tak sobie piszę na tematy pierdołkowato-potoczne-policyjno-kryminalne no i w końcu widzę temat SĄD OSTATECZNY. no normalnie, aż mnie z a c h ł y s ł o . z deka brzmi jak Sąd Rodzinny, albo Anna Maria Wesołowska. ja w sumie bardziej lubię Wesołowską- więcej emocji, prawdziwi GANGSTERZY. jak już mowa o gangsterach, to tutaj jest jeszcze takie w11 czy Malanowski&spółka. zawsze z nerwów zjadam paznokcie do samej skóry.
mam nadzieję, że to blog sensu mój-jak-..., ale w sumie nie mam nic do tego, żeby ktoś go przeczytał. przerwałam to pisanie, bo jak patrzę, na te blogi innych... no normalnie to są trochę bardziej 'inne' wpisy, niż mój. cóż, sztuka zawsze musi się odróżniać. ALE CO TO ZA TEMAT?!
. dobra, koniec. żegnam, amen.
wróciłam. postanowiłam coś oznajmić. być może zmieni to losy naszej planety. historii. może zmiecie nas to z powierzchni ziemi. ale co tam. 'cza' o tym komuś powiedzieć. otóż... POCHODZIMY OD KOSMITÓW. no i w związku z tym czy nikt nie myślał na tej planecie o badaniach genetycznych? nikt? nikoguś? niktuś-niktuś? jak teraz o tym myślę, to na pewno jakiś spisek. a jak spisek to masoński. na diskawery mówili, że Waszyngton jest TAKI masoński, że aż... strach się bać. a Radiu MaRyja mówili...
dobry, wesoły kostek, można?
NIEEE!
może czas, na coś naprawdę opowiadaniowego? Romantyczny Roman już był, może walnę takiego Okrutnego Okniarza? dobra. będzie Okniarz.
Był zimowy dzień. Zupełnie anonimowy Jaglarz, zupełnie anonimowy osobnik, który kryje się w odmętach tego portalu i takie coś zamiast mnie SZŁO. Nie, wróć! Jeszcze zupełnie anonimowa Magda Em. Wybacz, Magdo Em. Tak więc 4 drobne postacie szły pewną tajemną ulicą, w kierunku mniej tajemnej ulicy. Celem ich wyprawy był przystanek- ale dotarcie do niego nie było takie proste. Wiry, huragany, zamiecie śnieżne i parometrowe zaspy utrudniały dojście do niego- bohaterscy podróżnicy jednak się nie poddali. Dzięki magicznym różdżkom, wykradzionym z groty Czempion pokonali własne słabości i atak Jasnej Strony Mocy. Aż zza zakrętu wyłonił się on- bohaterski autobus, który pokonał przeciwności losu, aby tylko przejechać swoją trasę. Jednym skokiem 4 bohaterów dostała się do autobusu i zajęła swoje zwykłe miejsca. Bohaterski pojazd odjechał.
Bruuum, bruuum.
Mijały kolejne przystanki. Autobus przejechał Tesko i zbliżał się do miejsca, gdzie zmieniło się wszystko. Bo tam, stał on.
Jego wzrok napawał przerażeniem wszystkich. Czak Noris przy nim wymięka. Okrutny Okniarz usiadł za czwórką przyjaciół. Emocje sięgały zenitu.
Nagle anonimowy Jaglarz powiedział:
-Śmierdzi tu frytkami.
-Starą rybą- zaprotestowała anonimowa użytkowniczka tego portalu.
-Brudną skarpetą- stwierdziła Magda Em.
-Tego okna nie da się otworzyć- zawołało takie coś zamiast mnie, siłując się z oknem. Anonimowy i raczej nieprawdziwy Jaglarz spróbował otworzyć okno.
Fruuu!
Nie wiadomo jak, ale jakimś tajemniczym sposobem udało mu się otworzyć okno. Świeże powietrze zajęło miejsce frytek, ryb i skarpet. Rozkoszować można był się nim jednak tylko przez chwilę. W oczach Okrutnego Okniarza błysnął błysk szału i wściekłości. Otworzył usta i...
cdmn.
nie ma tak lekko. muszę uratować świat. a teraz co? brakuje mi czasu. to wszystko Twoja wina!