Leci nad polem walki i wypatruje w dole, w ścisku rozgrzanych bitwą i spoconych ciał, rycerza, którego zabierze dziś do siedziby bogów. Mocne jak u orła skrzydła walkirii bezlitośnie tną powietrze, kiedy wojowniczka spływa nad głowy walczących. Podnieca ją unoszący się tuż nad ziemią odór krwi i śmierci, widok ścielących się w pyle trupów. Atmosfera bitwy upaja ją niczym najlepsze wino ze stołu Odyna.
Na polu walki nie zostało już wielu wojowników. Pokonana armia leży w pyle, zdeptana butami zwycięzców. Część rycerzy uszła w lasy, umykając niczym przerażone zające przed spuszczonymi ze smyczy chartami. Nie wszyscy jednak zbiegli. Wokół śmiertelnie rannego wodza pokonanych zebrał się krąg straceńców, gotowych bronić go za cenę własnego życia. Ci ludzie wiedzą, że nie wrócą już do domów, gdzie czekają na nich stęsknione żony i dzieci, że za chwilę, zachłystując się krwią, padną obok swojego przywódcy na ziemię. Mimo to, stoją nadal razem, wspierając się w tej ostatniej bitwie, w której mogą obronić już tylko swój rycerski honor. Ciosy, zadawane wrogom są coraz to słabsze i spływają z ich tarcz łagodną falą.
Walkiria w napięciu obserwuje ścierających się w krwawych zmaganiach ludzi. Szuka wśród nich bohatera, którego porwie na ucztę do Walhalli, gdzie rozbrzmiewa chwała poległych wojowników. Wzrok boginki błądzi po napiętych, stężałych od bitewnego trudu twarzach, wyłuskując wśród nich oblicze godne wiecznej sławy. Wybór nie jest łatwy, lecz w końcu dostrzega tego, kogo szuka. To młody, jasnowłosy rycerzyk, nieudolnie odbijający ostrzem miecza uderzenia wrogich włóczni. Jego tarcza i hełm już dawno upadły w błoto. Młodzieniec krwawi z kilkunastu głębokich ran i z trudem utrzymuje się na nogach. W jego umyśle szybuje jedna, jedyna myśl: wytrwać jeszcze przez parę chwil, osłonić swoim ciałem wodza i sprzedać swoją głowę jak tylko można najdrożej.
Przyglądająca się rycerzowi walkiria nie widzi już nikogo innego. Właśnie znalazła swojego bohatera, który wzbudził w niej nieznane dotąd uczucia: podziw, oddanie i miłość. To jemu podaruje śmiertelny pocałunek, który uwolni duszę mężczyzny z oków ziemskiego ciała. Gdy usta boginki zetkną się z ustami śmiertelnika, zapomni on cały ból swojego ziemskiego istnienia i zanurzy się w wieczną, niebiańską rozkosz.
Szybciej, szybciej skrzydlata wojowniczko! Oto nad głową twojego wybrańca zawisł miecz nieprzyjaciela. Jeśli nie zdążysz ucałować jasnowłosego rycerzyka nim broń przeciwnika wydrze z niego życie, to utracisz go na zawsze i będziesz musiała wrócić do Walhalli samotnie. Nikt nie siądzie obok ciebie przy stole bogów, nikt nie zagrzeje miejsca w twoim zaściełanym skórami łożu. Śpiesz się zatem, córko Odyna, łap swoje szczęście!
Walkiria nie waha się ni chwili. Opada zwinnie na ziemię i przypada do młodzieńca. Obejmuje go delikatnie ramionami i łowi słodkimi ustami jego ostatnie tchnienie. Nie zauważa, że tuż nad nią zawisła bezszelestnie dziwna, świetlista istota, unosząca się w powietrzu na wielkich, łabędzich skrzydłach. To wróg boginki, mieszkaniec drugiego wymiaru, sługa boga, który kiedyś zmiażdży głowę Odyna i strąci pana Azów w ognistą czeluść. Jego obecność wojowniczka spostrzega dopiero wtedy, gdy uwolniona przez nią dusza bohatera umyka z jej ramion i zanurza się w jasności, roztaczanej przez anioła. Walkiria chciałaby zabić tego złodzieja ludzkich dusz, który odbiera jej dopiero co zdobytego kochanka, ale nie może go dotknąć ani zranić. Gdyby rzuciła się na posłańca boga Jahwe z mieczem, zginęłaby, spopielona jego wewnętrzny blaskiem. W obliczu anioła walkiria jest zupełnie bezradna. Może tylko patrzeć, jak sługa Tego Który Jest, Był i Będzie, odbiera jej wybranka i unosi go do krainy, gdzie dumna wojowniczka nigdy go nie odnajdzie. Bogince zostanie tylko zapach ludzkiej krwi na rękach i świadomość wiecznej utraty, bo służki Odyna mają prawo wybrać swojego kochanka tylko raz w życiu.