hmm...no i wstęp, gdzie kolwiek, w jakiej kolwiek książce-on jest...wstęp? a właściwie nie tylko to nic innego jak słowa skłóte ze sobą, nie tylko pisane...Dane słowa tworzą jedność, tworzą całość, niekiedy podchwytliwe, lub po prostu zle złożone, nie nadające się do przejścia w rolę zdania. Każde słowo ma swój sens i jest pewną myślą przenikającą w wyobraznie. Złożone zdania czytasz interesownie, słuchasz myśli wypowiadających każde ze słów...pytanie czy rozumiesz co czytasz...? w przeciwnym razie po co czytać... jedni z nielicznych potrafią zobaczyć coś w niczym...sztukę w rozbitej butelce czy nawet plamie na dywanie. Drudzy rzucą tekstem...że jakieś słowa, czyjaś myśl, nie zasługuje nawet na miano słowa\zdania.
Qrwa...
Ludzie...czasami osądzają się z góry, są dla siebie niesprawiedliwi, taka rzekoma obłuda pomalowana uśmiechem. Któregoś dnia, tak zwyczajnie, w zwykłej nicości otaczającej ciała fizyczne dostrzegasz światła, które rażą w oczy...ale nie fałszerstwem, a pozytywizmem. Światłami są zwykli ludzie, dla których nie liczą się sprawy materialne. Oni poprostu są, abędąc obok nich chciałoby się zatrzymać czas, by już nigdy od Ciebie nie odeszli. Chcesz patrzeć im w oczy i na dobro, płynące z prawej strony człowieczeństwa, a ich krzywda jest Twoją krzywdą, bez względu na prawdopodobną konsekwencję...nie mówię tu tylko o miłości do swojej drugiej połówki, ale też o przyjaciołach, rodzeństwu, czy rodzicach.
Nagła nadświadomość ze się żyje ''o nie'' i wspomnienia z przeszłości...kiedyś spytam zupełnie obcą osobę co to znaczy mieć spokojne dzieciństwo...mogłabym przeprosic...mocno...najmocniej...uściskać, nie uciekać, ale dopiero po tym jak cofnę czas...o te kilkanaście chwil...na pewno nie pozwoliłabym Ci odejść na tamten świat...Mamo...
Qrwa...
Ludzie...czasami osądzają się z góry, są dla siebie niesprawiedliwi, taka rzekoma obłuda pomalowana uśmiechem. Któregoś dnia, tak zwyczajnie, w zwykłej nicości otaczającej ciała fizyczne dostrzegasz światła, które rażą w oczy...ale nie fałszerstwem, a pozytywizmem. Światłami są zwykli ludzie, dla których nie liczą się sprawy materialne. Oni poprostu są, abędąc obok nich chciałoby się zatrzymać czas, by już nigdy od Ciebie nie odeszli. Chcesz patrzeć im w oczy i na dobro, płynące z prawej strony człowieczeństwa, a ich krzywda jest Twoją krzywdą, bez względu na prawdopodobną konsekwencję...nie mówię tu tylko o miłości do swojej drugiej połówki, ale też o przyjaciołach, rodzeństwu, czy rodzicach.
Nagła nadświadomość ze się żyje ''o nie'' i wspomnienia z przeszłości...kiedyś spytam zupełnie obcą osobę co to znaczy mieć spokojne dzieciństwo...mogłabym przeprosic...mocno...najmocniej...uściskać, nie uciekać, ale dopiero po tym jak cofnę czas...o te kilkanaście chwil...na pewno nie pozwoliłabym Ci odejść na tamten świat...Mamo...