubią. Co za bezmyślny i nieprawdziwy pogląd. Zastanów się następnym razem zanim napiszesz podobne bzdury.
[quote:b16b11374c="sphinxia"]
Chrzest powinno się przyjmować w wieku 18 lat, choć i tak jak ma się "naście" to się gó... wie.
Ale i tak to lepsze, bo a nuż nastolatek zechce zostać buddystą albo czym innym... :roll:[/quote:b16b11374c]
Tak, na przykład bezmyślnym ateistą, który uważa że poprzez odrzucenie ludzkich wartości, trzyma wszystko i wszystkich za jaja :D
Dum Deus calculat, mundus fit.
Wysłany: 2009-12-13 16:26
Jak dziecko się nie NAKARMI to dziecko ZDECHNIE, jak dziecko się NIE UMYJE, to zeżrą je bakterie i będą choróbska niemiłe a CHRZEST? jak dziecko się NIE OCHRZCI to?... aaa to zeżre je szatan...faktycznie analogicznie też niezbędna czynność
Nauka uczyniła z nas Bogów, zanim jeszcze zasłużyliśmy na to by być Ludźmi...
Wysłany: 2009-12-13 16:42
[quote:cffb129f69="Diarmad"]Jak dziecko się nie NAKARMI to dziecko ZDECHNIE, jak dziecko się NIE UMYJE, to zeżrą je bakterie i będą choróbska niemiłe a CHRZEST? jak dziecko się NIE OCHRZCI to?... aaa to zeżre je szatan...faktycznie analogicznie też niezbędna czynność[/quote:cffb129f69]
Tylko prostak tak to rozumuje. Poprzez chrzest, dziecko staje się formalnie częścią pewnej wspólnoty, kierującej się określonymi zasadami moralnymi. W ten sposób dziecko uczy się co jest dobre a co złe. Czy ma to wpływ na jego życie?? Odpowiedz sobie sam.
Dum Deus calculat, mundus fit.
Wysłany: 2009-12-13 18:26
[quote:499bb1f511="Pan"][quote:499bb1f511="Diarmad"]Jak dziecko się nie NAKARMI to dziecko ZDECHNIE,
[/quote:499bb1f511]
Póki nie masz ŻADNYCH informacji na temat konsekwencji niechrzczenia, nie masz podstaw by twierdzić, że to lepsze czy gorsze.
[/quote:499bb1f511]
Aha...dlatego, skoro nie ma żadnych informacji o konsekwencjach chrztu, lepiej uwierzyć na słowo i "na wszelki wypadek" się ochrzcić albo ochrzcić dziecko?
[quote:499bb1f511="Pan"]Gdyby brak chrztu skutkował takim pisaniem, wolałbym zdychać w brudzie z głodu. Wink
[/quote:499bb1f511]
No no no... teraz to się Pan popisał ale komentować tego nawet mi się nie chce:-)
Nauka uczyniła z nas Bogów, zanim jeszcze zasłużyliśmy na to by być Ludźmi...
Wysłany: 2009-12-13 18:56
[quote:721c377a26="Diarmad"]
[quote:721c377a26="Pan"]
Póki nie masz ŻADNYCH informacji na temat konsekwencji niechrzczenia, nie masz podstaw by twierdzić, że to lepsze czy gorsze.
[/quote:721c377a26]
Aha...dlatego, skoro nie ma żadnych informacji o konsekwencjach chrztu, lepiej uwierzyć na słowo i "na wszelki wypadek" się ochrzcić albo ochrzcić dziecko?[/quote:721c377a26]
Chyba masz problemy ze zrozumieniem czytanego tekstu. Pan nie mówił o tym co trzeba zrobić, tylko odniósł się do twoich BEZPODSTAWNYCH kpin, a to spora różnica :wink:
Dum Deus calculat, mundus fit.
Wysłany: 2009-12-13 22:17
[quote:cebdd428e4="sphinxia"]
Raczej święta są niczym bajka - zmyślone, pozornie dobre,lecz kiedy się kończą następuje powrót do brutalnej rzeczywistości. Dzieci lubią bajki, dlatego uwielbiają nierealność świąt, tą naiwność.[/quote:cebdd428e4]
Święta są dobre, jeżeli tego chcemy, jeżeli nie chcemy mogą zamienić się w coś nieprzyjemnego. Sama idea nie jest zła, wszystko zależy od ludzi :wink:
[quote:cebdd428e4="sphinxia"]
Tak. Bo jeśli ktoś ma czas dla swojej rodziny tylko raz do roku, to coś z tą osobą nie w porządku, to nie jest normalne. Być może wplątał się w pułapkę materializmu i ma zanik uczuć rodzinnych
Jeśli się kogoś kocha to nie potrzeba specjalnego dnia w kalendarzu aby tej osobie to okazać.
