Wracać wciąż do domu Le Guin
Zmierzch Bogów
Recenzje :

Triquetra - Astroblues

Przed przystąpieniem do napisania tej recenzji postanowiłem poszukać trochę więcej informacji na temat Triquetra. Zespół to dość enigmatyczny, o którym niewiele można dowiedzieć się z sieci. Mają swoją stronę, ale próżno szukać tam składu zespołu, a ostatni wpis pochodzi z września 2012 roku. W każdym bądź razie zespół istnieje tak gdzieś od 1998 roku, kiedy to dali pierwszy koncert w Morągu. Do czasu „Astroblues” wydali kilka albumów i pomniejszych wydawnictw, a tajemniczy muzycy tworzący Triquetra udzielali się lub nadal udzielają w The Cuffs i Cuba de Zoo. Tytułem wprowadzenia wspomnę jeszcze, że „Astro Blues” nagrali w składzie: Podol, Kobzyk, Trupert oraz Przemo (dane zamieszczone w booklecie).

Pierwsze dźwięki tego albumu wprowadziły mnie w stan lekkiej konsternacji. Płytka może nie świeżutka, ale na pewno jeszcze nie przeterminowana, a tu wybrzmiewają dźwięki mocno kojarzące się z rockiem lat 80-tych i 90-tych ubiegłego wieku. Pewnie chłopaki mają niezły ubaw czytając nazwy zespołów pojawiające się w kontekście porównań do ich muzyki, ale cóż, pozwolę sobie przytoczyć kilka nazw. Jeżeli chodzi o podejście do muzyki, ciągłe puszczanie oka do słuchacza, album ten mocno kojarzy się z Foo Fighters czy Olaf Deriglasoff. 
Teksty na „Astroblues” są jak filmy Almodovara, dla jednych pełne metaforycznych znaczeń, dla innych natomiast puste jak wydmuszka. Mnie cieszy, że słuchając tekstów w stylu „Weź w ręce to co wychodzi bokiem” czy „Zapłacz za wszystko dziś, za wszystko zapłacz mi” nie wyczuwam ani krzty infantylności tak powszechnej w tekstach. Natomiast czysto muzycznie słychać tu trochę Oddziału Zamkniętego, Kobranocki, Lombardu zmiksowanego z Foo Fighters, Queens of the Stone Age czy nawet Crippled Black Phoenix (kawałek tytułowy to jakby żywcem wyjęty od nich, ten riff i murmurando). 
Triquetra stawia na kolaż różnych odmian rocka, który prezentuje się bardzo stadionowo. Jest melodyjnie, momentami wręcz tanecznie, a wszystkie kawałki są potencjalnymi hitami, które w dalekim tyle zostawiają dokonania wielu przereklamowanych kapel. Mocno wybija się wokalista, którego wszechstronność jest nie do przecenienia w przypadku tak zróżnicowanej muzyki. W takim „Zapłacz mi” śpiewając tytułowy wers Podol wyciąga dźwięki jak Kupczyk czy Nowak za najlepszych lat. Fajnie, że głos wokalisty wybrzmiewa na tle utworów opierających się na mocnych, dynamicznych gitarach, które tworzą z jego barwą idealną harmonię.

Jednym słowem album bardzo równy, mocno rockowy z przyzwoitymi tekstami i dużym dystansem do muzycznej „sztuki”. Nagrany na luzie, bez napinki. Tylko nie wiem dlaczego nikt nie chce ich wydać (patrz wydawca), ja bym w nich zainwestował bez wahania bo Triquetra to potencjalne gwiazdy rocka, które już wkrótce będą w stanie zapełnić wybudowane na Euro stadiony.

Ocena: 8,5/10

Tracklista:
01. Aureola    
02. Morda
03. Tranzystorowy duch
04. Ewoluuj
05. Król
06. Jeszcze rok
07. Sto oktanów
08. Władza
09. Telechon
10. Zapłacz mi
11. Astro blues

Wydawca: Takich Jak My Nie Wydaje Nikt Records (2011)

Komentarz
Średnia ocena: 0
Oceny: 0
starstarstarstarstar

Podobne artykuły