Jego włosy niczym heban
oczy dwa węgle
stał niby nie nieobecny
umięśniona dłoń poprawiła kołnierz płaszcza
Stał wpatrzony w dal
Tysiące myśli kołaczących w głowie
jak je poskromić?
To przez nią... bo odeszła
w zakamarki umysłu, nie dając spokoju
Cóż uczynić by wróciła?
Co zrobić by wróciła i poukładała niesforne myśli?
Potok pytań bez odpowiedzi
Lecz prawda jedna... ona już nie powróci
Z deszczem odeszła, rozpłynęła się we mgle
a teraz ten deszcz ustać nie może
na sadym policzku...
Chłód, wiatr targnął jego płaszczem
wtulił się mocniej weń
Dość deszczu!
Trzeba iść, podążać dalej
by nie zmoknąć
A myśli? same się z czasem poskromią
bez Twej pomocy...