A jeśli chodzi o atmosferę świąt, to może była kiedyś, teraz to tylko komercha...[/quote:cebdd428e4]
Może powiem bardziej precyzyjnie. Chodziło mi o ludzi, którzy nie mają rodziny, bo tacy przecież istnieją. Jak dla mnie święta są pewnego rodzaju czasem na dostrzeżenie wartości rodziny i czerpaniu przyjemności z jej posiadania. Jest to okres nie tyle rozrywki i odpoczynku, co pewnego rodzaju refleksji nad samym sobą. Nie na darmo właśnie w tym czasie, ludzie starają się być lepszymi dla innych i to chyba jest największa wartość okresu świątecznego :)
[quote:cebdd428e4="sphinxia"]
Sam piszesz bzdury. Przyrównanie nie na miejscu, jak dla mnie. Chrzest to sakrament jeśli się nie mylę. Tak ważną rzecz dla religii powinno się przyjmować świadomie, z rozmysłem a nie kiedy nie ma się nawet w pełni rozwiniętych zmysłów. Czy nie?[/quote:cebdd428e4]
Twoje rozumowanie jest nielogiczne. Dziecko nie wie co się mu daje do jedzenia, gdyż nie jest jeszcze tego świadome, wobec czego czy mam dziecku przestać dawać jeść, bo ono nie rozumie jeszcze tego co to jest proces pożywiania się?? Btw czytaj wcześniejsze wypowiedzi na ten temat bo się powtarzasz.
[quote:cebdd428e4="sphinxia"]
Tu akurat nie wiem czemu ktoś kto miałby odrzucać ludzkie wartości (i po co?) jednocześnie miałby uważać, że trzyma wszystko i wszystkich za jaja?
Bez sensu...
Może miałeś na myśli, że pozostawienie komuś wyboru jest złe?[/quote:cebdd428e4]
No właśnie? Sama sobie odpowiedziałaś. Religia (w tym wypadku omawiana rzymskokatolicka), pozostawia zawsze możliwość wyboru, jest nośnikiem norm moralnych, pozwala określić ważne pojęcia w życiu człowieka jak dobro i zło. Religia nie zmusza człowieka do popełniania zła, gdyż wtedy zaprzeczałaby sama sobie. To człowiek decyduje o tym co zrobi i za swoje decyzje odpowiada. Nie ma znaczenia jaka religię wyznaje.
Dum Deus calculat, mundus fit.
Re: Apostazja - czy to ma sens? Wysłany: 2009-12-17 22:23 Zmieniony: 2009-12-17 23:08
[quote:3e387a7fcb="Run_riot"]Apostazja (z gr. odstąpienie, bunt) — odejście od wiary; w pierwotnym znaczeniu — całkowite porzucenie wiary chrześcijańskiej. Obok herezji i schizmy należy do podstawowych przyczyn rozłamów jedności Kościoła.
Właśnie, jesteście ateistami? Myślicie, że to ma sens? Czy warto walczyć z Kościołem i księżmi utrudniającymi cała procedurę papierkową?
Według mnie bycie ateistą i zawyżanie katolickich statystyk to bezsens.[/quote:3e387a7fcb]
Już raz czy kilka razy w tym wątku wypowiadałem się ale coś mi zaświtało. Czy Apostazja ma sens? Ma i to w pełni! A uzasadnia ją sam fakt, że dokonuje się chrztu nie zważając na tzw wolną wolę (Jezus przyjął chrzest będąc dorosłym mężczyzną!). Więc jeśli ktoś nam narzuca wiarę, my posiadamy pełne prawo odrzucić ją dokonując apostazji.
Problem jednak tkwi w tym, że aby móc jej dokonać trzeba być dorosłym. Wiara dzieci nie jest ich wiarą tylko ich rodziców, którzy raczą decydować w co powinien wierzyć ich niczego nie świadomy potomek.
[quote:3e387a7fcb="Run_riot"]Według mnie bycie ateistą i zawyżanie katolickich statystyk to bezsens.[/quote:3e387a7fcb]
Według mnie bycie wierzącym to umiejętność wzięcia prysznica na środku pustyni. To jest dopiero bezsens.
"God made me a cannibal to fix problems like you."