Zmierzch Bogów
Wracać wciąż do domu Le Guin
Opowiadania :

Zaduszki

Szliśmy cicho, poważnie, ogarnięci chłodem listopadowej nocy, przyciągani światłem padającym z okien kościoła. Z przodu kuśtykali niezdarnie najstarsi z nas, wiekowi już, skruszali i zgięci ku ziemi z której wyszli. To była nasza noc - jedyna w roku, gdy mogliśmy wyjść na powierzchnię, znów poczuć na twarzach ziemski wiatr, poprosic Pana o przebaczenie, złączyć się w modlitwie za naszych bliskich.
W kościele czekał już na nas ksiądz z ministrantami. Zasiadaliśmy powoli w ławkach, nie czyniąc najmniejszego szmeru, nie mącąc ciszy świątyni. Rozpierała nas radość i tkliwość, czuliśmy w sobie moc ducha bożego. Na znak kapłana z naszych gardeł popłynęła ku sklepieniu pieśń: "Ciebie Boże wychwalamy...". Głosy zebranych w kościele łączyły się w widmowym chórze, płynęły falą przez nawy, odbijały sie od murów, by spocząć u stóp ołtarza, gdzie odbywało się zbawienie.

- Boża to noc! - wołał z ambony kapłan, błogosławiąc nas wzniesioną ręką w której trzymał krzyż, Kajajcie się bracia i siostry! Kajacie się przed Panem, który was do życia wiecznego powołał. Kajajcie się dzieci boże, o zmiłowanie proście ...

W odpowiedzi na jego wezwanie chyliliśmy kornie głowy, biliśmy się zimnymi rękami w zapadłe piersi i z nadzieją obracaliśmy wzrok ku gorejącemu na ołtarzu płomieniowi paschału, skąd sączyło się ku nam światło wiary. Zwidywały się nam w świetle tym postaci słodkie, przyodziane w białe szaty, z wieńcami kwietnymi na głowach, przyzywające nas ku sobie. Poznaliśmy w nich tych, którzy pomarli przed nami...

- Nie chcemy, nie będziemy sie kajać! - zabrzmiało nagle z kąta i na środek kościoła stąpiły dwa łachmany ludzkie. - A cóż to On nam dał, byśmy teraz przed nim na kolana padali? Życie jeno gorzkie, łez i bólu pełne, a po śmierci płomienie czyśćowe, które palą niemiłosiernie, wytchnienia nie dając. Odrzucamy Go od siebie przeto! Niechże nas nękać przestanie!

Na ich słowa cicho się zrobiło w kościele, z lękiem patrzyliśmy na tych, którzy sami się łaski zbawienia pozbawić chcieli.

- Opamiętajcie się bracia, zwrócił się do nich łagodnie kapałan, - Spójrzcie za siebie, w noc ciemną. Czy naprawdę chcecie się w niej pogrążyć, odrzucając miłość Jego? Czy chcecie żyć jako dusze potępione, w świecie, który was nie przyjmie, co dzień, co chwila wspominając na utraconą możliwość zbawienia? Opamiętajcie się, mówię wam bracia, wróćcie do nas!

- Przestań już klecho, przerwali mu oni. My już z Jego wrogiem pakt żeśmy uczynili! Od dziś - koniec bólu, koniec mąk i wolność nareszcie! Świat nasz od dziś! - wykrzyczeli i z kościoła wybiegli. U wejścia do świątyni powitało ich ochrypłe krakanie czarnego ptactwa. Odstępcy zapadli sie w noc i w wiatr, nie widzieliśmy ich więcej.

* * *

Po zakończeniu przerwanej mszy rozeszliśmy się po naszych dawnych domach, popatrzeć na tych, których zostawiliśmy za sobą. Pożywialiśmy się wraz z nimi przy jednym stole, błogosławiliśmy ich i modliliśmy się wraz z nimi. Strzegliśmy w nocy ich snu i uciekaliśmy o świtaniu w głąb mogił. Każdy z nas wierzył, że jeszcze się kiedyś spotkamy.
Komentarze
Stary_Zgred : Sęk w tym, że to nie jest odpowiedź na konkretny twór madam Łorze...
amorphous : Jak zawsze dory warsztat choc tym razem jakos puenty brak? Nistety wspomni...
Stary_Zgred : Hehe - w opisie "Zaduszek" zapomniałam wkleić krótkie wyjaśnienie....
Średnia ocena: 0
Oceny: 0
starstarstarstarstar

Podobne artykuły