Wracać wciąż do domu Le Guin
Zmierzch Bogów
Recenzje :

Theory In Practice - Colonizing The Sun

Theory In Practice szybko dorobiło się opinii Liquid Tension Experiment death metalu. Nie jest to stwierdzenie bezpodstawne, gdyż death metal tworzony przez zespół, jest bardzo ciężko przystępy, muzycznie zaawansowany i bogaty. Do nagrania trzeciego albumu - "Colonizning The Sun" - zespół zatrudnił nowego perkusistę Patrika Sjobera, a dotychczasowy perkusista Henrik Ohlsson zajął się wokalami. W wyniku roszad personalnych zmieniła się także muzyka zespołu. Niestety, podobnie jak poprzednio, tak i tym razem zespół nie przekonuje mnie. "Armageddon theories" zawierało muzykę skomplikowaną do bólu, ale niestety bez sensu. Tym razem zespół dał odrobinę na luz i utwory są odrobinę bardziej przystępne i charakterystyczne. Niestety są też znaczące minusy.

Plusem tego albumu jest niewątpliwie zmiana stylu śpiewania. Już nie usłyszymy tego irytującego pseudo-skrzeku jak na poprzednich płytach. W zamian mamy growling w stylu Patrika Mameli z Pestilence. Utwory są jedynie odrobinę mniej pokręcone niż na poprzedniczce, przez co mają więcej momentów zapadających w pamięć, jest odrobinę więcej czadu i melodii, a jednocześnie muzyka zespołu jest nadal bardzo techniczna. Peter Lake ze swoim Fenderem spokojnie daje radę nadążyć za nawałem dźwięków. Również ciekawsze i bardziej urozmaicone jest wykorzystanie instrumentów klawiszowych, które nie ograniczają się tylko do pianina. Już otwierający płytę utwór tytułowy masakruje słuchacza klawiszowym intro, aby po chwili zmiażdzyć go kosmicznym łamańcem. Na uwagę zasługuje także nieco prostszy w konstrukcji "Shapeshifter" z czaderskim riffem i zabójczą rytmiką oraz "Replica dawn" z fantastycznym shreddingiem w środku numeru.

Niestety, album też posiada klika poważnych felerów, a największym z nich jest fatalne brzmienie - perkusja jest praktycznie niesłyszalna, talerze nie istnieją, a werbel jest bardzo cicho nagrany. Kolejny problem to fakt, że płyta jest bardzo nierówna. Obok bardzo dobrych "Shapeshifter", "Replica Dawn" czy utworu tytułowego mamy bardzo przeciętne "Illuminati", czy "The Psychomantum Litany" jak i kiepściutkie "The Clockwork That Counts Aeons" i niewiele lepsze "Ashen Apocrypha". Co więcej - zespół pokusił się o zrobienie coveru The Sparks w postaci utworu "Thios Town Ain't Big Enough For Both Of Us". Choć cover poprawnie wykonany, to jest zupełnie niepotrzebny i niczego szczególnego nie pokazuje.

Nie śmiem wątpić w umiejętności techniczne muzyków, ale po raz kolejny czuję się rozczarowany poziomem kompozycji. Jak się okazuje, technika to nie wszystko. I pomimo, że zespół i ten album ma dobrą prasę, to naprawdę polecam się zastanowić przed kupnem tego albumu.

Wydawca: Listenable Records (2002)
Komentarze
zsamot : Rzetelna recenzja. Szczerze polecam ją przeczytać, przed zakupem, ja kup...
Średnia ocena: 0
Oceny: 0
starstarstarstarstar

Podobne artykuły