Nie wiem jak to się stało, że po nieciekawym „Human’s pain” Yattering podpisał kontrakt z Season Of Mist. Mniejsza o to, gdyż perspektywa zaistnienia na świecie chyba zmotywowała muzyków, aby stworzyć coś ambitnego. „Murder’s concept” jest albumem konceptualnym, poruszającym tematykę patologii, zwłaszcza sadyzmu i pedofilii. W parze z ambitnymi tekstami powinna iść także dobra muzyka. Tutaj też jest pies pogrzebany.
Spotkałem się z opiniami, że Yattering gra bardzo inteligentny death metal. Są różne rodzaje inteligencji, ale tej „yatteringowej” niestety ja nie posiadam. Zacznę od tego, że rzeczywiście muzycy poprawili swój warsztat techniczny, ale jedynie praca perkusisty zasługuje na szerszą uwagę. Reszta zespołu opiera swoje partie na patentach charakterystycznych dla brutalnego amerykańskiego death metalu – otrzymujemy w sumie ścianę dźwięku, przez którą ciężko jest się przedrzeć, a jakieś smaczki wyselekcjonować. Muszę jednak przyznać, że jak na ten gatunek, to Yattering umiejętnie różnicuje tempo i jest sporo motywów, dzięki którym jesteśmy w stanie odróżnić poszczególne utwory. Nie nazwałbym jednak muzyki zespołu technicznym death metalem. Jeśli chodzi o warstwę liryczną, to pozostaje nam booklet, gdyż wokale Świerszcza są kompletnie nieczytelne. Zwraca także uwagę dosyć niestandardowy sposób pisania kompozycji – można zauważyć, że zespół lub łączyć motywy zupełnie nie pasujące do siebie. Niestety tym razem działa to na niekorzyść zespołu, gdyż zwyczajnie utrudnia to słuchania, a partie te bardziej przypominają dzieło przypadku niż celowy zamysł.
„Murder’s concept” to próba wyrwania się ze sztywnych ram brutalnego death metalu – sztuka niewątpliwie trudna, ale trzeba przyznać, że raczej udana. Pytanie tylko, czy ktoś z nas polubi taką wizję death metalu, czy spodobają mu się pomysły zespołu i rozwiązania aranżacyjne. Mnie nie do końca to przekonuje, przydałoby się jednak trochę więcej ładu .
Wydawca: Season Of Mist (2000)
leprosy : dla mnie III to własnie bardzo ciekawy koncept ,wcześniejsze death metalo...
Harlequin : nie znasz się :P bardzo dobra płyta. Kiedyś robiła na mnie duże wr...
KostucH : nigdy tych frajerkow nie lubilem o! :idea:Eee tam, marudzisz. Dobry yeti...