Tak zabilli mnie, poczuli satysfakcję na widok uciekającej strugami krwi z mych żył, cieszyli się, a poźniej wlepiali swoje twarze w mój pokrwawiony koc, te ironiczne uśmiechy i przenikliwe spojrzenia. Niemal cała oddałam się ich dłoniom szorstkim i silnym, muskularnym ramionom, długim falującym włosom odcieni czekolady, to był gwałt, gwałt na mojej lichej świadomości, że nie warto tutaj tkwić, ale nie opłaca się stawiać kroku w przód ani w tył. Więc co mam robić jeśli wzbić się nie umiem ? Dalej wolno do kielicha płynie słodka krew i krzepnie na jego ściankach, upajam się tym widokiem, najepiej zapaść się pod ziemię, zatańczyć walca z samotnością, upuścić skrawek, ostatni fragment mojego dobra, spłonąć jak czarownica na piekielnym stosie. Nie wiem już co się opłaca, nie wiem co jest lepsze, wiem, że nic nie wiem, ale pragnę wiedzieć, tak tonę w jednej maleńkiem łzie, bo tak mi kazali...