Droga wije się po horyzont.
Biały królik przeskakuje z krawędzi
na krawędź.
Ja, Alicja mam problemy z równowagą....
„Odległość między życiem a śmiercią jest nieokreślona. Dlatego nikt nie wie, gdzie kończy się jedno, a zaczyna drugie.”
Edgar Alan Poe
I.
Droga wije się po horyzont.
Biały królik przeskakuje z krawędzi
na krawędź.
Ja, Alicja mam problemy z równowagą.
Wieczorem droga wznieca pył.
Długa , biała linia
znaczy środek.
Obok mnie poszukiwacze skarbów
tępo omijają punkt
który zawsze leży po środku
prostej.
Może nie wiedzą że prosta zawsze
jest nieskończona…
Ja, Alicja, mam problemy z równowagą.
Biały królik gubi rękawiczkę.
Krzyczę ale on znika
za kolejnym zakrętem
gdzie rzeka odchodzi od źródeł.
Z biegiem mętnieje.
Jest co raz bardziej gęsta.
Trudno mi w niej brodzić.
Pod stopami tańczy stado ryb
pijanych
od fermentujących obok
filozoficznych wywodów.
Przekręcam tułów o 180º
i diametralnie
zmienia się krajobraz.
Ja, Alicja mam problemy z równowagą.
Czerpię piach pełnymi garściami.
Gaszę w sobie wszystko.
Zostaje tylko
pragnienie.
Czyste,
niespełnione,
klarowne…
wróciłam do źródeł.
Trzeba obmyć kurz z mych stóp.
Chrystusie
gdzie jesteś, gdy cię potrzebuję?
Wzywam twego imienia
nadaremno,
by podczas ostatniej wieczerzy
zasiąść z apostołami.
Od dziś jak oni będę głosicielką
umarłych idei.
II.
Kawałkiem kredy grodzę w sobie
niespieszny puch
i widzenie zmienia kształt.
Jak niedokończona gliniana figurka wypalam się w piecu.
Czerwienieję i twardnieję.
Cierpliwość.
Zbrojenie się.
Muszę ostygnąć.
Jeszcze nie jest czas…
Jeszcze nie przestało padać tak naprawdę
To nic, że słońce
rozrywa naprędce
ciemne zasłony.
To nic, że pierwsze bezczelne promienie
liżą piach pachnący
wilgocią.
To nic, że ciepło
już pali skórę.
Tak naprawdę
jeszcze nie przestało padać.
By Anna Lilith Gajda © All Rights Reserved
lato 2001r., Sosnowiec