Bez względna i bez duszna miła ma jesteś,
Stoisz nade mną z nożem i się śmiejesz.
Nie jestem związany,
Mogę uciec prosto w ramiona,
Zmarłej lata temu mamy.
Chciałbym uciec,
Ale jestem mały.
Twoje ruchy mnie katują.
Nic nie boli i ni piecze,
Jeno stres gorzki,
I te czarne świece.
Nie widzę twej twarzy,
Ciągle chodzisz zakapturzona w czarnej poświacie,
A ja ciągle siedzę i z bojaźni marzę.
Krążysz wokół tego stołka,
Szepczesz coś pod nosem dlań nie rozumnego,
Co chwila czyniąc dziwne dłońmi znaki.
Najgorszy ten dotyk dłoni,
Kędy mnie palcem po plecach gonisz.
Armia dreszczu przemaszerowuje mnie wówczas,
Strasznie się boję,
Choć to nie dzieje się teraz.
KostucH
Stoisz nade mną z nożem i się śmiejesz.
Nie jestem związany,
Mogę uciec prosto w ramiona,
Zmarłej lata temu mamy.
Chciałbym uciec,
Ale jestem mały.
Twoje ruchy mnie katują.
Nic nie boli i ni piecze,
Jeno stres gorzki,
I te czarne świece.
Nie widzę twej twarzy,
Ciągle chodzisz zakapturzona w czarnej poświacie,
A ja ciągle siedzę i z bojaźni marzę.
Krążysz wokół tego stołka,
Szepczesz coś pod nosem dlań nie rozumnego,
Co chwila czyniąc dziwne dłońmi znaki.
Najgorszy ten dotyk dłoni,
Kędy mnie palcem po plecach gonisz.
Armia dreszczu przemaszerowuje mnie wówczas,
Strasznie się boję,
Choć to nie dzieje się teraz.